Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

16 august 2012

Pieczęć

W złotym turbanie, brzuchata, stara
przekupka siadła pod koszarami.
Szklanką samogon nabiera z gara.
Śmieje się głośno razem z bojcami.

Chwali się kozak ile na pikę
uciekających dzieci nadziewał.
Uczta zebrała liczną publikę.
Nikt takiej rzezi się nie spodziewał.

Patrzy się baba. Ostrze bagnetu
nakierowane jest na Warszawę.
Pomnik być może, miał stanąć nie tu.
W sąsiedztwie raźniej wypić za sławę.

A na Cyryla w zatęchłej celi
jest właśnie bity okrzyk rozpaczy.
Na Pradze centrum oprawcy mieli
i swą obecność chcą tu zaznaczyć.

Nasze do Wisły! Świat podział uznał!
Ruskie tu cerkwie. Ruskie pomniki.
Dalsze roszczenia to sprawa luźna.
Problem Kościołów i polityki.

To nie jest żadna już zagranica,
tylko zachodnie moskiewskie włości.
Pop się wizytą Cerkwi zachwyca.
Baba z bojcami witają gości.

Podpiszą ukaz o zapomnieniu
swoich Cytadel i swojej rzezi.
Pieczęć postawią na mym sumieniu
i na sumieniach praskiej gawiedzi.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1