Poetry

Jaro


Jaro

Jaro, 10 january 2016

Manipulacja

jest taka ciemność która nie dnieje
cierpliwie czeka ciągle dojrzewa
by w każdym kącie położyć cienie
kłamliwej rzeki płynącej w trzewiach
 
będzie zapewniać będzie namawiać
zwiąże na szyi swój młyński kamień
powie ruszajcie to wielka sprawa
oznaczy bydło wypali znamię
 
po latach powiesz jest już za późno
już mi tak dobrze po co to zmieniać
żeby wybielić nazwiesz ją drużbą
w mocarnej gębie nie wyjdziesz z cienia


number of comments: 22 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 26 september 2015

Dylatacja

 
 
Siała baba mak. Nie wiedziała jak,
a dziad wie-dział, nie po-wie-dział,
a to było tak...
 
życie krótkie jak zdmuchnięta świeca
jeszcze z dymem wije się do okna
jeszcze szeptem mrowi i podnieca
gasnący płomień okruchy spotkań
 
omija młodość kiedy bujnie rosła
od drobnych ziaren w soczyste zboże
raz poruszone wciąż zmienia postać
jak wodne kręgi wciskane w stożek
 
czas jak fale wiekiem rokiem dobą
pomiędzy nimi droga na skróty
cichnące w oku wieczyście skrobną
podskórne czucie pokład ułudy
 
gdy zwykłe dni milczące kamienie
i ciemne noce stają się dalekie
on wkłada stopę w kosmiczne strzemię
staje się deszczem przypływem w rzekę
 
ona bez miejsca toczy się kołem
grając strunami gwiezdnej przestrzeni
płonące chmury ściskają totem
ciemną materię niewidzialny zmiennik
 
to nie istota nie świetlisty las
jak twoje życie w proch się nie zmieni
popłynie z dali światłem nowych gwiazd
bez zbędnych dat bez rzucanych cieni
 
Sia-ła ba-ba mak. Nie wie-dzia-ła jak,
a dziad wiedział, nie powiedział,
a to by-ło tak...


number of comments: 26 | rating: 20 | detail

Jaro

Jaro, 8 february 2015

mięso znanego pochodzenia

szalonej żonie opada
cierpliwie robiony suflet
z powodu krzyków sąsiada
marnują się drogie trufle
 
ogniste czerwie zagrały
pod skórą cierpko palące
z tasakiem dłonie zsiniałe
spotka się księżyc ze słońcem
 
na znak że to koniec świata
nie widział jak czas dobiega
miał krótki wzrok na opiatach
źrenice w wężowych kręgach
 
to dowód że rewolucja
zaprzecza dziełom Darwina
to czas powrotu do krucjat
to Polska ma taki klimat
 
już nie będzie chlał tam piwa
wraca w przedpokoju gada
kara musi być dotkliwa
krwisty befsztyk u sąsiada
 
wszystko bierze się w cudzysłów
tylko  diabeł się uśmiecha
w głowie mówi bez namysłu
każdy miewa czasem pecha 
 
to niedzielne popołudnie
czas letargu albo zaraz
mąż przy stole siedzi schludnie
ślina cieknie do tatara


number of comments: 38 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 22 december 2014

tknięty

 
nie wiem czy jest jeszcze czy tylko przechodził
w końcu bez początku nie można urodzić
byłeś jeszcze mały malutki jak dłonie
rosnąca roślina która przyszła do mnie
 
pewnie w zamieszaniu dotknął cię językiem
zapewne wyszeptał żyj ty też przywykniesz
nie trzeba na klęczkach on się z tego śmieje
lepiej go przywitaj gdy zobaczysz cienie
 
rzucane przez życie w zmienianych promieniach
bez fałszywych wyznań i bez przyrzeczenia
mało mam pewności ale podejrzewam
że z tym jabłkiem w raju to trochę zalewał
 
nie wolno zamykać myśli w ciasnej klatce
choćby była złota będziesz w cudzej łasce
dla człowieka ważna jest swobodna przestrzeń
napisz przez istnienie własną księgę jestem


number of comments: 53 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 14 december 2014

cierniste wschody

może zagląda nieżywa panna młoda
gdzie mgły się ścielą i czarna stoi woda
biała w czerwieniach całuje zwiędłą różę
na górze pod krzyżem który jest jej stróżem
 
kiedyś była cielesna jasna i świetlista
dumnie jesienią ze spopielenia przyszła
wniesiona z liliami na skrzydłach orlęcia
piękna ukochana cudownie poczęta
 
dwadzieścia lat na koń wsiadał ułan młody
przytulał ją czule na brzegu ciemnej wody
pozostał wspomnieniem historia jak fale
oddaje pocałunki połączone z żalem


number of comments: 39 | rating: 29 | detail

Jaro

Jaro, 5 november 2014

Iluzorium

niebo płynie do środka
miękko niebiesko błyszczące
z zapachem wypranej koszuli
fioletem przeplata  lawendę
by wymknąć się oknem na chwilę
w której ćmy przylatują znikąd
pocałować światło
szum małych skrzydeł formuje ciszę
na drodze do dnia za tobą
pozostaje w nas
wieczór
jak ślady dłoni na mokrym piasku
niepojęta aleja gwiazd


number of comments: 53 | rating: 36 | detail

Jaro

Jaro, 26 september 2014

Więzina

zaczyna wnikać do wszystkich szczelin
siejąc zarodki pleśnią się ścieli
szybko wyrasta z bezkształtnej mazi
mądre wersety przekręca włazi
 
na zgięte plecy łatwe narzędzie
z prostej ciemnoty jak pająk przędzie
prawdy wprost z mroku lub urojone
wnętrza ich czaszek są jej kokonem
 
z pieśnią na ustach spod minaretu
niesie chorągwie by serca przekuć
w twardą hordę zakrzepłą posokę
głodne hieny z szaleńczym wzrokiem
 
każda rozsieje kolejne więzi
jak ziarna piasku jak piędź przy piędzi
które pomnoży w stada szarańczy
na twoim grobie chce już zatańczyć


number of comments: 80 | rating: 39 | detail

Jaro

Jaro, 14 july 2014

półniebyt kiedy wzrok daleko

zakryty mgłami świt wolno wstał nad trawy
jego język niby wąż wije się za słaby
żeby złapać błyszcząc krople chłodnej wody
jak złoto biały kot przywiera do łodyg
 
cicho spływa miękko sączy się po gładzi
jeszcze szare drzewa chcąc ciepło zabarwić
uliczne cienie rzucają rozpierzchnięte ćmy
uciekając z ciemności wabią w światło sny
 
przełykana ciemność ma smak mocnej kawy
pachnie świeżą bułką jakby z miodem prawił
zapach leśnej sosny cynamon tych ścieżek
czuliście to kiedyś mam nadzieję wierzę


number of comments: 49 | rating: 28 | detail

Jaro

Jaro, 30 june 2014

dociekliwa ocena niejednego pożądania

kiedy chciwie wciąga smaki hurysy
z piersi rozgrzanych w trąbiące klaksony
czas teraźniejszy staje się przyszłym
z dłonią głęboko w pierzastym kokonie
 
rozkoszne dźwięki są mu słodkim domem
rozgrzane gładkie protoplastki jeżyn
przejdą przez palce lekko rozłożone
soczyste mimozy i giętkie żleby
 
założy laur wraz ze złotym kordem
pomaszeruje już po ściętym drzewie
pięknie lecz jakby wyrżnął kogoś w mordę
bo wszystko robił by docenić siebie


number of comments: 48 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 14 june 2014

Panaceum

 
postawić stopę na pękniętej płycie trotuaru
to przynosiło pecha a szkoła była pod górkę
tak od czasu spadających kasztanów
poprzez zimowe zaspy aż do wiosennego kwitnienia
kiedy park złocił się kaczeńcami i fioletowiał tajemnicą
 
ścieżki ścieliły się porami roku
rozmytymi kolorami wychodziły lub znikały w ziemi
za drzewami które rosły jak wspomnienia
na odległość pierwszego pocałunku
który jeszcze niczym rajskie jabłko wydaje się najsłodszy
 
znów przemierzyć tę drogę choćby po omacku
wywęszyć ścieżkę naznaczoną zapachem dni
ze światłem zamkniętym w dłoniach wtedy niedocenianym
nanizać jak paciorki na żyłkę lekką pewność bytu
lek na strapienie na rozterki na starość


number of comments: 36 | rating: 35 | detail

Jaro

Jaro, 20 april 2014

Wielkanocnie

wyobraź sobie zmartwychwstanie
może wygląda jak modlitwa
niezwykłe ojcze nasz poczęte w chmurach
z przecinkiem na wiatr myśli
i kropką na cienistej drodze


number of comments: 30 | rating: 33 | detail

Jaro

Jaro, 3 april 2014

Jeden

złożył dłonie ściskając palce
aż krew nie płynie w ciszę
tylko jemu szeptał do ucha
składał daninę z siebie
 
ona leżała w białej sukience
dawno już była płytkim oddechem
po jej policzku jeszcze gorącym
spływała z wyschniętą łzą
 
on nie zobaczył on nie usłyszał
samotnie przeszła przez szkliste oczy
w ciemny korytarz jednym spojrzeniem
otwartym ostatni raz 


number of comments: 31 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 22 march 2014

