Diary

JoT Eff


older other diaries from newer

5 june 2011

5 june 2011, sunday ( Reńska niedziela zawsze pachnie kawą i jajecznicą. )

Znowu jestem tutaj.
Zielone papugi witają mnie skrzekiem.
Przez tydzień umarły z pragnienia
iście na brzózkach.
Ren jakby, jeszcze, skurczył się.
Poznaję to po stateczkach; płyną
ze zgrają wesołych turystów coraz bliżej
brzegu. Tego roku, w styczniu, pisałam
rymowanym wierszem "Krajobraz nadreński",
a wody w nim podtapiały nadbrzeżne kasztany.
Peter wyprowadzał mnie na spacer jak
małego pieska, który może się zgubić. Teraz
smycz mam luźniejszą. Wszystko jest zmienne,
oprócz radości i smutku. Nadsłuchuję
i nie słyszę porannej, muzułmańskiej
modlitwy z piętra wyżej. W bloku
naprzeciwko zamieszkało dwoje nagusów.
Na wąskim balkonie, sposobią się do kąpieli
słonecznej. Za chwilę zjemy śniadanie, pierwszy raz
w tym domu, jako małżeństwo. Peter czyta,
że brakuje już miejsca w szpitalach, żeby myć ręce, uważać
na warzywa i mięso. Tuż pod nosem,
na akacji, biją się dwa kosy, ale
może to tylko takie ich zaloty
przed końcem świata.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1