Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

5 september 2019

O czajce Geja Luzaka

Na południowy zachód
w kierunku odległej gwiazdy,
z zapasem pyłów i piachu
leci samolot każdy,
zrzucając uszlachetniacze
i nie wiadomo, co jeszcze?


I środki specjalnych znaczeń
spływają z jesiennym deszczem
w kanały i w ludzkie żyły,
a takie uszlachetnianie,
implantowanej im siły,
rozsadza ich uszczelnianie
i każde popuścić może,
pod gazów wielkim naporem,
właściwie, o każdej porze -
rankiem i nocą, wieczorem.


Niełatwo dokumentować,
że to nadzoru jest wina.
Trzeba się umieć zachować!
Za bardzo się nie napinać,
bo pycha gazy popycha.
Prze w dwutysięcznej naturze.
Widać to wtedy i słychać
w kampanni, jak w starej rurze.


Gay-Lussac podał wzór ścisły,
co z objętością się dzieje?
Ileż to litrów do Wisły
hejtu się teraz wyleje?
Jak w każdej bajce o czajce
morał się musiał przyczaić:
A gdzież to wybrani rajce
nauki swe pobierali?
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1