...na wiosenne spojrzenia

kiedy w drzewach już się drzemie
i kurczy się świtaniem świat
byłoby razem pójść przyjemnie
nie oglądając się na wiatr
 
w zrodzony zawiłością los
śnić dawne dziś naiwne mgły
ze wspomnień kiedyś ważnych trosk
odtworzyć zapomniany ryt
 
który splecie w dwóch kolorach
pochmurny dzień i miękkość słów
a między usta włoży morał
pocałuj do utraty tchu


number of comments: 33 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 23 february 2014

Złotnik

palcami jak z wici młodego zboża
układał drobiny kamieni w marzenia
szafirowe utopie spajała lekkość
stopu białego złota z niewiadomą
 
z wyrazistej czerwieni słońca
rubinowym muśnięciem do snu
miedzianą melancholią za zaniknięciem
w srebrzących się skrzydłach dodał  wspomnienie
 
zeszłej nocy nad ciemniejącym horyzontem
w środku tuż obok położył opalizujące ramiona  
czekał aż powoli ostygną z gorąca do mglistej bieli
która przejdzie z odcieni szarości w spowicie
 
zanurzone w chłodnej wodzie
trwale połączy się z niezapomnianym
spojrzeniem na słońce w gorsze dni 
szlachetniejąc jak nigdy przedtem


number of comments: 26 | rating: 15 | detail

Jaro

Jaro, 22 february 2014

Naturalnie

 
droga prowadzi w gęste gałęzie
wnika przesieką w kolczasty węzeł
głęboko w lesie jest uroczysko
w upadłym drzewie rodzi się przyszłość
 
rozmyte deszczem znaki symbole
z pradawnych runów płyną na korę
przeszłość jest wewnątrz zamknięta w kręgach
zakrzepła czerni się w barwach węgla
 
to co w niej było dziś jeszcze ważne
wiąże się z jutrem półpłynnym jarzmem
kiedyś urośnie przez pień i liście
ucieknie z cienia i będzie błyszczeć


number of comments: 53 | rating: 23 | detail

Jaro

Jaro, 7 february 2014

Porządek

w jakiego Boga dzisiaj uwierzysz
czy tego z dżumy czy też z pacierzy
takie pytanie brzmi nieustannie
czy wierzyć w życie  czy  też w sutannę
 
tak się obrócą w obłokach  kruki
drążąc przez kości każde wyuczyć
one bogate a my tak biedni
dzieląc swój befsztyk pomiędzy krewnych
 
weźmiesz dziś  hostię do ust dziewiczych
przejdzie przez gardło spuchłe bo z niczym
ale się żegnasz i wyspowiadasz
tylko już nie pluj na swego sąsiada


number of comments: 51 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 27 december 2013

Procesja

niosą drewniane myśli
na trakcie skurczonym z zimna
tylko modlitwa idzie za nimi
niesiona wiatrem ponad skłębione ramiona
 
pochłonie bliskość nieba
jadąc jak łowca po brudnych karkach
ulepi podobizny ze smrodu i potu
pokraczne brunatne mrowie
 
z grud ziemi na lodowym pustkowiu
gdzie każdy płatek śniegu będzie płakał
kiedy upadnie zbyt blisko
zbyt chciwie nienasycony


number of comments: 51 | rating: 23 | detail

Jaro

Jaro, 21 december 2013

Czterolistna koniczyna

cierpliwie wpatrzeni w nasze twarze
stajemy co dzień odbici w lustrach
on się ogoli bez zbędnych wrażeń
ona czerwienią ubarwi usta
 
rysa po rysie zmarszczka po zmarszczce
już zapomniane ale gdzieś drzemie
szampan z truskawką nocne latawce
i jak to było scałować ciebie
 
tak chce wyskoczyć pokrętne nosem
wpuszcza gorączkę w stygnące trzewia
kropla po kropli w schłodzoną rosę
spływa już ciepło zaczyna śpiewać
 
wciąż układamy swoje wspomnienia
z zielenią patyny przykryte mgłą
leżą na półkach w różnych odcieniach
puszyste gołębie podobne snom


number of comments: 45 | rating: 31 | detail

Jaro

Jaro, 19 december 2013

muzyka gór

 
 
promienie głośno zagrały złotem
płonące smyczki  na ścianie nieba
zmieniły ciszę w tańczącą grotę
uśpione zmysły w szumiące drzewa
 
popękał kamień z szarych przełęczy
rozmyty miękkim dźwiękiem wiolonczel
zapadł się w błękit z barwami tęczy
rozsiewa chóry w podniebne pnącze
 
wejdzie po ścianach gotyckiej wieży
gdzie umysł wybije się ponad czas
z okrzykiem zdobywcy który uwierzył
że już się styka z krzywizną do gwiazd
 
tu inne nuty i mroźne siły
ze szczytu widać nowy widnokrąg
wtedy zobaczy że się pomylił
spoglądał tylko przez jedno okno


number of comments: 57 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 8 december 2013

Fiu fiu

tak się w grudniu zapatrzyło
a wieczorem siana słaniem
że fiu fiu
zadziwiającym w świecach
bo gdzież nam do wyznania
kiedy pierwsze gwiazdy
od fiu fiu
kiedy nocą było  
tam fiu fiu
no i co się ziści
miękkie i czerwone
grube palce z karpiej ości
zbyt fiu  fiu
ciepło będzie
wejdzie przez komin
w skarpety
tam fiu fiu
tylko jak się zmieści
w  oczy zdumione
aż fiu fiu


number of comments: 26 | rating: 19 | detail

Jaro

Jaro, 6 december 2013

Pastelowa dziwność serca

Pytanie -
czy poławiacze pereł rzeczywiście mają rozedmę
nie odstrasza, żeby mieć choć jedną,
jak łza zanurzona pod wodną podszewkę.
Cena nie gra roli.
To parcie do przodu z ciśnieniem,
które tłoczy krew do gałek ocznych,
by mogły spojrzeć przez morską toń,
aż wszystko zniebieszczeje.
Zapadanie w błogość.
 
-Wszystko rodzi się z grzechu przegadania
-rzekła dziewczyna  i  szybko zrobiła plum.
Jej cisza rozciągała się,  wbrew rozsądkowi,
coraz głębiej, aż do zielonej pomarańczy,
na samym dnie.
 
Tam słyszano
- Jesteś, a już byłeś, znikasz; - w samotności niewiele znaczące,
podnoszone szarym piaskiem, który niepotrzebnie wirował.
Czymże są  jego ziarna, które dopiero za poświęcony czas zrodzą nowe łzy morza.
Niekoniecznie prawdziwe.


number of comments: 42 | rating: 22 | detail

Jaro

Jaro, 4 december 2013

-*- -*-

lotne kolibry
języki dane bez słów
sączące kwiaty


number of comments: 20 | rating: 24 | detail

Jaro

Jaro, 1 december 2013

Zeszyt

W takie ciężkie, pochmurne dni,
gdy niebo prawie się kruszy,
uciekamy w lunaparki,
w zapomniane kąty duszy.


Wtedy wynurza się z cienia,
ten niebieski zeszyt w kratkę,
gdzie na polu rosła grusza,
a ty siedzisz w sadzie z dziadkiem.
 
Są czereśnie tak czerwone, 
takie teraz nie bywają,
i w zapachu jabłek toniesz,
których nie ma nawet w raju.


A na końcu są bociany, 
stare gniazdo i topole.
Za nim, tylko puch rozwiany,
leci z wiatrem ponad polem.


Tam wciąż jesteś taki mały,
w ręku trzymasz zeszyt w kratkę,
wraz z rysunkiem czułych krain,
są wspomnieniem z twoim dziadkiem.


number of comments: 58 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 26 november 2013

pewnie go znasz

za pocałowaniem dupy wójta  wlazł i umościł się w szeregu
samorodek złożony nałogiem za nim jest chudość a przed nim
tłuszcz zalegnie na brzuchu jak kolorowa żaba amerykański sen
który będzie sprzedawał rozdziawionym gębom na odpustach
 
tak obieca im wszystko a oni wiernie zamerdają
a gryźć się będą między sobą bez oznak niepokoju
amen


number of comments: 39 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 23 november 2013

Zawsze

zaskakujesz pani
z sufitu wykluwa się w niebyt
predykcyjny srebrny księżyc  
 
chcieli spojrzeć w modne szkło
było przejrzyste od pierwszego zamglenia
zarośnie tłumaczył wieczorny lunatyk
 
mając w łuskach słodycz
przyjdą snobistyczne zamknięte
ścielić te same gładkie skrzydła


number of comments: 46 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 22 november 2013

Po drodze

zostawiamy za sobą
błękit w podcieniach parkowej alei 
przytulone wzgórze z widokiem na rzekę
ze słońcem przenikającym twarze
 
zielono nam z dotykiem na ustach
wtedy od słów wolimy spojrzenia
najbliższe zagubione w ciemności
jaskółki szukające gniazda w splecionych dłoniach

później już dalej


number of comments: 30 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 16 november 2013

