Prose

Slawrys


older other prose newer

20 september 2014

efekt alfonsa (rozdział drugi)

Rozdział II 
        Taki dziwny deszcz pada po wiochach, niby oczyszcza a bardziej rozpapra to co nie nadaje się do propagandy, czasem od tego śmierdziało. Wkoło wiochy jak wokół pępka wszechświata kręciły się wioski i małe miasteczka. Tworzyły mikroklimat godny systemu. Zjeżdżały się tu tłumy mieszkańców rytualnie do centrum i walczyły o wpływy by potem wracać do korzeni. Wiocha się charakteryzowała nie tylko tym, że wjeżdżając w nią widziałeś znak ”teren zabudowany” oni potrafili nawet postawić znak ”koniec terenu zabudowanego”.
Jadę z alfonsem zobaczyć to co nigdy oficjalnie nikt nie widzi, czyli półprawdę o systemie. 
Poza terenem zabudowanym oddycha się inaczej, nie ma tej presji i nie ma tylu krzywd.
Co jest? 
Pustka, zwykła nieludzka pustka. Piękna, siedzisz cicho a tu wszystko ożywa. To ptak
przysiądzie poruszy gałęzią, to jakiś chrząszcz przejdzie i zignoruje. Podziwiałem za to zwierzęta; z reguły olewają system i ignorują cie dopóki się nie poruszysz. Każdy liść był żywy, drzewo, krzew i wszystko krzyczało nie ufaj ludziom! nie ufaj! nie ufaj! 
Jest coś w tym gdy wiatr poruszy z siłą gałęziami, trzask, szum, jakby jęk. Jęk dusz.
Ale dlaczego jęczą skoro jest sprawiedliwość? nie wiem!. Ukształtowanie terenu 
sprawiało że tu po prostu wieje i chyba takie życie. 
- no i jesteśmy na miejscu ... usłyszałem głos taksówkarza
- dawaj młody idziemy .. roześmiał się ... czas przeanalizować los .. śmiał się .. wiem
  o czym myślisz.
- raczej narzucasz to o czym powinienem myśleć ... odparłem 
- oj ty, zaraz musisz się najeżać ... myślałeś o tamtych drzewach, roślinach ... patrz!
   tu pokazał ręką .. widzisz jakie tu zadbane ogrody, alejki, jak tu się oddycha 
            Faktycznie, patrzyłem z podziwem na kilka budynków, uliczki i całą resztę. 
Las, drzewa, pełno roślinności .. jak tu się oddycha. No tak, ale tu są ludzie. On nie 
po to mnie tu przywiózł.
- chodź tam jest alejka, są ławki siądziemy i będziemy podziwiać .. ryknął śmiechem, wyciągnął paczkę i poczęstował .. zapal! 
          Częstowanie, to stały element kultury i obyczajności (proszę nie zwracać uwagi na to czym się częstuje) w tym systemie. Paliłem, po śmierci Taty praktycznie to był element rytuału. Nie prosiłem, jako sierota byłem częstowany. Z czasem dopiero się kapnąłem że to chodzi o nałóg. Częstują aż sam zaczniesz
ich prosić o poczęstowanie i nastąpi wyegzekwowanie tego co potrzebne systemowi. Sam tytoń to był mały pikuś; z czasem dopiero dowiedziałem się i przekonałem że to chodzi o to co dodają, halucynogeny, narkotyki, psychotropy. Wtedy paliłem dla towarzystwa. Niby nic, siedzisz i przyglądasz się grupkom ludzi. Najbardziej rzucała się ”na słuch” grupa dziewcząt. Ich śmiechy tuszowały rozterkę i strach. Rubaszne 
aroganckie zachowanie dodawało i podnosiło w hierarchii; byle komu nie wolno było podchodzić. 
         Przyjemnie patrzeć, podziwiać! jakby tańczyły. Od czasu do czasu ktoś podchodził, albo
podjeżdżał taksówkarz i szła z nimi jedna z nich; ot system organizuje i wymaga. Raczej o 
ten typ mu nie chodziło, nie stać mnie nawet na uśmiech od takich. Szukałem wzrokiem 
czegoś innego. Drugi biegun! przebiegła myśl; odwróciłem się w całkiem przeciwnym kierunku. 
Alejka, półmrok .. na ławkach siedzi kilku samotnych chłopców, nastolatki. Tanie ubrania i 
zachowanie godne przestraszonego ubogiego młokosa kontrastowały z bogactwem przyrody, 
strojów tamtych dziewcząt i tych co spacerowali po okolicy. 
- tak; to taki kamuflaż ... usłyszałem .. strój roboczy .. parsknął śmiechem .. bogaci, podchodzą 
kupują ciuchy, jedzenie, prezenty .. rozłożył ręce w geście, mój jest świat. 
       Faktycznie, czasem tam podchodziła starsza kobieta. Przysiadała się, rozmawiała. Potem 
szli gdzieś usankcjonować i uprawomocnić ideały społeczne. 
- tak; dobrze myślisz .... dodał .. to są osoby posiadający władze! tu przeważnie używanie mają 
  ważni i bogaci urzędnicy świeccy i religijni ... roześmiał się. Akurat ktoś w charakterystycznym 
uniformie zawodowym podszedł do chłopaka i go przekonał do pójścia wspólną drogą miłości.  
- to dlatego nazywacie takie ośrodki ”uzdrowiskami” .. tym razem parsknąłem śmiechem ... 
   uzdrawiacie w nich z człowieczeństwa .. śmiałem się 
- szczery jesteś .. roześmiał się
- skąd oni są, przecież to młodzież szkolna? spytałem ... 
- dobrze to wcześniej ująłeś .. śmiał się .. półsieroto! to półsieroty .. myślisz że ty jeden 
uciekasz z syfu, patologii i marzysz o domu o własnym kącie. Oni tak; tak jak ty potrafią 
godzinami kawały opowiadać i marzyć. A my im pozwalamy marzyć i dajemy szanse 
że kiedyś spełnią te marzenia (co nie znaczy że pozwolą by się spełniły). 
      Czytanie książek to nie tylko wiedza naukowa, to i wiedza obyczajowa. Wiedziałem, przestaniesz  się sprzedawać to i tak cie system zniszczy. Nikt im nie ucieknie. Im chodzi by marzyć i by się sprzedawać dla
marzeń.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1