PanJabol, 3 july 2018
Biegnie pies,
czarny pies.
Jedno oko jest czerwone,
w drugim rośnie mech.
Czaszkę znalazł,
kość obgryza.
Będzie uczta, wielka uczta
Przyjdę tam i ja.
Światło - brak
Dusza - brak
Ciało - wrak
Gryź mnie - pies
Na stacji stoi lokomotywa
krew i wódka z niej spływa.
Był tam człowiek, martwy człowiek
a za sterem bies.
Wciśnij gaz, zostaw czas
będziemy wódkę pić.
Światła zgaś, odsuń głaz.
Popijemy krwią.
Światło - brak
Dusza - brak
Ciało - wrak
Gryź mnie - pies
PanJabol, 14 september 2014
król szczur
kamienie wkłada mi do ust
a teraz powiedz mi
gdzie jesteś?
z kim umierasz?
z kim umieram ja?
PanJabol, 14 september 2014
oczami zabawnie
poruszony
tłum.
wygrzebuje się z piachu
poklepuje po plecach.
a już nazajutrz
głodem przymierając
będą nas prosić o łaskę
dwa zbłąkane karły.
PanJabol, 14 january 2014
jest taka śmierć
jest jeden gest, głuchy jęk
oczy przekrwione, uszy uśpione
droga zamknięta
(gdzie kurwa zerżnięta?)
jest jeden rok,
jest długi skok (w bok?)
nóż zaostrzony, pistolet za pasem
dom mój w płomieniach
przestał bronić się bóg
aniołów chór w kolejce po sznur
dobranoc mamo, dobranoc tato
listopad, minęło babie lato.
PanJabol, 19 december 2013
Arturowi Fryzowi
jest taka śmierć
co naprzemian
naprzód! padnij!
rozkazywała mętnie
taka śmierć
co na posiłek, być może ostani
w pośpiechu
nas goniła
jest taka śmierć
co nie pozwoli
na klatkę schodową
spojrzeć
taka śmierć,
co salę koncertową zakmnęła
cisza
to
ślad dłoni
odciśnięty na szybie
PanJabol, 23 june 2011
Tańczyłem z tobą we mgle,
moje senne marzenie,
ruda piękności skąpana we krwi
nowej rewolucji.
Biesiadowaliśmy na grobach
poległych bohaterów,
co życie w bezsensie oddali,
towarzyszył nam trupi śmiech.
Matko bolesna, dzięki ci
że wyleczyłaś mnie
dziś rano z tego cholernego kaca.
Co toczył moją głowę.
Matko gorzelna, samobójcza,
dzięki ci, że odciełaś
sznur ojca mego
przywiązany do pobliskiego drzewa.
Matko, ojcze.
pobłogosławcie mi i rudej rewolucji
byśmy więcej zła
w dobrej intencji poczynili.
PanJabol, 13 june 2011
Boga nie ma,
lub musi być perfekcyjny
w swoim skurwyństwie.
Panie, choć raz
miłosierny byś mógł być.
i uczyń o co proszę.
Odwołaj autobus,
ten o 5.15
który wiezie mnie do roboty.
PanJabol, 13 june 2011
Igłą przebita źrenica,
krawiła, zalewając wszystko.
Już nie zobaczysz dnia,
strachu przed rankiem nie poczujesz.
Nie padnie, żadne słowo
paskudne, czy dobre.
Krew i śluz podtapiają
domy, ulice, szpitale.
To była spokojna noc,
a wokół jebało trupem.
Czysty strach, niczym
nie bedąc skażony.
Zaprowadził nas w końcu,
tam gdzie zawsze chcieliśmy zajść.
Tylko ty i ja,
nasze wykrzywione twarze,
które jakiś kretyn
wykuje kiedyś na płaskorzeżbie.
Tylko Ty i ja. Ta spokojna noc.
W którą tak bardzo jebało trupem.
PanJabol, 12 may 2011
Śmierć nadchodzi,
minę ma trochę głupią.
Częstuje papierosem
i zasiada do kręgu.
Kręgu głupców, karłów, czartów
i innych pokrzywdzonych.
Dzisiejsza noc będzie magiczna
odejdzie jeden z nas.
Imię jego - nieważne,
tożsamość także.
Dziś będziemy pić
i cóż, że nazajutrz
jeden z nas
się już nie obudzi.
(tak, zdaje sobie sprawę, że jeśli ktoś zaczyna wiersz od słowa "śmierć" lepiej by od razu się zabił)