Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

22 march 2018

O zbiórce złotopiórce

Miała służba zbiórkę
nad pewnym podwórkiem
i ważnym pieszczoszkiem
zwariowanym troszkę,
co sprawiał kłopoty
widząc samoloty,
a tuż obok blisko
było tam lotnisko
i ten mały smyk
na lotnisku znikł.
Co dokładnie na nim robił
i ile na tym zarobił -
miał ustalić agent tajny
od wydarzeń nadzwyczajnych.
Miał potwierdzić lub zaprzeczyć,
lecz nie tykać innych rzeczy,
tylko świadkiem być naocznym
w tak zwanym wątku pobocznym.
Zakazała mu Centrala,
by się nigdy nie oddalał
od głównego nurtu sprawy.
Za bardzo nie był ciekawy.
Wciąż latano, a tam w dole
synek ten był parasolem,
który ochraniał in spe
pewnego Marcina P.
i wyłudzane miliony.
Rosły rzesze okradzionych
pod nadzorem ABW
i choćby agentów stu
założyło sto podsłuchów
i stu nowych przyszło zuchów
i każdy stawał na rzęsach,
to lotniczy port "Wałęsa"
kontaktów się wszelkich wyparł,
wiedząc, że to była lipa!
Kraj się dziś przygląda lipie
i zdziwionym okiem łypie,
a publika oniemiała
po pytaniach o Michała
i tych przyszłych - o tatusia,
co o wszystkim wiedzieć musiał!
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1