Wieśniak M, 15 june 2011
santiago de compostela egipt chile
wspominam
każdą z osobna
i wszystkie razem mile
wyspy kanaryjskie malta ciechocinek
czas na wyciszenie
czas na odpoczynek
radosna pora na wreszcie
najwyższy czas na fajnie
modena malta milano
restauracja na wieży w bahrajnie
uśmiecham się czule do wspomnień
ślinę grdyka przełyka
na magnetycznej tablicy
lśni znów nowa kartka
z wakacji
od kierownika
Wieśniak M, 15 june 2011
nadciągnęli z południa wraże syny turki
by walca i kafkę ubrać jakoś w burki
nadciągnęli nieśmiało a tylko najśmielsi
zwyciężą po oderwaniu króla od piersi
Wieśniak M, 14 june 2011
miał dumny gród Kraka
wawelskiego smoka
z żalem piszę - miał-
bo ten zwiał w podskokach
mieszkałby do dzisiaj
rzecz to oczywista
gdyby mu nie wzrosła
opłata wieczysta
w niewieściej kompanii
siedział przy kolacji-
- wtedy się dowiedział-
dostał szewskiej pasji
porównał przychody
z odchodami w mig
spakował walizki
no i z miasta znikł
nikt tu nie zawinił
nikt nie jest nagrany
choć w sprawę zamieszane
są ponoć barany
Wieśniak M, 14 june 2011
( Jędrusiowi)
na ulice miasta Gotham
wpadłbył spory hipopotam
- zwierzę z bardzo dużą paszczą-
na dodatek całkiem na czczo
na mieszkańców strach padł blady
wtem
tadaaaaaammmmm
jest! Batman!
nie dał rady
Wieśniak M, 14 june 2011
na szczęścia łut
liczył lud
lepiąc lód na lut
nie nastąpił cud
zabrakło łutu ciut
Wieśniak M, 13 june 2011
Mówi bez przerwy oderwana od sennych bajań i butelki
Tak wiele próbuje mi przekazać uśmiechem gestem
Zaciśniętą na palcu piąstką
Boi się że do czasu kiedy powie " tata" wszystko zapomni
I mnie szkoda tych opowieści
Wieśniak M, 12 june 2011
wchodzę powoli wiem za wolno
zabawiam opuszczoną formą
do znaczeń to się przybliżam
to oddalam gryząc sterczące metafory
rozrzucając przerzutnie dochodzę do znaczeń
od środka czytam od tyłu
zlizując łapczywie treść strofa po strofie
nie będzie puenty
jeszcze nie teraz
Wieśniak M, 12 june 2011
w półksiężyca półmroku zatrzymany w półkroku
konstatuję
że aż mnie wierci
podzielić półprawdy na ćwierci
Wieśniak M, 11 june 2011
wracam do wspólnych wycieczek
których nie było
do lunaparku zoo
ubierałem cię od stóp
do wyssanych z palca historii
poranione opuszki wliczałem
w koszty wzrostu
niepewny wciąż siadam
Po próżnicy ojca
Wieśniak M, 10 june 2011
wyrywa ałycze z wierzchołków
dawno ostygłych wulkanów
w korzeniach drzemie lawa jeszcze
potem zbiegnie ku dolinie
w poprzek przewróconych płotów
wydeptaną do znudzenia ścieżką
po krzyk bez echa
wyrówna oddech
poprawi makijaż