Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

23 may 2018

Rak i ryba... od głowy (bajka?)

Ryba psuje się od góry,
kiedy środkom brak kultury.
Ale jak ma nie być brak...
gdy jej głowę toczył rak?


Choćbyś podał ją na tacy
posrebrzonej w Unii Pracy,
będzie mieć zapaszek taki,
jaki zwykle mają raki.


Rak najczęściej tyłem chodzi,
jeśli mu coś nie wychodzi.
Choć odnóży ma bez liku.
Skuli ogon... i po krzyku.


A ta ryba? Cóż tam ryba...?
Próżno takiej rybie gdybać...
gdy przez raka próbowana,
zgnije - nieskonsumowana :(


Nie ma między nimi zgody.
Rak wciąż pragnie czystej wody,
a ryba przeżyje w błocie
i nie oczekuje pociech.


Tak w naturze się układa -
że rak śnięte ryby jada
i nikt za to go nie wini,
co już napsuł i uczynił.


Morał już nam umknął chyba...
"Na bezrybiu i rak - ryba!"
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1