Prose

Aga03


older other prose newer

4 june 2011

Kiedyś trzeba wrócić

Uśmiechasz się chociaż sama nie
wiesz dlaczego. To co się stało zdecydowanie nie jest powodem do
radości ale nie potrafisz powstrzymać wstępującego na twoją
twarz uśmiechu. Czujesz na sobie wzrok reszty. Nie patrzysz im w
oczy. Nie umiałabyś potem zachować spokoju. Wybuchnęła byś
śmiechem. Odwracasz się od ich twarzy zmuszając swoje ciało do
zachowania powagi. Patrzysz jak wnoszą trumnę. Powinno być ci
smutno ale nie jest. Przez myśl przebiega ci tylko jedno zdania "
To nie ja go zabiłam" Powtórzyłaś jej tyle razy, przed
ogromna ilością ludzi. Jeśli przyszło by ci to zrobić jeszcze
raz pewnie sama byś w to uwierzyła. Przecież ludzki mózg łatwo
przyswaja informację, zawłaszcza fałszywe. Kłamstwo zawsze
przychodziło ci z dziecięcą łatwością.. Jeśli Bóg obdarzył
cię jakimś talentem, to właśnie tym. Pamiętasz jak z ciekawości
pewien psycholog przeprowadził na tobie badania wykrywaczem kłamstw.
Łgałaś jak z nut a on stwierdził, że powiedziałaś prawdę. Tak
cię to rozbawiło, że śmiałaś się na głos w jego gabinecie.
Przecież nigdy nie byłaś normalna. Doskonale to wiesz. Dziwne, że
w najważniejszy momentach swojego życia reagujesz śmiechem.
Praktycznie są to wydarzenia smutne a ty wtedy wydziela największa
ilość endorfiny. Może to ten magiczny sposób radzenia sobie z
bólem. Doskonale opanowałaś go w dzieciństwie. Wyglądało to
według określonego wzoru. Gdy wreszcie zostawałaś sama ze swoimi
emocjami zmuszałaś się do uśmiechu. Który potem przeradzał się
w histeryczny śmiech. Dopiero gdy się opanowałaś pokazywałaś
się reszcie ludzi. Może przez to stałaś się silna, niezależna i
taka bardzo bezwzględna. Dlatego tak łatwo przyszło ci go zabić.
To była sekunda, nie zawahałaś się. Potem byłaś przy nim, gdy
odchodził już na zawsze. Trzymałaś jego dłoń, ręką tamowałaś
krew wypływając z rany. Patrzyłaś w gasnący blask jego oczu. On
wiedział, jako jednym znał prawdę ale poszła z nim do grobu.
Wiedział o tobie wszytko, nawet to czego sama nie umiałaś
zrozumieć. Może to tak bardzo cię w nim przerażało. Nie
poradziłabyś sobie gdyby ktoś znów przejął kontrole na twoim
życiem. Tyle, że on tego nie chciał. Mimo to zabiłaś go.
Zabrałaś sobie jedynego człowieka, który był w stanie cię
zmienić. Przyszło ci to łatwo, tak jak każde opowiedziane
kłamstwo. Może po prostu tego nie rozumiałaś , zgubiła się.
Jakie było twoje życie razem z nim, zupełnie nie poukładane,
pełne bałaganu brudne a ty tego nie lubisz. Jesteś pedantką.
Idealną perfekcjonistką. Gdy coś ci nie idzie śmiejesz się. A
przy nim było inaczej, śmiałaś się bez żalu i szczerze ale ze
szczęścia. Tak przecież nie powinno być, nie w twoim
uporządkowanym świecie. On ci go zabrał a ty nawet nie
zauważyłaś. Pamiętasz co powiedział pewnego dnia

-Będę za tobą podążał w tą
ciemność ale muszę wziąć ze sobą latarkę. Żebyś zobaczyła
drogę powrotną, w końcu trzeba wrócić choćby zaszło się na
koniec świata. -potem chwycił twoją dłoń i pociągnął za sobą.
Nie pamiętasz dokąd wtedy poszliście. To nie było ważne liczył
się słowa. Nie ich dosłowne znaczenia ale przekaż. To on było
twoja drogą powrotną. Tyle,że ty nie chciałaś wracać. Nigdy
nie byłaś w tym niepoukładanym świecie. Bałaś się go Nie
pamiętasz swoich najmłodszych lat nie wiedziałaś przez to do
czego masz wracać. On chciał ci go pokazać ale ty zabiłaś go.
Odcięłaś sobie powrót. Pamiętasz co powiedział gdy umierał.
-Jeśli przez to staniesz się
człowiekiem to warto umrzeć. Nie zmuszaj się do płaczu,
zapłaczesz gdy przyjdzie czas na łzy. Weź moja latarkę, kiedyś
trzeba wrócić.-potem podał ci ten przedmiot.Patrzysz na jego trumnę,
chcesz się śmiać. Tak jak zawsze gdy dzieje się coś złego ale
dziś nie możesz wreszcie zrozumiałaś sens ostatnich słów.
Czujesz dławienie w gardle, twoje policzki robią się mokre.
Chcesz je wytrzeć. Płaczesz. Łzy coraz bardziej cisnął ci się
do oczy. To dziwne ty nigdy nie płakałaś szczerze a teraz nie
jesteś w stanie nad sobą zapanować. Czujesz jak cierpienie
rozdziera ci klatkę piersiową, chcesz krzyczeć ale głos nie może
wydobyć ci z krtani. To boli. Dopiera do ciebie co się stało. On
nie żyje, zabiłaś jedyną osobą która chciała żyć dla ciebie,
obok ciebie, przy tobie. Być, nawet wtedy gdy mu nie dawałaś.
Zabiłaś go, umarł abyś znów stała się człowiekiem. Jesteś
nim, jesteś osobą, która potrafi kochać, czuć, która wyszła z
idealnego świata. Dlaczego jesteś taka głupia? Tego nigdy się nie
dowiesz. Jednak jego trud nie poszedł na marne. Znów jesteś
człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Czy ciężko jest
zacząć od nowa, pewnie tak ale dasz radę. On w ciebie wierzył.
Zapaliłaś małą latarkę trzymaną w dłoni., trzeba wrócić do
domu.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1