Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

14 may 2017

Jaguary i Bentleye

Trochę wieje, trochę grzeje. 
Jaguary i Bentleye 
są narazie nieprzydatne.
Otwarcie drzwi - słono płatne. 
 
A w Łazienkach zwykle najpierw
podpływają tłuste karpie.
Warszawka siadła na trawce.
Zabrakło miejsca na ławce.
 
Popłynie w niebo etiuda.
Wysłuchać się jeszcze uda,
lecz wysiedzieć jest już trudniej.
Zwłaszcza w maju i w południe.
 
Są soliści, nie orkiestra.
Wcześniej przybyła palestra.
Nieco później melomani.
Siedzą teraz zasłuchani.
 
A nad stawem trzeszczy w stawie.
Dostrzeżono już w Warszawie,
że do wody "sława" wrzuca...
pochyla się, w końcu kuca.
 
Pod powierzchnię wtedy najpierw
wypływają tłuste karpie.
Większość złota lub czerwona.
Etiuda nie zakończona.
 
Trochę wieje, trochę grzeje.
Jaguary i Bentleye 
są narazie nieprzydatne.
Otwarcie drzwi - słono płatne. 
 
Usiedli nieporuszeni.
Trawka w koło się zieleni.
Palec przebiegł po klawiszach,
a potem zawisła cisza.
 
A z Nagrody Rubinsteina
ucieszyła się ferajna.
Jednak w świecie ktoś docenia
talent oraz dziedziczenia.
 
Gdy się siedzi - trudno upaść.
Gorzej, bo nie można tupać,
a buczeć też nie wypada.
Proszę państwa! Będzie padać!
 
Szkoda... szkoda... bardzo szkoda.
Dla bogaczy - niepogoda.
Można jeszcze mieć nadzieję...
Jaguary i Bentleye?






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1