Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 february 2016

Opowieść

Pojedziemy do Pruszkowa.
Chcą rozmawiać z rządem.
Dotrzymują chyba słowa.
Obawy niemądre.
 
Chłopcy się poujawniali.
Część została w lesie.
Ci, co przyszli, broń oddali.
Wierzyć, aż nie chce się.
 
W rejonie Augustowa
wielka trwa obława.
Mundur lepiej dobrze schowaj.
Nieskończona sprawa.
 
Lepiej wyjedź tak, jak radzą, 
na Ziemie Zachodnie.
Są tu teraz nową władzą.
Włóż cywilne spodnie.
 
Oficerki ja przechowam.
Pistolet ci ciąży.
Idź już proszę. Boże prowadź...
Panie podchorąży.
 
Noc cię skryje. Las osłoni.
Księżyc wskaże drogę.
Medalik zacisnął w dłoni.
Ruszaj chłopcze. Z Bogiem!
 
Pamiętali tę rozmowę,
czytając wezwanie.
Modlił się. Pochylił głowę.
Ślad został na ścianie.
 
Nie ma krzyża i mogiły.
Pytać zakazali.
Panie Boże, daj nam siły.
Gdzie go pochowali?
 
Przeszkodzimy odrobinę.
Ojciec jest w gorączce.
Pobierzemy tylko ślinę.
Kości są na Łączce.
 
Szpital. Spowiedź.
Proszę zdrowieć!
Odnajdziemy syna.
Na tym kończy się opowieść.
Inna się zaczyna.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1