4 november 2014
Zatwardzenie
Siedzę na kiblu dobre pół godziny i nic, nawet kawałka. Ja wiem, że temat gówna nie jest fajny i mało się o nim rozmawia, ale zatwardzenie każdy miał, ma, albo mieć będzie. Za każdym razem jest tak samo. Dupa marznie, nogi drętwieją, jelito grube skrzypi, a czas przemija. Smsy zostały przeczytane, gazeta też, szklanka po herbacie stoi pusta na pralce, a tu jak nic się nie ruszyło tak nic. Człowiek w takich momentach zadaje sobie bardzo dziwne pytania. Oczywiście najlepiej by było żeby ich raczej nikt nie usłyszał, bo mają w tym miejscu wymiar cholernie osobisty i przeważnie są związane z gównem, które nie chce za cholerę wyjść. Wszystkie dotychczasowe podróżnicze marzenia teraz zlepiają się w jedno najważniejsze o rychłym rozwolnieniu. Po pewnym czasie jednak człowiek zaczyna wątpić w powodzenie tej gładkiej akcji lawinowej i gdy jego myśli są już na straconej pozycji nie wiadomo skąd pojawia pomocna dłoń. Oczywiście nie wiem jak to wygląda w waszych sytuacjach i jak sobie z tym radzicie ogólnie, a w szczególności kto wam pomaga, ale w mojej zawsze pojawia się krasnoludek. Wychodzi z pod wanny, wskakuje na sedes, nic nie mówiąc rozpycha się i wślizguje do środka. Czuję jak rozpycha moje jelita i uderza kilofem o ścianki. Za każdym razem bardzo mnie wtedy boli, a później wychodzi z pełnym workiem gruzu na plecach i znika pod wanną. Powiem wam szczerze, że tak naprawdę to nie chciałem wam tej historii opowiadać, ale ten krasnal za każdym razem mnie tak irytuje, że musiałem się z wami tym podzielić. Jestem bardzo ciekawy, czy wy też macie z nim do czynienia?