Szeptocicho

ciemno sine zębodoły
niby oczy  błyszczą miedzią
trupi odór z mleka słodycz
twarde żarna cicho dzielą
 
pod podłogę nad sufitem
pod tynkami  w głębi muru
wciąż się mnożą w cieniu skryte
zawiedzenia rosnąc z bólu
 
dni tygodnia w szarych cieniach
gdzie uwiera  cisnąc krzywda
aż  gorąco w pot zamienia
kiedy skończył się czas wyznań
 
przyszły żywić zniewolenie
stanąć ością w suchym gardle
kiedy całe szczęście sczeźnie
głowa będzie czczym imadłem
 
tylko ciężar z pustym środkiem
wyrwie kartki z kalendarza
na kolanach w gorzkie noce
o śmierć w ciszy szeptem błaga


number of comments: 81 | rating: 43 | detail

Jaro

Jaro, 17 october 2013

kiedy indziej

mogłaby dać z siebie więcej
na rękach nosić kaczeńce 
z zapachem ukrytym w mroku
przyjść  z cichym  odgłosem kroków
 
raz pocałować nieść w ciszę
której dzwonienia nie słyszę
ten krótki czas płynnie scalić
ostatnim spojrzeniem z oddali
 
spamiętać ważniejsze lub mniej
wiosenne dni jesienny śmiech
małe szczęścia które polecą
w kroplach rosy z piękną kobietą
 
jednak zimna woli ciemność
wisi z kosą już nade mną
dzisiaj to tylko przystanek
ale znów przyjdzie nad ranem


number of comments: 31 | rating: 23 | detail

Jaro

Jaro, 7 october 2013

Serenady smacznego chłopca

z sercem na dłoni pobrzmiewając w zaułkach
allegro non molto wdzięczy się gitara
tęskniąc przez usta wypływa słodka krówka
ciągnący zbyt długi wytwór jego starań
 
nie słychać go w gwiazdach na szklanym suficie
gdzie  trzydzieste piętro wieńczy wielki taras
wiatr zabija dźwięki niesie tylko wycie
jego głos za miękki za słaba gitara
 
julia nawet nie wie że tam w dole wieży
on śpiewa piosenki wyznaje jej miłość
jest tak niedzisiejszy że nie chce się wierzyć
tylko na nią spojrzał i to wystarczyło
 
płatki śniadaniowe kupiła w markecie
zdrowo się odżywia dla ducha i ciała
na nich smaczny chłopiec uśmiechnięte dziecię
taki się nie trafi smutno powiedziała


number of comments: 56 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 17 september 2013

Mewa

 
- Dzień jak co dzień - mówię sobie,
gdy otwieram rano oczy.
Sen był ciemny, tak jak w grobie.
pustka, nicość, brak uroczysk.
 
- Nic to - mówię sam do siebie;
- jeszcze wróci, będę marzył.
 Będę śnił o białej mewie,
o wieczorach, ciepłej plaży.
 
- Takie proste sny są lepsze,
nie sprowadzą niepokoju,
a złe myśli na zawietrznej,
pozostawią wśród pozorów.
 
Mewa wejdzie pod pierzynę
i zobaczy, gdzie to „kroczę”.
Wtedy spiszę ciepłym rymem,
już kolejne, z lekkich zboczeń.


number of comments: 53 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 29 august 2013

Divorce znaczy rozwód

niechęć obojga
demoluje cichy most
grają w dwa ognie
 
-----
 
reluctance of both
demolishing quiet bridge
playing a dodgeball

-----

renuencia de los dos
demolición de puente tranquilo
jugando de balón prisionero


number of comments: 46 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 21 july 2013

z zakończeń w naturze

głód jest straszny
trzeba żreć i wchłaniać
nieważne czy ze smakiem
byleby zaspokoić istnienie
 
a i tak wszystko o czym teraz
będzie śmierdziało już po jednym dniu
rosło w gardle i żołądku
tylko w odwrotnym kierunku
wyrwie się na światło
 
i nawet kiedy niebyt staje się nazbyt oczywistym
stawia się pytanie
 
czy deszcz powinien padać prosto w oczy
spływać  po rzęsach tak jak łzy
wypełniać sztywno rozchylone usta
a może tak wypływa duszny dym
a może tak wygląda ciemna pustka


number of comments: 36 | rating: 21 | detail

Jaro

Jaro, 7 july 2013

Samoprzylepne połączenie

 
 
Pewnie miał tak nie od dziś
- słone, pieprzne, zwiędły liść.
Spierzchnięcie ustami, dziwny stosunek
- w niedzielne południe zarzynał kurę.
 
A ona znosiła mu złote oczy,
pływalne po wierzchu, kiedy ją łączył
z warzywnie sutym dezyderatem,
by spożyć na stole z obrusem w kratę.
 
Jak można przypuszczać rozgotowanie,
nie służy miłości - to temperament.
I po cóż tak zrobił? - Leżała gdzie łyżka.
A po co ją zarżnął? - Bo sama przyszła.


number of comments: 24 | rating: 16 | detail

Jaro

Jaro, 30 june 2013

Magnolia

rosła w milczeniu biała trochę w fioletach
uśmiech z ogrodu zwiewna niczym kobieta
szybko rozkwitła jeszcze nie mając liści
jak miękki dotyk nocą chciała się przyśnić

przyjemnie chłodna wślizgując się w pościele
poranne światło ubrać we wczesną zieleń
wyszła  światłocieniem w słoneczne aleje
zamknięta w kroplach rosy ciągle pięknieje
 
to  wszystko pewnie bajka i ciasto z rodzynkami
by smutki wyszły z głowy by zmysły czymś omamić
lecz kiedy wyobraźnia ucieknie na manowce
to może też to ujrzysz i nazwiesz się wędrowcem


number of comments: 27 | rating: 25 | detail

Jaro

Jaro, 20 june 2013

Naiwna

 

po wszystkich upadkach szybko się podnosi
bo wczoraj już było żyje dniem dzisiejszym
sprzeda ci uśmiech za jeden mały grosik
i dzień przesiedzi ze szczęściem na poręczy
 
wieczorem bywała z czasem zakochana
wzdychała do gwiazdy za pełnią księżyca
przelotne uczucia przechodzą do rana
kolejna błahostka utonie w zachwytach
 
zamknięta w rysunku z jej aromatem
na którym nakreśli wiosenne zielenie
na jutro na dłużej zupełnie nieważne
kiedyś tam zajrzy i spotka wspomnienie


number of comments: 44 | rating: 29 | detail

Jaro

Jaro, 16 june 2013

Twoja J'aimerai

kiedy wyciśniesz codzienność do suchej nitki
bez niespodzianek
przymkniesz oczy
 
jej szept  pogładzi zmysły
obudzi dotąd głuche kiedyś
i stopi ołów z witraży zastygłych na siatkówce
pojawią się jej słudzy papiliony machaon
pomkną z krwiobiegiem we wszystkich kierunkach
by zastygać i znikać w jednej chwili soczyście chłodzącej
na udach i karku
 
zapukaj do drzwi  jej  sceny
odpowie jak echo
królowa  samotnych przestrzeni
którą jeszcze  wczoraj
nazywałeś zwyczajnie żoną


number of comments: 40 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 10 june 2013

W bieszczadzkim lesie

noc była jasna z księżycem w pełni
wszędzie widziano brodzące cienie
węszyły zdobycz z gorących tętnic
zmieniając zapach w mordercze brzemię
 
pragnąc polować z kamiennym sercem
zdobyły mądrość w leśnych ostępach
z szarych potoków w złociste tęcze
w ostrości źrenic zamknięta głębia
 
hołdują jednej  wpatrzonej w turnie
samotnie rosłej królowej sośnie
kiedy ją widzą w noce bezchmurne
niesie się wycie i w lesie rośnie
 
poszukaj głosów na wietrznym stoku
gdzieś  wśród zieleni kryją się wilki
w meandrach skrytych dla ludzkich oczu
w drzewiastych trzewiach świtem zamilkły


number of comments: 67 | rating: 37 | detail

Jaro

Jaro, 4 june 2013

Z panią na burzach

nadchodzi mglista z cichym westchnieniem
jeszcze się waha w dali rozgląda
w oczach ma iskry srebro krzemienne
a talię skryła  w zwodniczych  prądach
 
rytmicznie  tańczy szalona rośnie
kałuże grają  jej rytm  na polach
w świetlistych kręgach  krzyczy wciąż głośniej
z dzikim spojrzeniem do ciebie woła
 
i chcesz pochwycić zapach ozonu
miękko się rzucić w wietrzne ramiona
usłyszeć wszystkie tonacje gromów
z wodnistych ścieżek splecionych w dłoniach
 
kiedy zbyt mocno zawładną furie
będzie za późno skończyć ze snami
dzień z nocą same zmienią się w próżnię
czerń  będzie wracać falą tsunami


number of comments: 50 | rating: 44 | detail

Jaro

Jaro, 30 may 2013

Bukoliczny kalejdoskop

kiedy otworzysz starzejące się okna na polne drogi
pieszczotliwie schowane wśród  wierzb
zobaczysz kobietę
popatrzy z miłością w oczach
przytuli dziecko
do piersi wystającej zza białej koszuli

to cały świat
biała chałupa otoczona zaoraną równiną
gdzie  niebo tęskni obłokami za lecącym bocianem
a w sieni pachnie świeżo upieczony chleb
niczego nie brakuje
 w zapachu skoszonej trawy
szczęśliwie toczy się czas
odmierzany rosnącym zbożem
bezpiecznie zastygły w bursztynowej przestrzeni
 
