Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

22 november 2017

Nie przenoście do Krakowa...

Przeczyliczyć się może licznik.
Dawał Mosze - kamienicznik
decydentowi łapówkę,
a kiedy wręczał gotówkę,
zjawiło się ABW
i zrobiło zdjęcie mu.
Mosze - spryciarz z Kazimierza,
tłumaczył, że nie zamierzał...
a kiedy zapinał teczkę,
dał potrzymać na chwileczkę
przygodnemu przechodniowi
gotówkę, którą zarobił.
 
Teraz sąd rozpatrzy sprawę.
Za przykład weźmie Warszawę,
gdzie na mieście, też czasami,
handluje się roszczeniami -
oficjalnie, a nie skrycie.
Takie czasy. Takie życie,
bo czy nie można w Krakowie
kamienicy kupić sobie?
Można! Gdy się sąd przekona,
że dała królowa Bona
zapis pra...pra... pradziadowi,
a ten kogoś usynowił...
 
Po nim może teraz Mosze
dostać Wawel za dwa grosze.
Ktoś za rękę Mosze chwycił?
To zwykli antysemici!!!
Nie ma tu praworządności
i ochrony dla własności!
Do Strasburga pójdzie sprawa!
Kraków jeszcze nie Warszawa!
To w Warszawie była zmowa!
Nie przenoście do Krakowa...
bo na ulicy Cichosza
pytał ktoś o własność Mosza.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1