Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 april 2017

Siedem latek minęło bez mała... (ballada dobranocka )

Siedem latek minęło bez mała,
gdy nam nocka zrobiła się z dnia.
Na Krakowskie Polska przyjechała
i byliśmy tam szwagier i ja.
 
A ulica jaśniała tam cała.
Masa ludzi do ognia szła.
Jakby wiara nagle oniemiała.
Milczeliśmy szwagier i ja.
 
Potem długa kolumna jechała.
W oczach wielu zjawiła się łza,
aż od Wisły pojaśniał pałac,
a pod krzyżem szwagier i ja.
 
Potem wszystko policja zabrała
o tym właśnie jest ballada ta.
Siedem latek minęło bez mała,
a to jeszcze gdzieś w duszy trwa.
 
Zamiast krzyża zjawiła się pała.
Strażnik Miejski, co ludzi pcha.
Żona głośno w tym tłumie krzyczała.
Krzyczeliśmy - szwagier i ja.
 
I to może historia jest cała.
Wspominanie niewiele da.
Wznieśmy szkiełka kropelka została.
Siwe głowy dwie - szwagier i ja.
 
Możem o tem rozważać do woli
i dyskusja do rana niech trwa.
Zrujnowanych nic w kraju nie boli.
Jest Warszawa, szwagier i ja.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1