która zniknie z lustra
mimo że wydawała się wieczna
bo trzeba mrugnąć  powiekami


number of comments: 50 | rating: 30 | detail

Jaro

Jaro, 7 may 2013

Achaja

 
światło nigdy nie zasypia z zapachem świeżej ryby
plaże ogorzałe
sylwetki drzew oliwnych z promieniami słońca
pojawią się dalej
szumią jeszcze niewidoczne rozbiją się o brzeg
ze świstem fale
jaskinie jak hełmy hoplitów przekuwa morska woda
w spokojne raje
na wyspie Minotaura przy klifie błyszczą krypy
niebiesko białe


number of comments: 56 | rating: 38 | detail

Jaro

Jaro, 5 april 2013

Blondynka

zmarszczyła piegowaty nosek
młodość piła z jej dłoni rosę
szła drogą splatała warkocze
śnieg topniał wśród błękitu oczek

co było zimne stało się ciepłem
kryształy lodu dotąd zakrzepłe
zaczęły krążyć pod jej palcami
razem ruszyły w szalone tany

wijąc się gładko pośród zieleni
jak kochankowie mocno spleceni
tańczyły w rzece wciąż wirującej 
w którą zagląda przez włosy słońce

może i była całkiem banalna
z tym swoim tańcem i kolorami
czekał jej jednak młody i stary
by znów zobaczyć zielone czary


number of comments: 75 | rating: 37 | detail

Jaro

Jaro, 4 april 2013

pryzmat

kiedy spojrzysz pod odpowiednim kątem
zdejmie z twarzy maskę
nałożoną bo tak wypadało
bo inaczej nie można
 
w ciszy usłyszysz dźwięki
będą w kroplach deszczu
unisono grać na parapecie
rozmyją tu i teraz
 
nasiąkniętą ziemię przekształcą w ramiona
unosząc się obejmą zapomniane
żeby znów kochać
tak zwyczajnie


number of comments: 34 | rating: 27 | detail

Jaro

Jaro, 23 march 2013

od początku do końca

dźwięki  rozchodzą się w dolinie
krystaliczna matka rodzi strumień 
sięga dłońmi do  podziemnego dzbana
i wydaje na świat dziecko
 
można je usłyszeć we mgle
nie zwraca uwagi na skały
których zwieszone czoła rzucają cienie
nurtuje z ciekawością wije się szkli
 
radosne we własnej przestrzeni
rozleje się taflą leśnego oka
w które wpadnie jak każdy
kto szuka własnego miejsca żeby śnić


number of comments: 66 | rating: 38 | detail

Jaro

Jaro, 17 march 2013

czerwień na wodzie

ukrywaj swój niepokój powiedział jej przyjaciel
inaczej będziesz naga pośrodku obcych graczy
niechcianą niepomyślną  ironią na pastwisku
a przytyk będzie złością jak kamień w bucie cisnąć
 
nie pozwól żeby kłamstwo wygryzło przeznaczenie
słoma wylezie z butów i będzie plotła brednie
nie mając nic innego  złym kołem się zatoczy
by tylko dopiąć swego i napluć prosto w oczy
 
odrzuć zepsuty owoc i gorycz w sobie ściśnij
zmień ją we wrzący gejzer w skondensowane myśli
przekształcaj w nowe perły swobodnie zwykłe słowa
niech w żyzny kraj popłynie znów rzeka purpurowa
 
gdy przyjdzie dzień rozstania i znajdzie ujście w morzu
zostanie bukiet wspomnień z czerwonych liści klonu
jak krew wypełni wodę powoli będzie płynąć
przysłoni ciemne głosy pijawki wcześniej zginą


number of comments: 31 | rating: 24 | detail

Jaro

Jaro, 12 march 2013

Zimowy

wszystko na płozach
zapamiętane nazwy
kwiaty będą wiosną
 
Wintry
 
everything on skids
we have saved names of them
flowers become spring


number of comments: 31 | rating: 28 | detail

Jaro

Jaro, 11 march 2013

Zapałka

na początku istniała samotnie
urodziła płomień
pierwszy oddech
pełzającą łzę szczęścia
 
wszystko nabrało szybszego tempa
płomień nagle wyrósł
zachłysnął się powietrzem
zatańczył  ciepłymi kolorami
 
na chwilę zaświecił najjaśniej
by stawać się mniejszym i słabszym
dopalał się w codzienności i zgasł
pozostała wygięta czerń
 
krótkie szczęście
dobrze że jeszcze można poczuć
oliwny zapach tej miłości


number of comments: 15 | rating: 28 | detail

Jaro

Jaro, 10 march 2013

Przerysowana chwila

 
 
ulotna nie chce stać się przyziemna
składa bukiety przydrożna wena
na przekór słotom ze zwiędłych liści
te ciepłokrwiste z prośbą by ziścić
 
własne marzenia soczyściej splatać
żeby powstała z jarzębin chata
a z tych zamglonych odcinać końce
i niech polecą za złotym słońcem
 
perły płynące w pajęczej sieci
wrzosy przebłyskiem jesiennie kwiecić
i w świergot ptaków ubierać magię
zanim utonie w codziennym bagnie 


number of comments: 42 | rating: 28 | detail

Jaro

Jaro, 2 march 2013

ciągłość

zobacz się  ten pierwszy raz to było lata temu 
wtedy zgasło światło gwiazd dla niego w peryhelium
płonące złotem wody łączyły się w dolinach
bezbrzeżnie dzika słodycz i odganiana zima
 
każdy uśmiech  jest ważny najlepiej żeby korcił
znów gasną wtedy gwiazdy i ciepła dłoń miłości
obejmie giętką kibić  niszcząca czas opoka
uczucia chcą się żywić więc daj im nowy pokarm
 
a kiedy zamknie oczy pocałuj go dwa razy
i w sen już będzie kroczył nieważne co się zdarzy
bo wie że znów zobaczy w kolejnym wschodzie słońca
to samo piękno w twarzy by kochać ją bez końca


number of comments: 61 | rating: 33 | detail

Jaro

Jaro, 1 march 2013

Bez drgnięcia powiek

 
 
przetrawione  piwo łaziło po kątach
powietrze wisiało na żyrandolu
a fotel zmiękczał się z każdym oddechem
 
tylko pieprzona mucha
raz na telewizorze
raz na luźno dyndającej stopie
 
instynkt zabójcy brał górę
był silniejszy od całkowitego rozcieńczenia
palce same znalazły się na gazecie
zwęził źrenice
skupił na celu
 
cichy świst oznajmił koniec udręki
zapewnił rozdziawione gęby najbliższych
tak zostaje się bohaterem we własnym domu
kolejny tydzień będą jeść mu z ręki


number of comments: 12 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 26 february 2013

Sinusoida

 
 
wszystko było spękane obrazy nie układały się
istny cyrk z tańczącymi myślami kluczącymi jak clowny
podnosiły łakome pyski z zakręconym włosiem 
mlaszczące słodkawym powietrzem ze stęchlizną czarnego dołu
tak bliską że czuje się ją za powiekami z tyłu głowy
która już tęskni za ukłuciem w ramię
odreagowanie
po nim powstawała spokojna przestrzeń
piersi oddychały głęboko chłodem
na równinie z karminowych ust które czuć od uda
coraz wyżej wszystko tak proste że nie widać końca
lecz z czasem każda płaszczyzna zakręca
i znów zaczyna pękać przypominając cukrową watę
to nie nowotwór i nie zabija
to tylko cyklofrenia 


number of comments: 30 | rating: 18 | detail

Jaro

Jaro, 26 february 2013

Przepis na życie

urwane słowa dwa skręty ślepych kiszek
z przerwaną ciszą od wielkiego dzwonu
gotuj na wolnym ogniu
 
przecedź słowa powłócząc wzrokiem
dodaj  słodki uśmiech i anielskie głosy
dopraw soczystą wymową i całym rozpromienieniem
 
już zamieniasz się w słuch
podawaj z odkrytym sekretem
wychodząc na ludzi
 
balansując na granicy smaku
spowodujesz bezbrzeżne zdumienie
sukces murowany


number of comments: 24 | rating: 29 | detail

Jaro

Jaro, 23 february 2013

Pan jest jej pasterzem

`
gdzieś ni nuty ni dźwięki ni światło
zamykane w ciemnych oczodołach
do wieczności przechodzi się gładko
smutek latami zatacza koła
 
ciepłym śpiewaniem niesie otuchę
płynie melodią w nowe przestrzenie
 bal u posejdona zabrał duszę
 i odleciała razem z jej cieniem

człowieczy los zanuciła słowa
zagubionym którzy tam dotarli
kiedy głos z życia zabrała choroba
nie zamilkł  w ciszy z krainy zmarłych


number of comments: 42 | rating: 20 | detail

Jaro

Jaro, 20 february 2013

Żurawie i wrzesień

 
 
od dziecka były wpatrzone w niebo
w rozłożonych jak skrzydła ramionach
parskały wichrem stalowe konie 
a wrzesień mówił pierwsze słowa
 
ciernie z nieba wbijał w ziemię  wysokie
tocząc walce stalowych błyskawic
wilcze sfory przywiódł z brunatnym mrokiem
przyszedł gorzki czas śmierci żurawi
 
przyjęły  wyzwanie w beznadziejny trud
ruszyły w niebo rzadkim szeregiem
w dymiących krzyżach żywił się  głód
i  krew wypruwał z ciężkim oddechem
 
wrzesień powiedział ostanie słowo
nie było żurawi jak kiedyś na łące
jeszcze im znowu skrzydła wyrosły
ale nie wtedy nie w tamtej Polsce


number of comments: 20 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 19 february 2013

