Poetry

Nevly


Nevly

Nevly, 15 july 2014

na raz dwa trzy

łza większa niż wykroczenie
odchudzona o kroplę nie płacz
przestępstwo
nic mi nie będzie strefa ciszy
wskrzeszam ballady o pękniętych
szelkach wulkan maryja i ciasteczka
a dalej progresywnie
sama z siebie bez skrupułów
nie wiesz kim naprawdę

jesteś taka na wskroś
wzdłuż i w szerz dwanaście kroków
a czarne koty miauczą za pan
a z bratem jeszcze lepiej

dla gattino oddałaś wszystko
ostatnie powróżenie italiano
tonę zatapiam
w pytaniach bez odpowiedzi
trawy żółkną w zachodzącym słońcu
uciekam kołysząc razy trzynaście

do czterech sztuka


number of comments: 11 | rating: 14 | detail

Nevly

Nevly, 14 july 2014

nie rozumiem

na wskroś
przeszywasz cichenią fortepianu
lubię latawce
a na wojnie wygrałem czekoladę
złagodniony palę głupa
a potem pełniejszy od wiary
wypróżniam błękitne popielniczki

nutami w sztalugach poranionych okien
schowałaś klucz wiolinowy w pończochę
ponieważ rebus sic stantibus
eloi eloi lema sabachthani

bezczelność świata przekracza granice
wśród zmarłych wizji domostwa
tuląc do serca gałązki jaśminu
łatwo przegapić jest wszystkie

drogi prowadzą do nieba
z małych liter przemawiały jak szalone
w imię ojca pod wiatr
sylabizując oderwane fragmenty

kończy sie maj zaczyna styczeń
kilka słów nietzsche'go albo conajmniej

niczego już


number of comments: 11 | rating: 20 | detail

Nevly

Nevly, 10 july 2014

celulozowe proporcje światła

bez sensu bez wyboru
jakże smutny papierowy kwiat
blaknie tak dźwięcznie
jakby chciał wyśpiewać
przecież nie mogę zakwitnąć
zapachnieć
dumnym kolorem wabić

oczu szkoda nie patrz na mnie
wcześniej widziałem to inaczej
stworzyłaś mnie uśmiechem losu
świtem o drżących dłoniach
szepcząc w ciemności jesteś piękny

teraz świadomie kradnąc barwy
oskarżasz mnie o szarość
właśnie teraz
kiedy na widok pustki cieknącej po ścianie
chciałem udowodnić że żyję


number of comments: 7 | rating: 15 | detail

Nevly

Nevly, 8 july 2014

arytmia proszę pana

dziwny ucisk na lewe płuco
jesteś pewna że kamień?
moje blizny o tym nie świadczą
krwawiące do snu
kiedy czas się do tego przyznać

wyjałowieni
samotnością we dwoje
na niebie pełne zachmurzenie
niosący światło wykręca żarówki
i śmieje się z ptaków
czekając na nagość gniazd

na stole w wazonie martwa natura
bezsensownie uwikłana przeklina wiatr
kuszeniem zapamiętanych nocy
żegnając bezradność drzwi
ostatnim pukaniem w cmentarzysko

tak proszę pani

w naszym lesie nie ma już drzew
kilka uschniętych paprotek
o liściach błędnej bezsenności
trujące grzyby
pozbawione okien na smak
i ten kamień
który tak bardzo boli


number of comments: 9 | rating: 12 | detail

Nevly

Nevly, 5 july 2014

niepewności na dobranoc

pomiędzy świadomością a snem
niewzajemność
w lament ofiar po instynkt
przetrwania nie ma już nic spadające ptaki
pamięć znowu przypomina
jak zmyć tę miłość
o potępiona boskości
śpij spokojnie moja teraźniejszość
to zabawa w chowanego
na jednej ze ścian horyzonty
na drugiej szarość garścią słów
rzucona o groch na wiatr
przestrzenią zakłopotaniem
utopijne marzenia promowane na głucho
cicho proszę nie mów nic
samotne wołania wyszły z mody
szorstka szeptem deszczu
teraz już niczego
nie jestem pewien czy to działo się naprawdę

