Prose

Zły Człowiek


older other prose newer

15 february 2013

Pamiętnik Anki

20.09.2010, Poznań

 
Drogi Pamiętniku!
 

Co to był za piątek? Jestem wyczerpana. Zaczął się niepozornie. Rano pobiegłam do pracy i wysiedziałam długie osiem godzin czytając skrypty na egzamin ze Współczesnych teorii i odliczając minuty do weekendu. Chciałabym, żeby egzamin już był za mną. Niepokoję się myśląc o nim. Mam już serdecznie dosyć czytania tych wszystkich bzdur. Nic z tego nie rozumiem. W pamięć zapadło mi tylko jedno zdanie: Filozofia edukacji składa się z filozofii i edukacji, odsłaniając głęboki związek między filozofią a edukacją. W tych studiach chodzi tylko o wypracowania mentalnego przyzwolenia na wszystkie teoretyczne absurdy - tak powiedział ten Maciek z grupy, o którym pisałam wcześniej, wysoki blondyn z delikatnym zezem. Pewnie ma rację. Też uważam że to wszystko bzdury i strata czasu. 
 
Po południu miałam siedzieć na stancji i czekać na tego całego Mario. Umówiliśmy się telefonicznie kilka dni temu. Nawet nie chciał oglądać mieszkania. Powiedział, że jak będzie miał swój pokój to bierze, nie oczekuje luksusów i może zapłacić za dwa miesiące z góry. Chłopięcy głos, delikatnie się jąkał, ale sprawiał sympatyczne wrażenie. Nie pomyliłam się, potrafię wyczuć człowieka po głosie. Przyjechał pociągiem z Lubina, albo Lublina, nie pamiętam dokładnie, z jedną dużą walizką, gitarą elektryczną i ciężkim jak dzwon głośnikiem, do której podłączał tą gitarę. Pierwszy rok studiów muzycznych, pierwszy raz w Poznaniu. Chudzielec, trochę czerwony i trzęsący, jakby przesadzał z piciem, ale z miejsca wiedziałam że się zaprzyjaźnimy. O ile nie będzie się ubierał jak brudas i ogólnie przesadzał z rock and rollowym stylem życia - nie lubię takiego ignorującego stosunku do całego świata. Szkoda że Agnieszka jest drętwą pindą. Wątpię żeby znaleźli wspólny język. Jesteśmy młodzi, powinniśmy się otwierać na inne środowiska, a nie zachowywać się jak zakrzyczany moher. Zobaczymy w poniedziałek. Aga jeździ na każdy weekend do siebie na wieś pomagać rodzicom ( chociaż tak śmiesznie podkreśla, że jedzie do swojej "miejscowości", a nie wsi - nawet nie wie jaka jest żałosna. ). W każdym razie mi Mario przypadł do gustu. 
 
Z Mariem przyjechał DOBROSŁAW - boże, co za imię :) Wyglądał kapitalnie i od razu pomyślałam  że chciałabym z nim coś teges. Gorąco mi się zrobiło. Wszedł do mieszkania, jak zimny powiew z lodówki, otwartej w gorący dzień :) LOL :) Wyglądał dziwacznie, miał olbrzymie czarne sztruksowe spodnie o nieprawdopodobnym fasonie, jasno-granatową marynarkę jednorzędową ze złoconymi guzikami, pod tym jakąś koszulkę z nadrukiem czaszki ( fuj! ) a do tego okulary przeciwsłoneczne jak ten motocyklista z serialu Renegat. Gdybym zobaczyła na ulicy kogoś tak ubranego to bym na 100 go wyśmiała, ale Dobro ( powiedział, żeby tak się do niego zwracać :) miał w sobie coś, sama nie wiem jak to nazwać... gdybym palnęła jakiś tekst na temat jego ubioru, pewnie by mnie wziął za prostą dziewuchę z prowincji, dlatego nic nie powiedziałam. Włosy miał trochę nieładne, jakieś takie wystrzępione i niezdrowe. Zęby trochę żółte. Ogólnie, cały Dobrosław to był oryginalny facet, jakiego wcześniej nie spotkałam. Mario patrzył na niego jak świętą ikonę. Obaj gadali jak nakręceni, opowiadali kawały, śpiewali piosenki których nie znałam. A bo zapomniałam wspomnieć, że przyszli z wódką i niemal od progu zaczęli ją polewać. Byłam tak zaskoczona, że dopiero po dwóch, albo trzech kieliszkach przypomniałam sobie, że nie mogę pić, bo mam przecież wesele Danki dzisiaj. O Matko, zaraz muszę zacząć się zbierać. Ale muszę najpierw dokończyć relacje ...


 
Siedzieliśmy we trójkę. Stopniowo, Mario przygasał, a Dobrosław mówił coraz więcej. Ja w sumie głównie słuchałam, ale czasami coś wtrąciłam. Trochę wypiłam. Powiedziałam, że od trzech lat nie oglądam telewizji, bo nie ma w niej nic interesującego. Przyznał mi rację, dotykając przy tym mojego ramienia, po którym przeszedł prąd. Kiedy Mario zasnął zaproponowałam, żeby przenieść się na balkon, który był na tyle mały, że musieliśmy siedzieć blisko obok siebie. Noc była taka ciepła i jasna, było po prostu dobrze, tak jak powinno być - błogo jednym słowem - może to przez alkohol. Dowiedziałam się że Dobrosław skończył już studia, a Mario poznał w Krakowie, podczas jam session - koncertu jazzowego. Sam nie grał, bo jak twierdził woli słuchać. Poza tym ( powiedział, to wyraźnie się czerwieniąc ) chciał zostać pisarzem, ale już w to nie wierzy, tak samo jak w karierę bokserską. Powiedział, że sprzedał marzenia za spokój, cokolwiek miałoby to znaczyć, ale nie rozwinął tematu, a ja nie ciągnęłam go za język, bo myślałam tylko o tym, żeby się zamknął i mnie pocałował. Skierowałam dyskusję na temat miłości i takich tam. Ryzykowałam, ale wcale się nie speszył. Powiedział tylko, że jego podejście w tej dziedzinie często jest źle rozumiane, ale on po prostu nie chce być hipokrytą i nikomu obiecywać wierności, wiedząc że zawsze będzie go ciągnęło do różnych kobiet. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju. Dobrze że wcześniej posprzątałam. 
 