Wytrawnie z nadzieją

najbardziej denerwuje migający kursor
zbliżył się niechciany towarzysz
kula u nogi na pozostałe dni
kiedy mrok od dobroci odejmuje smutkiem
 
najlepsze znajduje swoją norę
zamknięte usiłuje przetrwać
czeka ślepe wystawia nos
węszy z nadzieją na wytrawny zapach
 
wreszcie materializuje się i mówi
nie sądzę
ale być może przekornie kłamie
ostania okazja żeby spróbować


number of comments: 7 | rating: 19 | detail

Jaro

Jaro, 16 february 2013

Zjawiskowa

 
najdroższa jesteś wykluta z bryłki lodu
na którą padło światło księżyca 
ożywione złoże na białym oceanie
sączysz się strużkami na południe
żeby odnaleźć  ciepło
w noce które są jak wieczność
zapisane skalnymi runami w ziemi
 
pazury polarnej niedźwiedzicy czeszą śnieżne włosy
na tafli cichym szelestem lodowych drobin
płetwale błękitne malują oczy
głębokie aż do zórz
zamykasz dłonie na gałęziach sosen
w pozie zastygłej z morskich fal
 
pragną cię skrzypce
pożąda fortepian
a ty wolisz flet i okarynę w zimnych tunelach
gdzie tylko odważni stąpają bez lęku
wpatrzeni w gwiezdny pył oddechu
litościwej jak śmierć


number of comments: 47 | rating: 28 | detail

Jaro

Jaro, 16 february 2013

Wybór

 
do tego kraju droga jest bardzo daleka
otaczają go skały jak kamienna rzeka
za szeroka by skoczyć za wąska by płynąć
można jechać gęsiego błotnistą doliną
 
piach odbija promienie z czerwienią jest inny
zapach przypraw zamienia kolory niewinnym
cieniom wypluwanym z zasłoniętych czeluści
głowy chłodzą palce zatrzymane na spuście
 
strach oplata ciężarem i po plecach spływa
za mało by strzelać zbyt dużo by wygrywać
wśród wąwozów i gór wyznaczone są role
zmieniają myśli w sól wysychając na czole
 
gra w teatrze złudzeń gonitwa za duchami
słońce pokryte kurzem noc przemienia w granit
dni za krótkie dla nas noce krótkie dla cieni
wybierz kulkę lub krzyżyk na afgańskiej ziemi


number of comments: 24 | rating: 24 | detail

Jaro

Jaro, 16 february 2013

Zasklepienie

 
ukorzenia się we wspomnieniach
szlifuje kroplami kamienne schody
zdarte do kości wnętrza dni
za zamkniętymi drzwiami
 
karmi  rosnący głód
skrawkami z pożółkłej iluzji
produkowanej na życzenie wyobraźni
by przetrwać  jeszcze jeden dzień
 
schowane za  ciemnością
spowijającą  wiotczejące mięśnie gardła
zmęczone czekaniem
pragnie odejść w  ciszę
 
niestety zapomniało
jak zawiązać buty


number of comments: 14 | rating: 18 | detail

Jaro

Jaro, 14 february 2013

Szabla pradziadka

 
 
w mleku roztańczonej hałastry
tylko ich dwoje
niebieska bluzka i niebieskie oczy
blisko dotykały
 
wyszli
chcieli spełnić przeznaczenie
krótkotrwałą nadzieję przerwał błysk i mrok
zapadnia w garniturach hugo boss
i armaniego ze złotym łańcuchem
który mocno wbijał się w zatykane przerażeniem usta
 
kiedy na rozrzuconych udach wschodziło słońce
ze szklanym wzrokiem plastikowej lalki
w  ustach pozostawał jej smak
a w powietrzu zapach
tak blisko a już tak daleko
 
stal ułańskiej szabli błyszczy nawet w ciemną noc
niewiadomo czy odbija światło gwiazd
czy zimną moc śmierci
jedno cięcie wystarczy żeby się przekonać
ale trzeba zadać ich więcej by poczuć gniew
 
kolejny wschód słońca będzie prozaicznie czysty
pokaże kaszankę z rdzawych plam
i krzywe gęby z wetkniętymi genitaliami
które są wyłącznie żałosne
bez żalu bez modlitwy
jak dawniej prosto w piach
należycie


number of comments: 10 | rating: 19 | detail

Jaro

Jaro, 12 february 2013

Ona

nielogiczność znakomita do koniaku 
podana z marynatą dla samotnych
rozczochrany karczoch
na dnie dzbanka do kawy
gdzie zostały ostanie myśli
wspomnienia
 
lepione z fusów
tańczące gracje
też trzeba podlewać
inaczej schną na wiór
twarde nie do ugryzienia


number of comments: 24 | rating: 24 | detail

Jaro

Jaro, 12 february 2013

Męski punkt widzenia

 
lubił wszystkie żeńskie imiona kończące się na a
patrzył na morze
którego nastrojowe falowanie pogłębiały ulizane obłoczki
 
nie była ładna
raczej przeciwnie
włosy nijakiego koloru i trochę  przykrości tu i ówdzie
jednak zadziwiająco zwiewna w ruchach i ten błysk w oczach
gładko meandrowała słownymi linoskoczkami
wylewając z gardła lewatywę z jego ego
taki kurs zawsze dobrze napinał żagle
już pruła poprzez fale w przyszłość
niestety trafił się sztil
gdy za nią roześmiała się dwudziestka
 
jego wzrok zogniskował się na powabnych krągłościach i mini
spod której wystawała pończocha
jakby mówiła zapraszam
 
ona nie będzie zastanawiała się nad męskim punktem widzenia
po prostu uklęknie


number of comments: 22 | rating: 19 | detail

Jaro

Jaro, 10 february 2013

Zmienna miłości

było jeszcze ciemno
w radiu odmieniano miłość
przez wszystkie przypadki
zwykły bełkot ziarnojadów
 
a miłość jest jak wino
z posmakiem goryczy w codzienności
żeby zachować słodycz na noc
kiedy łapiesz ją za rękę
tylko mocniej ściska
 
nie był niezwykłym dzieckiem
ale był jego
ośmioma latami
ciężkich wyrzeczeń i noszenia złomu
na próżno
 
teraz pozostały tylko wschody słońca
które kiedyś było bogiem
nawet  jemu  pewnie by nie wygrażał
i nadal głośno rozmawiał z synem
 
tylko to warto uwiecznić
resztę opowiedzą ziarnojady


number of comments: 28 | rating: 32 | detail

Jaro

Jaro, 9 february 2013

Malowane bielą

niosłeś  na ramionach małego chłopca
w nieznane
patrzył szeroko otwartymi oczami
chłonął otaczające kolory
i kiedy bał się czerni
mocniej chwytał za głowę
żeby poczuć bezpieczne ciepło
zanurzone w czasie dzieciństwa
które pamięta tylko bajki
a nie żelazo kute w zimnych marmurach
 
wtedy nauczyłeś
patrzeć sobie prosto w oczy
i nie pluć na lustro
a trzeba było wejść w dorosłe życie
 
nie zdążyłeś tylko powiedzieć
że anioł zawsze rodzi się z bólu
jego smoliste włosy falują w ogniach zniczy
a skrzydła sięgają w głąb ziemi
aż po wieczność


number of comments: 40 | rating: 26 | detail

Jaro

Jaro, 6 february 2013

Ruda

zapach poranka zbliżył jabłonie 
mgliście rozrzucał rdzawy koloryt
to w jej włosach przysypiał światłocień  
z polami wrzosów zamkniętych w dłoni

namalowała złote impresje  
pociągnięciami tak od niechcenia  
zaklęte ścieżki zwiedzała we śnie
zakochana w zwiewnych czerwieniach  


