Prose

Monika Joanna


older other prose newer

27 december 2012

Świat według zołzy II

Jednak tajemniczy wielbiciel pojawił się już następnego dnia. Z premedytacją wybrał moment, gdy w sklepie nie było żadnego klienta, a Edyta znikała właśnie za drzwiami prowadzącymi na zaplecze. Podszedł do kontuaru, gdzie siedziała Joanna i z uśmiechem amanta filmowego przywitał się z nią:
- Dzień dobry pani. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pani pamięta?
- Oczywiście, jakże bym mogła zapomnieć! - myślała o nim w nocy i teraz była ciut zaskoczona jego widokiem. Tak, jakby przyciągnęła go myślami. - Pan od śnieżnobiałych i prążkowanych koszul.
- Mam dla pani propozycję. Proszę nie odmawiać.
- Najpierw muszę wiedzieć, co pan proponuje, nigdy nie kupuję kota w worku.
- Zapraszam panią na kolację. Dziś wieczorem może być?
- Dziś? Nie wiem, może pan chwilę poczekać? Sprawdzę w kalendarzu. - dziewczyna wstała i skierowała się w stronę drzwi na zaplecze.
- Aleź proszę się nie krępować, zaczekam.
       Joanna zniknęła za drzwiami. Od razu zorientowała się, że nie musi nic mówić koleżance. Edyta słyszała każde słowo. Uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo.
- Myślisz, żeby z nim dziś iść na tę kolację? - Joanna sama wiedziała, że się zgodzi, ale chciała usłyszeć także akceptację z ust koleżanki.
- Zdecydowanie tak. Spójrz, był wczoraj, robił zakupy, ale mimo to pojawił się także dzisiaj. Wpadłaś mu w oko, kochana! - Edyta nie była egoistką, potrafiła się cieszyć szczęściem innych. I miała świadomość, że koleżanka potrzebuje potwierdzenia u bardziej doświadczonej kobiety, że to, co robi, jest dobre.
- To ja idę do niego! Dzięki, kochana! - z tymi słowami Joanna opuściła zaplecze i z uśmiechem skierowała się ku oczekującemu jej powrotu mężczyźnie.
         Uśmiechnął się do niej. Zauważyła też w jego oczach iskierki pożądania, ale widziała je w tak wielu oczach, że stało się to dla niej rutyną.
- Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór ma pani wolny i że spędzimy go razem.
- No cóż, ma pan szczęście. Gdzie i o której?
- Może o dziewiętnastej w restauracji w hotelu Branicki?
- Pasuje. To do zobaczenia.
- Do widzenia. - uśmiechnął się po czym skierował się w stronę wyjścia.
         Właśnie w tej chwili u boku Joanny pojawiła się Edyta. Patrzyły przez chwilę na oddalające się plecy mężczyzny, a potem spojrzały na siebie.
- Wpadł kochana. Jak amen w pacierzu. - Edyta pierwsza odzyskała głos. - A teraz jak już masz umówioną randkę, zajmijmy się pracą. Trzeba ułożyć na półkach nowe koszule póki nie przypałęta się jakiś frajer.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1