Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

6 october 2017

W oku orkanu

W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.
 
A dookoła - porywy
łańcuch tworzą na granicach -
prawdziwych i nieprawdziwych.
W oku orkanu stolica.
 
Rwą wichury krycie góry.
Wiele słupów położonych.
Piłowanie. Lecą wióry
decyzji nieuzgodnionych.
 
Nie ma prądu. Bez osądu
pozostaje gwóźdź programu.
Nie można zmienić poglądów
przy takiej czerni ekranu.
 
A to są największe straty,
bo do kogo jest ta mowa?
Naginania. Tarapaty.
Karuzela ksawerowa.
 
Tyle padło po próżnicy
ostrzeżeń i zapowiedzi.
Czeka sprzątanie ulicy.
Kilku padnie, kilku siedzi.
 
W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.
 
Na parterze w Belwederze
już czekają dwa fotele.
Orkan przeszedł. Brak ostrzeżeń.
Zwijają się czyściciele.
 
Nie naprawisz nic od razu,
a nadzieja - nutka płocha.
Ty... Ksawery - nie dokazuj,
bo słyszałeś... Trump mnie kocha!






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1