światłami na grobach ogrzała świat  
który gałęzie na drzewach szczerzył
kiedy w białe astry powiewał wiatr 
zagubiony wśród mogił żołnierzy
 
jeszcze wspominasz rudawe loki
kiedy nalewasz czerwone wino
smaki winogron którymi broczy
jak łzy miłości z piękną dziewczyną


number of comments: 17 | rating: 18 | detail

Jaro

Jaro, 5 february 2013

Brzoza

obejmujesz biały pień
krążące pod korą soki
już słyszysz ustami wewnętrzne niebo
tętni w połączeniu z ciemnością
wygina się w poszukiwaniu oddechu
otacza konarami
niewidzialną zasłoną
i tylko błyszczą jej oczy
w gorącej twarzy pragną cienia


number of comments: 26 | rating: 18 | detail

Jaro

Jaro, 4 february 2013

Kawiarnia

wszyscy siedzieli razem w kawiarni
trochę rozmawiali w słoneczny dzień
tyle że cicho jak makiem zasiał
z zapachem gorącej kawy na stole
 
najwięcej mówił towarzyski drugi
co chwila szturchał innych
przywracał ich do życia
czasem koloryzując udawał innego
 
trzeci był romantycznym zaśpiewem
w dłoniach trzymał tęsknotę na zawołanie
uginał impresje z czasoprzestrzeni
złożonej z tego co jeszcze może być nazwane
 
piąty milczący siedział samotnie
przesiąknięty mroczną wizją  śmierci
czasem w ogóle nie istniał
jak mgliste przywidzenie zza okna
 
czwarty był prześmiewcą
dobrotliwie rubaszny potrafił śpiewać
po spontanicznym spożyciu
wymyślonymi dowcipami
 
pierwszy pozornie gorszy od tamtych
najczęściej tylko patrzył i myślał
kiedy coś mówił wszyscy słuchali
teraz tylko pisał i pił kawę
 
tylko on potrafił okiełznać szóstego


number of comments: 16 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 3 february 2013

Późnym wieczorem

spotkają się 
niecierpliwe rzęsy
pomiędzy  nami a nami
dłonie pomiędzy tobą i tobą
na gładkich udach
namiętność
w rozchylonych wargach
z kosmykiem włosów
spojrzenia  które nigdy nie widzą
bielejących piersi przykrytych nocą
 
płomienie spopielą pieszczotę
zgasną z uspokojonym oddechem
w szumie deszczu do snu


number of comments: 16 | rating: 21 | detail

Jaro

Jaro, 3 february 2013

Złotousty drapieżca

 
jak szerszeń wbijał żądło w tęsknoty
kiedy kłamał patrząc prosto w oczy

metaforami pełnymi wzruszeń
niewidzialnie przekuwał kruszec 

zawsze jadowicie niby marzył
kiedy uśmiech skradał się po twarzy

szybko zdobywał opuszczone grody
przystojny znawca głębokiej wody

i co z tego że chciały wyrzucić go z głowy
przecież pożądanie wciąż wyrusza na łowy


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

Jaro

Jaro, 2 february 2013

Chłopiec z szarych mgieł

kiedyś syczał  mroźnym powietrzem
prowadził smoczą  głowę
przez nieskończone dominium północy
i śmiał się śmierci w twarz
w rytmie długich wioseł
całkowicie szalony stawał się metodyczny
w ruchach silnych dłoni i ramion
tworzył pieniste ścieżki
wijące się jak sagi przekazywane z ust do ust
o ogniście błyszczących hełmach cicho sunących w noc
o tarczach malujących się krwią z uwielbienia do ostrych mieczy
o drodze na ucztę w Walhalli znaczonej spaloną ziemią
wtedy z pierwszymi promieniami słońca zaplatał brodę
utkaną z szarych mgieł na kształt fiordu
nordycki chłopiec dziś już nie odwiedza skalnych urwisk
śnieżyste wdowy wypatrują  jego powrotu
a ich łzy spadają kaskadą do morza.


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Jaro

Jaro, 2 february 2013

Jerusalem

psy gryzą psy na martwych ulicach
ich  zmartwychwstanie już nie zachwyca
w martwej ciemności  noże przymierza
zobacz sen krzyżowego rycerza
 
przegniła zbroja członki i głowa
piękna wyniosła lecz kainowa
i znikąd szepcze żądna pomocy
w turbanach zastęp na nią się stoczył
 
sczezły jej mury zgubione w kłamstwie
teraz menory świecą swym blaskiem
wiatrem pustyni mury zapiszą
jam jest bóg jeden natchniony ciszą


number of comments: 11 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 1 february 2013

Jak jest?

Nieźle.
Ubrał się w to słowo, wsiadając do wypasionej bryki.
Skrojone na miarę oczekiwań jak nienaganny garnitur,
sprawiało, że odczuwał wewnętrzny spokój.
 
Dobrze, może i lepiej.
Obok z kobietą, z nogami do samej brody,
która na chwilę zapomniała się i włożyła palec do ust.
 
Zniewalająco.
W apartamencie i jedwabnej pościeli.
W dodawanej ekstazie tak blisko, że stale czuł jej puls.
 
Za późno.
Kiedy zaczęła szczebiotać, 
za wszystkie skarby świata chciał uciec do nieźle.


number of comments: 29 | rating: 19 | detail

Jaro

Jaro, 1 february 2013

Chwila

gdyby móc zatrzymywać  słowami
marzenia jak szczyty i  przełęcze
z błękitnym połyskiem który ubarwi
w  źrenicy oka ulotne zdjęcie

chwili którą chcemy  zapamiętać
do końca  w objęciu wspólnej grani
w  pocałunku jak gałąź napięta
do granic wytrzymałości snami

które nie będą zwykłym doznaniem
nigdy nie zgasną splotami zmarszczek
trzymają dla nas  podniebne sanie
wśród przeciwności stalową tarczę
 
może by było wtedy i łatwiej
znosić codzienność i wkrótce niebyt
gładząc myślami dziecięce baśnie
nigdy nie płakać bo nie ma potrzeby 


number of comments: 8 | rating: 12 | detail

Jaro

Jaro, 31 january 2013

Na drodze do zmysłowości

zobaczyć na jawie i ciągle śnić
o gładkiej miękkości  i  drodze w dal
schowanej w jedwabiach z białej mgły
pochwycić wzrokiem jej zwiewny kształt

tak lekko mieszać w pieszczącej dłoni
niebiański dotyk z pąsem po szyję
dorodne owoce twardych jabłoni
zmysłowo zmienić w tętniącą krainę


z której narodzi się jędrny zapach
zaciągnie do źródeł w zielnej łące
zagra symfonią realnych smaków
na mym języku słodkim gorącem


jeszcze usłyszeć szept młodej wiśni
który zatrzyma ramiona u wrót
lecz za to pogna w szalone myśli
i zaspokoi wewnętrzny głód


number of comments: 9 | rating: 13 | detail

Jaro

Jaro, 31 january 2013

Małe przyjemności



miłego szusowania
brzmi napis na stoku
warunki wyśmienite
 
nieważne i tak nie jeździ
lubi patrzeć na góry
kiedy siedzi w barze piwnym
 
podziwia śnieżki za oknem
szybko szacuje wzrokiem
muszelki na kapeluszach
 
uwielbia te z odcieniami
niebieskiego lub szmaragdu
znakomite do piwa
a czerwień ust podkreśla smak


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Jaro

Jaro, 31 january 2013

Pamiętasz?

 
 
lato ukryte wśród wydm na plaży
morze szumiące gorącem w muszlach
w nagie piersi piasek lekko parzył
a wiatr włosy podmuchem rozpuszczał
 
 
na powiekach przymkniętych w zadumie
spotykał spojrzenia z morską bryzą
bardzo blisko oddechem zaszumiał
by odlecieć w daleki horyzont
 
znowu wracał kołysząc biodrami
poprzez fale w odcieniach zieleni
które dłonie zmieniały w aksamit
pachnący solą z wydmowych cieni
 
 
uczyliśmy się wtedy na pamięć
całować pierwsze zachody słońca
przytuleni miękkimi zmysłami
chłonąć każdą cząsteczkę gorąca
 
może jeszcze pamiętasz?


number of comments: 22 | rating: 16 | detail

Jaro

Jaro, 30 january 2013

Pole

 
 
 
Na buraczanym polu wiatr wieje tak samo.
Nie czuła jak ją wciąga.
Najpierw tylko po kostki,
a potem dalej, bez najmniejszego oporu.
 
Wiosna nie była uroczym objawieniem.
Przyszła z wybitym zębem i zimowym poplonem
wykopanym z brzucha przez krzywonosego,
który ziemia  pochłonęła jednym mlaśnięciem.
Wiatr wiał tak samo.
 
Przeżuwane życie chrapało w nocy,
a w dzień nie dawało wytchnienia.
Myśli z potłuczonego szkła kazały chwycić za szpadel,
ciąć bez namysłu, zalewając się krwawym uniesieniem.
 
