Alutka P, 25 september 2011
już nie przewodzę
połamałeś mi łyko
teraz nie wiem
gdzie ręce i nogi
za głową
rozglądam się nieporadnie
może wpadniesz
zabrakło słów
dla mnie rozsypane szmery
w sercu kaligrafia
dwie noce niedospane
moje
piersi dopieszczone
dwie twoje
tętent w synkopach
za chwilę wrócisz
na deser
zapomniałeś drugiego śniadania
i listów
Alutka P, 25 september 2011
ciekawe to niewiadome
przewidywalne złowieszczy
w dreszczach
co za następnym
rogiem i stroną
świata nie widzi
poza tobą
góry i zapisane księgi
dla mnie
wymownie zamilkniesz
kiedy smutne przedmioty
otoczą granatową przestrzeń
wytrzyj twarz
później osusz wiatrem
znane ślady
postaraj się zachować
Alutka P, 25 september 2011
opadły ręce kawałki gałęzi
na żer płomieniom
wystawiłam jęzor
nic już nie powiem jak Levittoux
chociaż kaganek nie wzywa do ciszy
słyszysz ją - czy ją słyszysz
trudno powstrzymać usta i pióro
pieszczotą obejmie wolno i dokładnie
the pillow book
smutek zapamiętasz cyjanitowo
w skałach nisza skulić się można
oddychać trzeba płytko bo przecież cisza
w moim zegarze zwiotczał czas
popatrz na krople które potrafią
tyle powiedzieć
nie będzie niczego
więcej
Alutka P, 23 september 2011
dziecko - dlaczego podnosisz gwiazdę
nie próbuj sklejać - potrzaskane
w proch przeminie
upadła
marmur chłodził jej twarz
i ręce
rozpostarte szeroko
modlitwy
o brzasku
dokonał się dzień
dziecko - nie zbieraj kości kiedy rzucone
ze ścian ścieka plugastwo
na twarzach malowana drwina
w piach
kobiety złożyły języki
nieheblowane deski
dziecko - zamykaj drzwi
dokładnie
wycieraj pamięć
od kiedy zabolało bardziej
w nocy
nie można złapać oddechu
ciemną strugą
spada pod nogi
gwiazda
niech leży
jeszcze sobie krzywdę zrobi
dziecko
Alutka P, 23 september 2011
nie było prostych
drogi zwijały się
pokrętnie
zachodziło lato
chociaż bywały dni
kiedy sól pokrywała skórę
upalna wilgoć
spływała rynnami
odwrotnie niż zwykle
w niebo
patrzyłam szukając klucza
gęsi
wczoraj znowu zleciały się
z krzykiem
wyniesiono mnie z domu
a jednak
udało mi się podnieść
z pościeli - do stołu
niepotrzebnie - rozmowy
puste
talerze z brzękiem
rozstawione
widelce - na noże
przypominam sobie
jesień
poczekalnia przed
więcej nic
teraz cię nie ma
zapomniałam poszukać
Alutka P, 22 september 2011
do tej pory chodzę z korbą
wciąż nakręcona katarynka
powtarzam się wielokrotnie
trzy krzyżyki na niebie plus jeden
Big – Bang
to ja nie wiedziałam
to ja głupia byłam*
kosmity mi potrzeba – prawdziwego
takiego nie z tej ziemi
Okudżawę z Brassensem pogodzi
Pearl Jam na deser poda
bez Jacka
(nie da się ogarnąć)
nie poznałam takiego drugiego
co tak soczyście smakuje słowo
zmęczonym głosem
trąca myszkę zmyślnie
w radosnym zasłuchaniu kiwam głową
a Mozart na starych skrzypeczkach przygrywa
z wiatrem w kominie
zacznij drążyć własne przejścia
dla chwili warto żyć
później z miejsca trzeba umierać
rozhulaj się bracie - już - nie smutkuj
Cokolwiek pomiędzy ludźmi kończy się
– znaczy: nigdy nie zaczęło się.
Gdyby prawdziwie się zaczęło – nie skończyłoby się.
Skończyło się, bo się nie zaczęło..
Cokolwiek prawdziwie się zaczyna – nigdy się nie kończy.**
* Kondratiuk (http://www.filmweb.pl/film/Big+Bang-1986-4181)
**E Stachura
Alutka P, 22 september 2011
jesteś jak ciąg główny
ja tak daleko od słońca - niebieski karzeł
brak tlenu - ziewam
nigdy przy tobie
wiejesz nie ziejesz
spalam się
źle mi z tym?
bynajmniej
chórek wiernych
na granicy fałszu
o jedną nutę zbyt pobłażliwy
nie ciebie
twoich słów rozgryzam orzech
aż pokaże smakowite wnętrze
myśli
brak stanu skupienia
skutkuje
lotnym umysłem
ja niebieski karzeł
Alutka P, 21 september 2011
koń - nazywał się karambol
żadna siła nie utrzymała go
w ryzach
jedynie tarantka
piegowata
siedzę po męsku
nie gryzę
paznokci
w plecy nie wbijam
wiatrakom
uwierzyłam przez chwilę
mieliły
tak przekonująco
kontaktował się ze mną
od czasu do czasu
treściwe wypowiedzi
złościły
cieszyły
nawet pojedyncze słowa
jak kosze kwiatów
plotłam
bez sensu
skroplił się czas
wydestylowane minuty
wyparowały
aromatyczne chwile
nabite w butelkę
pozostały na później
przewidywalne poniedziałki
do piątku
może usłyszę ciepło
dam sobie radę
bez słowa
wychodzi słońce
nakrapiam się
Alutka P, 21 september 2011
łatwo o niej mówić
kiedy na przejściu czerwono
odchyla głowę nie patrzy
jeszcze oswaja z daleka
chłodną studnię
obchodzisz zataczając kręgi
chciałabym żeby miała głos anny
tej która czytała milczenie
i mszą wędruje
w głąb cienia
dawno nie oglądałam się za siebie
nie odpowiadam
na zaczepki o światło
zamykać oczy na chwilę chcę
poczuć jej kontur
rośnie we mnie
bez żalu
Alutka P, 20 september 2011
dziś rozsierdzona lekko
zgrzana klacz maści białej
w galopie po plaży
już widzę twój zachwyt w oczach
iskrzy od nowych wrażeń
zwrot i cwałem w doliny
też urocze
aloszenki słodkie grona
w ustach
lepki szept – ze mną odpoczniesz
nie pytaj co w myślach
panoszy się głodek kosmaty
myśliciel – ogrodnik kreśli plan
jakby tu wejść
w malinowy krzew
bez zadrapań
daj uwierzyć ruszysz z kopyta
z ogniem zagraj mi wiatrem we włosach
zapiszesz co najważniejsze
na chwilę zasypiam
a popiół tak biały
śnieg - czyżby już