Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

24 may 2018

Bez ogródek

Powiem prosto - bez ogródek,
koło mnie jest też ogródek
i przedszkole było kiedyś.
Zliwidowano je z biedy.


To różne dzielnice miasta,
lecz tak samo popyt wzrastał
na takie miejsca zielone -
urządzone, zadrzewione.


Dziwna zbieżność jest czasami,
że zjawiają się ci sami
z pomysłami podobnymi -
z burmistrzami i radnymi.


W biały dzień i w środku miasta,
taka nadzwyczajna kasta,
nie licząc się z otoczeniem,
daje komuś ten zieleniec.


Mają władzę. Mają prawo!
Na lewo, albo na prawo,
mają wiedzieć wszyscy goje:
Nic w tym mieście nie jest twoje!


Pewnie Olszynka Grochowska,
była pańska, a nie chłopska,
a car oddał ją żydowi,
kiedy jej obrońców pobił.


A niedawno, na Bahamach
wyszedł weksel, proszę pana,
w tamtejszym antykwariacie
i ogródek ten oddacie!
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1