Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

17 december 2017

Grudzień 70

Tak się jakoś porobiło, że świętuje, co zabiło,
żeby to, co zabijano przyzwolenie dało zmianom.
 
Trudno wciąż siebie oszukać i win na sumieniu szukać.
Przeszłością zaprzątać głowę, gdyśmy dzieci kainowe.
 
Nie tak łatwo ojców sądzić. Każdy przecież może błądzić,
ale wtedy, gdy zabija - wina już nie jest niczyja.
 
Ten Grudzień to była zbrodnia. Żołnierz strzelał do przechodnia.
Toga winnych osłaniała. Władza cześć im oddawała.
 
Nie zrobimy z tego Glorii. Słychać wciąż chichot historii.
Widać wciąż niepewne twarze przed bursztynowym ołtarzem.
 
Wciąż się miesza nowe - stare. Składamy to na ofiarę
na rocznicach i ołtarzach i ten podział nas poraża!
 
Chrześcijanina nie jest godny. Zbrodnia za grzech pierworodny
jest powszechnie uznawana,  przez to zmianę goni zmiana.
 
Wciąż zostają długie ręce. Hołd składamy... i nic więcej. 
 
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1