Pole strawi go jak wszystko,
ale  wiatr nie będzie już wiał na marne.


number of comments: 22 | rating: 14 | detail

Jaro

Jaro, 29 january 2013

Zamki na piasku

 
spotkali się w londyńskiej taksówce
wcześniej umiała się tylko uśmiechać
kiedy robiła zdjęcia nad morzem
próbując uchwycić nieistniejące coś
to czego brakowało na co dzień
 
nici babiego lata dryfujące w niebo
na trwałe nie mogą zastygać w pamięci
to  iluzoryczność budowana z piasku
i z czasem rozsypuje się w proch
lub proszek do prania
które trzeba w życiu zrobić
odkładane na kiedyś jest coraz trudniejsze
 
teraz przepłynęła  własny la manche
zaskakując siebie
żeby znów poczuć ciepło na dłoniach
nieważne czy pada deszcz
odważnie spojrzeć jeszcze raz
co z tego że przyszłość ma podobny kształt
i może podobnie się uśmiecha


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Jaro

Jaro, 29 january 2013

O umysłowej kolei rzeczy

 
 
najpierw była czysta zielona łąka
kładli na niej dłonie
czerpiąc typowe dla braku doświadczenia
miękkie zadowolenie z niczego
 
z czasem pojawiły się kwiaty jak marzenia
posadzili drzewa ze złudzeń i zbudowali domy
w których zamykali znane sobie prawdy
w zakamarkach zaległa grzybnia ze złych uczynków
której nie chcieli dostrzegać pod dywanami rosnących potrzeb
 
kiedy zmarszczki stłumiły zieleń 
na koniec stało się jasne
że wiedza nie wystarcza do odróżniania dobra od zła
i na łące pozostanie tylko żal za miękkim zadowoleniem


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Jaro

Jaro, 29 january 2013

Sprzedawca łez

sprzedawał dziś trzy łzy
ostatnie miał na zbyciu
ostatnie trzy
 
trzymał je w zamknięciu
wzleciały ponad czas
 w zaciśniętej pięści
złowione pośród prawd
 
najmłodsza jest od ojca
który umarł we śnie
przysycha na paznokciach
mieć taką to nie grzech
 
druga od młodej matki
kiedy spał słodki mim
w świecie ubranym w bajki
spłynęła ciągle lśni
 
ta trzecia najsłodsza
ze śmiechu z dziewczyną
powiedział że ją kocha
a szampan sam popłynął
 
 mówił do siebie drepcząc na mrozie
że sprzeda za pół litra
że jest na głodzie


number of comments: 21 | rating: 22 | detail

Jaro

Jaro, 28 january 2013

Wrześniowa refleksja

 
 
bój to jest nasz ostatni
dobiegało ze wschodu
tłumy w czerwieni maszerowały w tygrysich oczach
lekko zmrużonych z zadowolenia
ale wciąż głodnych
 
na zachodzie
w rytmie bębnów i zapalonych pochodni
zaśpiewano rycerską pieśń
a uniesione ręce wskazały drogę ku niebu
i nawiedzonej  twarzy wybrańca
 
a w środku była gnuśna cisza
tu śpiewano tylko po wódce
większość rano pukała się w czoło
by rozpocząć kolejny dzień
trzeźwi nie umieli razem śpiewać
 
 
i stało się
przez wiele lat musieli śpiewać cudze pieśni
 
kiedy poeci piszą dla morderców
pieczętują los kilku pokoleń


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

Jaro

Jaro, 28 january 2013

Podarunek

w poniedziałek dostał empatię
spadła niewidoma skąd
 
wzruszył ramionami
nawet ładna nieużywana
i na cały tydzień
 
dobrze
że to nie był piątek wieczorem
bo wtedy jeździ po bandzie


number of comments: 28 | rating: 15 | detail

Jaro

Jaro, 28 january 2013

Zauroczenie

 
 
kiedy spojrzysz w oczy
zwykle wesołe
i zobaczysz zadumany wszechświat
to znaczy
że wkrótce oślepną


number of comments: 12 | rating: 12 | detail

Jaro

Jaro, 28 january 2013

Noc

spokojne jezioro ciche jak sny
wiotkie trzciny oplata w milczeniu
ciepły księżyc wyjrzał spod chmurnych brwi
i stopy ze światłem w ciemność przeniósł
 
pomiędzy paprocie i w miękkość mgieł
w świecące krzewy leśnego runa
w gałęzie olszyny głęboko wszedł
i  w gładkiej toni na krótko umarł
 
w głębinie siedzi jego odbicie
rozlany w ciemności bliźniaczy brat
on spija słodycz z fal bardziej skrycie
i kiedy zawieje chłodniejszy wiatr
 
wszystko rozmyje się już za chwilę
w jasnych odcieniach  zgubi zatonie
proza pościeli poezji mogiłę
cienką granicą na nieboskłonie


number of comments: 14 | rating: 12 | detail

Jaro

Jaro, 27 january 2013

Abonament

 
 
najgorzej było nad ranem
kiedy zaczynał słyszeć robaki w sienniku
szybko sprawdzał czy walonki stoją na miejscu
najważniejsze
boso w mrozy nie dojdzie
 iz magazina wygonią kopniakiem
 
 na stole leżała tylko gazeta sprzed  kilku miesięcy
jeszcze godzina do szóstej
piekło zwykle przychodziło samo
wgryzało się w poduszkę i przełykało łzy
skradało się konwulsjami
ze smrodem wymiocin
na drżących w gorączce palcach
na to wydarzenie miał już abonament
 
później wychodził
i znowu spadał pod wieczór
albo trochę wcześniej
upadek może trwać bardzo długo
pozostawia ślady pęknięć  na podłodze
które z czasem powiększają się
i pokazują drugie dno gdzie krążą samobójcy
 
ech Miszka mówiły resztki
użyj kieliszka nie pij z butelki
ot przeklęte mądrale kutwy
bełkotał kiedy przychodziła ciemność
sprowadzając chwilowe ukojenie
 
z gazety uśmiechali się razem prezydent i premier
poniżej zamieszczono krzykliwy artykuł
ciężarna terrorystka Tamara S. wtargnęła na jezdnię
próbując zatrzymać rządowy konwój…
 
dziś kłamstwo nie ma krótkich nóżek
nosi wyprasowane białe koszule
ze stylowym krawatem
 i ma bardzo długi termin ważności


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Jaro

Jaro, 27 january 2013

Nadal szalenie niezwykła

dziś o miłości trzeba pisać inaczej
nie wędruje w przestrzeni
cudzych zdań i udziwnionych znaczeń
jest wyłożona na tacę bliżej ziemi

nie łaknie banalnej pieszczoty
ułudy romantycznych wynurzeń
nie jest wyniosła jak gotyk
nie śpiewa w kościelnym chórze

ma w sobie namiętność i seks
potężnie ściśnięte w przeponie
to tylko jej gładki brzeg
poczujesz gdy w tobie zapłonie


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Jaro

Jaro, 27 january 2013

Pobożny ateista

 
 
klęczeli i bezmyślnie śpiewali
wychodząc czynili znaki
pomazańcy
a w głowach widły
siekiery i złość
 
 
tylko Jezus żałował
już nie modlił się na wyschniętym krzyżu


number of comments: 13 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 26 january 2013

Ante

 
 
ciemnowłosa dziewczyna przyniosła wodę
jej twarz na chwilę przysłoniła gwarną madrycką ulicę
powróciły wspomnienia znad Driny
 
tam kobiety były ładniejsze
a podwładni śpiewali
raz dwa trzy
czego nie wymyślił Dante
to wymyśli Ante 
raz dwa trzy
 
do wioski weszli nad ranem
za wzgórzami niebo błyszczało gwiazdami
a powietrze było rześko wymieszane z zimną mgłą
spadała z urwisk do ciemnej rzeki
plastyczny krajobraz wart zapamiętania
 
psy nie szczekały
ogłupiałe od woni cieczki
którą pomazali buty
w nocy zwiadowcy oznaczyli kredą chaty
teraz we śnie
wyjmowali szczury ze śmierdzących gniazd
 
mogli wyjechać
każdy kozojeb chował paszport pod gnojem
nieświadomie wybrali spotkanie z Ante
 
przywódcę sprawnie przybili do cerkiewnych drzwi
nawet nie wrzeszczał
do czasu
kiedy rzeźnickim nożem rozpruli brzuch i wpuścili żaby
rozgrzane w jelitach
 zawsze próbują gdzieś wpełznąć szukając chłodu
nazwał go francuskim krzykaczem
 
reszcie kamratów zwyczajnie odcięto łby
a brodate żuchwy przybito obok ukrzyżowanego
powiedział
taki dla nich odpoczynek
w wyschniętym wietrze obrócą się w pył
 
 
przyszedł czas na „cichą śmierć”
zawsze krzywił się kiedy słyszał
że jest cicha
była chrzęstem łamanych czaszek i kręgów
pod uderzeniami drewnianego młota
miłosierna dla dzieci
ale ich matki zawsze wyją
 
charczały z szoku i bólu
pełnymi piersiami zza przekreślonych krzyży
które zdzierali z nich razem z ubraniem
to było mleko
które mieszało się z krwią i wodą
zabijane piękno
które pokrywał mrok rzeki
żeby nie mogły już płodzić
 
głowy i trupy są dziwnie ciężkie
wystarczą kosze wydłubanych oczu na rozstajach dróg
i czerwień Driny na tle zachodzącego słońca 
tam zostaną tylko psy
 które dojedzą resztki
 
cicho śpiewali
raz dwa trzy
czego nie wymyślił Dante
to wymyśli Ante 
raz dwa trzy zginiesz ty
parę kilometrów dalej była muzułmańska wioska
 
ciemnowłosa kelnerka pomyślała
przystojny
ale jakiś rozmarzony
może poeta
nie wiedziała
że w innym czasie i przestrzeni
patrzyłaby prosto w piwne oczy śmierci
a teraz dostała kilka euro napiwku


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

Jaro

Jaro, 26 january 2013

Szatynka

 
 
poczuł jej oddech
gorący
drgał w roztopionym powietrzu
poczuł jej łzy
na skórze 
kiedy spłynęły w dół
z dodatkiem mięty
w piwnych źrenicach
w trzepocie ptasich skrzydeł
który przełamał dźwięk wielkich fal
w błogim lenistwie polizała znowu
jeszcze goręcej
skaczące iskry
zmieniały barwę w ciemniejszą
by błyszczał
i tęsknił przez kolejny rok
tylko za nią
która światło zastępuje dotykiem


number of comments: 10 | rating: 11 | detail

Jaro

Jaro, 26 january 2013

Zanurzenie

Na co dzień był jak łódź podwodna,
skryta w głębinach czekając na wynurzenie.
To i tak zawsze oznacza morską wodę na czole
i  kołysanie, czyli zmiany, do tego nie bez wysiłku.
 
