Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

7 april 2016

Nie ma woli politycznej

Trudno uwierzyć, choć rzecz jest znana,
skąd to milczenie w sprawie kapłana.
Przykryto ciszą apel wznowienia.
On czeka. Inni wyszli z więzienia.
 
Czy Dni Młodzieży, czy Episkopat
zdecydowali, by nastrój opadł
i wszyscy wzięli "na przetrzymanie",
by nie wspominać o tym kapłanie.
 
Bo przecież Jerzy walczył ze smokiem,
a to dziś nie jest dobrym widokiem,
gdy raj panamski owoce zbiera,
a miłosierdzie w ludziach umiera.
 
Boją się przyjąć w domach migrantów,
bo paszportowych zbyt wiele kantów
przymkniętym okiem sieć dziurawiło
i wszyscy wiemy czym się skończyło.
 
A pan Witkowski spokojnie czeka,
lecz do decyzji droga daleka.
Najpierw jest Smoleńsk, a potem tama.
Przyczyna zwłoki nadal nieznana.
 
Ciężki ten kamień na grobie leży.
Grzech pierworodny nie dla młodzieży.
O swój ogonek zadbała pliszka.
Liczy się tylko przyjazd Franciszka!
 
Wolontariusze też mają dusze,
a Kościół dźwiga krzyże przymuszeń.
Sam pan mecenas jest dziś "uśpiony",
a Solidarność nie chce bić w dzwony.
 
Kto ludziom powie, o co tu chodzi?
Kto komunikiem nieba dowodzi?
Świadkowie leżą dawno pokotem.
Najpierw Trybunał, a Jerzy potem?
 
Tak polityka nadal utyka,
a miała zniknąć dawna praktyka.
Ktoś jednak strzeże i nie pozwoli.
Prawda tkwi w wierze, a nie ma woli.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1