przepraszam
nie mam dziś natchnienia
wczoraj nie widzę wersów jutro liter
nie widzę przed oczami
jedynie znak zapytania


number of comments: 7 | rating: 15 | detail

Nevly

Nevly, 29 june 2014

na strzępy

zakochany w cieniach
do ciemnych miejsc wołam żeby milkły
z przyzwyczajenia nie wnoszę o więcej
w pudełku po butach na obcacach
z pończochami w tylnej kieszeni
światła nie jest wcale łatwo się doprosić

może kiedyś zrozumiesz
noc pogania następną
za dnia śpię żeby nie zobaczyć
zastanawiając się nami
pytam czemu tak uparcie

milczysz
papierowa księżniczko
w cieniu miłości profanacją uczuć
literuję słowo po słowie
marzeniami o własnych ścieżkach
drę o ciebie koty

na schodach po skrzydła
rozerwany przez twój cień


number of comments: 6 | rating: 18 | detail

Nevly

Nevly, 22 june 2014

kilka odcieni nieba

szary niebieski żaden
w deszczu i ciszy
wszyscy musimy kiedyś umrzeć
nie krzycz
półcienie są również dla ciebie
niby nic a jakże dosyć
ale przecież nie urodziłem się bogiem
dobrze wiesz
tutaj nie ma planu b
nie improwizuję kocham
innej opcji nie mam_ cóż
wypadki wliczone są w koszta
choć jesteś jak przestrzeń
wokół rozrzucasz resztki skrzydeł
pełna wiatru we włosach
a tu patrz
znowu powiało dusznością
obrazy z głębi duszy
kłębią przygotowaniem do odlotu
gdy nad głowami kolekcja chmur
pomiędzy stopami a księżycem

twoje oczy

szare niebieskie żadne


number of comments: 8 | rating: 13 | detail

Nevly

Nevly, 18 june 2014

chelonoidis nigra

chowam się bardziej niż myślisz
aby mnie nie złapano
uciekam wykluczając jutro
trwam w skorupie chociaż nie lubię
ciasnoty a tak bardzo
chciałbym abyś wreszcie
mnie oswoiła trochę dalej
niż chroni długowieczność na galapagos

bym w ogóle mógł to znieść
samce są zwykle większe od samic
dzień pierwszy ostatnia noc
wszystko zaciera się z prędkością
światła mało bym obcy i twój

a wyspa oazą
gdzieś między słowem i obrazem
w ramach realności ukochanej
darwina kolej rzeczy

a ocean szumi dalej


number of comments: 5 | rating: 21 | detail

Nevly

Nevly, 11 june 2014

uwikłana

zawsze byłem niepokorny
jej prośby w rytmie walca
na dwa biłem się z myślami
o krok diamentem nocy
ale zawsze na inną melodię

wiedziałaś
że kocham operując na otwartym sercu
na kropli zapisanej o trzy wersy od miłości
wątkiem ze snu o piękna wenus
tu mówi mars

demoniczne uczucie pluszowy miś
wszystko przetrwamy razem
nieme wyznania o ciszy brudnej energii
paranoje ukradzione prawdą

niesamowite skrzepy we mnie
i otwarcia całą jaką jesteś
trzepot ptactwa oraz skrzydła wilgoci
ofiarowane szeptem kiedy cię wołam

od brzegu do brzegu płyniesz rzeką
zalewasz usta nie potrafię
wiele powiedzieć poza tym
że zawsze byłem niepokorny


number of comments: 11 | rating: 20 | detail

Nevly

Nevly, 10 june 2014

pełnią księżycowej pory

w ciszy błękitnej ekstazy
mam ręce zajęte niebem
po stronie cienia
otulasz długie minuty

nie pozwalasz mi zasnąć
a pozwalasz latać
na skrzydłach snu
taka anielska
w diabelskim ogrodzie
zezwalając na koniec świata

kiedy mnie prowadzisz
konstelacje same się układają
jeszcze tylko na przekór
ciszą wyszeptam kocham
wiem
brak mi manier
kiedy myśli swawolne o północy

chcę tego
w ciszy błekitnej ekstazy
gwiazdy tylko dumnie patrzą

zazdrosne o niebo


number of comments: 13 | rating: 19 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1