Poetry

supełek.z.mgnień


older other poems newer

3 april 2020

Zmilczane

Modlitwy biorą się z ciszy, powiedziałeś to, jakby w małych słowach
przy odrobinie woli, były większe, i próbowały nas uwolnić. Nocą
w płodne dni, potrafię już wejść w dorosłość, niczym w pokutę.
Cała umiem się stwarzać, jak kobieta z kawałkiem płótna zamiast twarzy.
 
Nitki, niteczki strzępią włosy w nieznane, w ten szkarłatny ciężar gwiazd,
ciało niewiele ułatwia, skrzeczy jak wrona. To za mało! W nieistniejących
oczach, jedyne wolne miejsce, które się mnie spodziewa, choć uciekają
z niego nawet szuwary. I tak już zostanie. Wszystko

na czym zatrzyma się osamotnienie, jest nasze, w dzisiejszym kształcie.
Na sztucznym drzewie sąsiadów czyjś zasrany kot. Dzieci, z tych samych
powodów co wszyscy, toczą obręcze ze spojrzeń, confetti z łez.
Na użytek grzechu, lecz nieczęsto aż tak to widać.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1