Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

7 december 2018

Nad stawem w Jachrance...

Nad stawem w Jachrance... 
rodzina kacza...
Niech pan słów nie przeinacza,
bo nie nad stawem, a w zalewie
kupry miękną im 
w p-o-t-r-z-e-b-i-e.


Kuperki miękną, lecz nie wszystkie.
Nie wytrzesz ich figowym listkiem.
Gdy się za bardzo, je zadziera,
w skoku odsłania się 
a-f-e-r-a.


A to już kaczce nie wypada.
Czego komisja nie wybada,
może pojawić się pojutrze,
na czym kto bardzo 
przytył w k-u-p-r-z-e.


Wychudła bardzo kaczka pstra.
Twierdziła, że na dzieci da,
ale na starych dać nie może
i zimą wymarzną 
na d-w-o-r-z-e.


Na to jej kaczor - Niech nie piszczy!
Gdy za energię się podwyższy 
i za gorącą wodę w kranie...
to ktoś zamarznie... 
ktoś z-o-s-t-a-n-i-e!


Większość na zimę buty ma,
a kto nie wiedział - W co się gra?
Niechaj przykładem się rozgrzewa.
bo mu rodzinka 
g-r-o-s-z-a nie da!


Po zimie, siedemdziesiąt złotych
ma być receptą na kłopoty,
lecz tak niewiele innym dając
z kaczki się może 
z-r-o-b-i-ć zając...


 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1