Wstydzę się swojej otyłości. Mam ładną twarz, każdy to podkreśla, ale uważam, że jestem za gruba. Mam takie olbrzymie piersi, jak indiańskie bukłaki na wodę. Sama nie wiem dlaczego, ale Dobra się zupełnie nie obawiałam, rozebrałam się, on również. Staliśmy nadzy w sączącym się przez okno świetle ruchliwej ulicy. Poprosił mnie żebym wzięła jego penisa do ust i possała. Innemu dałabym w pysk za taki tekst. Zrobiłam to, po raz pierwszy w życiu. To dziwne uczucie, gdy czyjeś ciało tak nabrzmiewa i pęcznieje. Nie robiłam nigdy loda, ale chyba byłam w tym dobra. Dobro prężył się, oddychał głęboko, prosił żebym nie przestawała. Miałam nad nim władzę i się pastwiłam. Złapałam go mocno ręką i szarpałam ten ciężki kawałek ciała jakbym chciała go oderwać i zostawić na pamiątkę. Kiedy zaczął się cały spinać chwyciłam Go ponownie mocno w usta i połknęłam każdą kroplę. Słone było. Jego ptaszek podrygiwał, jakby był pijany i chciał się wyrzygać, ale już nie miał czym. Po kilku sekundach poderwał się z chwilowego odrętwienia i zaczął mnie pieścić, moje cyce jak donice, uda jak balerony, tyłek i między nogami. Był taki delikatny. Chciałam go jak chyba nikogo wcześniej, ale zanim wszedł we mnie zaciągnęłam go do łazienki i solidnie wymyłam mu ptaszka, żeby nie było na nim żadnych plemników. Kiedy przechodziliśmy korytarzem Mario na moment otworzył oczy i zobaczył nas gołych. Sama się zdziwiłam, że poczułam się wtedy tak jakby dumnie. 
 
Każda kobieta chce w łóżku być przygnieciona, sforsowana, potraktowana jak dziwka ( boże, nie wierzę, że to piszę ) - Dobro był solidnym facetem, chociaż może ciut za małym w tym miejscu. Kiedy skończyliśmy wstał i powiedział, że chce się przespacerować. Nie chciałam żeby szedł, ale się uparł, że potrzebuje powietrza, a przy okazji kupi sobie piwo i papierosy, bo noc jest jeszcze młoda. Wyszłam razem z nim. Zaczął padać deszcz - rzadki i ciepły jak pot. Poprosił, żebym usiadła na przystanku autobusowym, a sam poszedł w krzaki się wysikać. Uśmiechałam się w duchu na myśl o jego fiucie. Mówił o nim per Janek. 
 
Zapomniał o mnie. Siedziałam jak głupia na przystanku, a on sobie poszedł. Spotkałam go pod najbliższym sklepem nocnym, jak się wydzierał na zakrwawionego faceta w koszulce Lecha Poznań. Zrobiło się zbiegowisko nocnych marków ( było już grubo po północy ) i bezdomnych. Dobro krzyczał, że nie interesuje go piłka nożna, kluby piłkarskie i piłkarze - domena ludzi bez wyobraźni, podkreślił. Po obserwujących przeszedł złowrogi pomruk. Podszedł do grypki kilku młodych, co tak niby groźnie wypinali klatki piersiowe i pierwszego z brzegu spoliczkował z głośnym klaśnięciem. Miał takie ciemne oczy, że aż się przestraszyłam, że ktoś mógłby się teraz postawić. Oczami wszystkich zmroził. To było piękne. Chciałam go znowu mieć nagiego. Zapomniałam że muszę rano wcześnie wstać, że jest wesele Danki. Chciałam się z nim pieprzyć, aż zemdleję z rozkoszy. Przeprosił, że mnie zostawił. Zapomniał - to artysta. 
 
I w rezultacie w ogóle nie spałam. Kochaliśmy się do rana :)). Wychodząc z mieszkania, naszły mnie pewne przemyślenia. Wydaje mi się, że jest w ludziach za mało spontaniczności, fantazji, zbyt wiele jest durnowatych norm, które odbierają życiu tyle frajdy. Ja nie mam zamiaru się do tego dostosować. Dowiem się co mi sprawia najwięcej przyjemności i skupie się na jej osiąganiu, bez względu na czyjeś widzimisię. 
 
Teraz to już muszę kończyć. Za chwilę przyjedzie Robert - mój chłopak - teraz wydaje mi się taki głupi, z tym wiecznie nie ogolonym mysim pyszczkiem. Jemu naprawdę wydaje się że wygląda atrakcyjnie. Nabrałam rumieńców od tych wrażeń. Ładnie wyglądam. Jestem zmęczona, ale jednocześnie pewna że wesele będzie super. Napiszę jutro. 

PS. Dobro rano wyjechał. Ciekawe czy się jeszcze zobaczymy w przyszłości?  

 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1