Wszystko przez gotycką dziwkę w czerwonych majtkach,
bez których nie potrafił oddychać świeżym powietrzem.
Zakochanie zawsze przychodzi nierozumnie,
bez ostrzeżenia włazi pod skórę swobodnym dreszczem.
Irytujący dla otoczenia wrzód na mózgu faceta,
który gada o sercu i duszy.
No i te rozwalające kwiaty, które wyrzucała do śmieci,
jak tylko wyszedł.
 
Wydaje się, że zderzenie materializmu i romantyzmu ma zawsze jeden koniec.
Tak naprawdę ma dwa -  jak zwykły, prosty kij.
On w zanurzeniu zmarnuje życie, będzie lubił rzeczy związane z marynarką, takie jak klapy i kołnierze oraz statki nabijane w butelki.Ona za niedługo stwierdzi, że już jest za późno.
 Martwa od zawsze,  z wyrytym przez ostry makijaż
życiorysem na pomarszczonej twarzy.
 
Można się  uśmiać, ale to ciągle nieprzegadany temat.
Wystarczy się lekko zanurzyć.


number of comments: 23 | rating: 11 | detail

Jaro

Jaro, 26 january 2013

Hibernatus

może wcale nie uwierzysz, że był słabym mówcą.

 
w knajpie owszem, wypalał paczkę papierosów
(wtedy było można) i napędzany whisky walił w przestrzeń.
rysował słowną kredką najpierw proste,
 a potem przyczynowo krzywe uśmiechy.
kończyli w zwyczajowej zadumie z głowami na stołach.
 
ranek witał z miną zbitego psa,
który już nie potrafi zaszczekać.
z  rosnącym dniem prosił o litość.
łykał kapsułki ukojenia. wszystko bez sensu,
całkowita hibernacja z milczeniem w dole,
zwyczajna niepewność.
 
mimo wszystko, ci którzy go znali,
zawsze przystają i zapalają światełko.
wciąż mają jego rysunki.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Jaro

Jaro, 24 january 2013

Jak Bóg da – Insha’Allach

 
 
tak już czas
powiedział bezbarwny głos
odłożył słuchawkę
 
skierował kroki do centrum miasta
widział białego konia najwyższego
prowadził go po jasnej ścieżce
wśród tłumu zajętego codziennością
 
w nieznośnym upale biała koszula lepiła się do ciała
na krótko przywołała realność chwili
myśli o najbliższych wyświetlały przyśpieszony film
ale znów zobaczył białego konia
jego ciemne oczy wskazywały drogę
 
przybył jako zemsta
dojrzały owoc nienawiści
kształtowany  i pielęgnowany od dziecka
by wybuchnąć  lśnieniem i zrodzić ból
w sercu odwiecznego wroga
który dziś przybrał medialną maskę
umazany w szczątki niemowlęcia
 
w kantorze z diamentami
w pozornie odległej antwerpii
ojciec żegnał syna przed podróżą
potrzeba jest zawsze matką…
teraz kupią nasz wykrywacz
jak Bóg da
odparł bezbarwnym głosem syn


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Jaro

Jaro, 24 january 2013

Kraina cienia

 
 
tłusta ciemność wewnątrz dziwnie pusta
wciska się w oczy włazi w otwarte usta
zbutwiała w świecie najdłuższych przemian
czarna od potu poprzednich ziemia
 
z srebrzystej śliny w siną srebrzystość
dziś pękło niebo złocąc się pustką
cisza w organach nie spija tlenu
brzemienna matka żarliwych trenów
 
czyste czerwienie zgasły w południe
iskrzą się mrozem kupczą okrutne
z panią na klifach ubraną w błękity
która przytuli żelaznym uchwytem
 
wciągnie pod wodę w ramiona otchłani
i zmyje brud  z ziemi który tak ranił
zabierze gdzie nic już nie ma znaczenia
w krainę bez marzeń w krainę cienia


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Jaro

Jaro, 24 january 2013

Albo iluzja albo miłość

 
 
oczekiwanie zawsze mnoży minuty
wpatrywał się w falujący tłum
ulica tonęła w wieczornym rytmie
z wonią płynu po goleniu i kobiecych perfum
 
złudne feromony nocy
owładnęły jak ćmy oświetlone chodniki
zapach kanalizacji zachował się w tle
przypominając
że to nie cukierkowy film
 
życie oferuje pełną gamę doznań
dla równowagi
miłosną poezję i prozaiczny seks
słodycz i kłamstwo
w podobnie splecionych dłoniach
czyste pożądanie lub natchnione spojrzenia
które są bliźniaczkami na wydaniu
 
przyszła
piękna z rozwianymi włosami
ale spóźnialska cicho westchnął
pomyślała przystojny
ale jaki piegowaty
 
ciekawe
w którą stronę pofalują


number of comments: 19 | rating: 11 | detail

Jaro

Jaro, 24 january 2013

Egzorcystka

coś go wkurzało
nie bardzo wiedział co
czy to jakiś hak
wbijany pod ostatnie żebro
czy klucz przekręcany w zamku
za wcześnie
a może zapomniał co to
od padaki
po nadmiernym spożyciu wina
 
podrapał się pazurami za rogiem
pod skórę wlazł jak zwykle prawidłowo
niemożliwe żeby coś schrzanił
 
ależ brzęczy
zlokalizował źródło udręki
to ten cholerny poeta gęgał o jaśminie w zimie
o kobiecych wdziękach
które lizał w mękach przez szybę
to było gorsze od księdza
lepko śpiewny głos wyrywał z uszu woszczynę
z irytacją kopnął wieżę
wreszcie zamilkła
 
na szachownicy można ją było poświęcić
ale każdy ruch wywołuje skutki
 
teraz naprzeciwko miał obi wana
obi wan powiedział
moc jest zawsze z tobą 
bierz miecz spierniczamy inną drogą
w którą stronę
to we wszechświecie nie ma znaczenia

i wtedy
żona powiedziała
idź do kolejnej alejki i kup żarówki
a jak wrócimy do domu naprawisz kontakty


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Jaro

Jaro, 23 january 2013

Dwie pary

 
 
podobno zawsze lepiej mieć dwie pary butów
gdy jedne uciskają drugie dadzą odetchnąć
ale jak je utrzymać w dobrym stanie
codziennie pastować chuchać i gładzić aż będą błyszczeć
 
mężczyźni widzą to jako wysokie obcasy
potrzebne by zadać szyku
 i te nogi jak one wtedy wyglądają
ale to na zewnątrz
 
kobiety mają w głowach
eleganckie pantofle z dziurkowanymi noskami
i z czarnymi sznurówkami
błyszczące na tanecznym parkiecie
na specjalne okazje
 
ale potem wszyscy wzdychają do zwykłych kapci
które podadzą piwo do kolacji
albo z uśmiechem przytulą w bezpiecznej przystani

w naszym gęsim puchu
 wtedy okazuje się które cisną 


number of comments: 14 | rating: 18 | detail

Jaro

Jaro, 23 january 2013

Podstawa

trzeba dziś budować cokół
gdzie zastygną lśniące mgły
przyczajone jak do skoku
dzikie koty  wiosny krzyk
 
cętkowaniem i paskami
w cieniu olch rozchwianych w wietrze
na nim będzie wciąż się karmić
ptasim mlekiem dzika przestrzeń
 
i zamieniać w miękką ziemię
w ciepły dotyk z pieśni ciała
kiedy zmysły utną drzemkę
pieśń kolibrów będzie grała
 
skrzydła w locie skżąc zamienią
błysk spojrzenia z chmurnych dni
w gorejące źródło przemian
w promień słońca w słodki płyn
 
trzeba dziś zbudować spokój
śpiewnych drgań mozolony dym
który będzie jak co roku
dźwigał w życiu gładki rytm


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

Jaro

Jaro, 23 january 2013

list

 
wysyłano pocałunek
jak listek na chłodny wiatr
lek na słotną zadumę
by wszystkie złe myśli skradł
 
znikły łzy samotności
zamknięte wewnątrz troski
uśmiech na twarzy zagościł
w ranek  miły i swojski
 
tak niewiele potrzeba
by szczęście poczuć w sobie
i dostać się  prosto do nieba
z całusem wysłanym listownie


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Jaro

Jaro, 22 january 2013

Dziewczyna o perłowych oczach

 
usiadła lekko w fotelu
z nogą na nogę zmroziła powietrze
można zazdrościć że było bliżej
tylko spojrzenie oczu równoważyło odległość
w milczeniu przysłoniętą samumem z włosów
 
 
z westchnieniem chwyciły promienie słońca
zamieniając w błyski światła
pogrążyły tło w niebycie
barwiąc świat pastelami
sączyły każdy odcień w tętniącą od życia wodę
 
jej delikatny
a zarazem intensywny strumień
spływał zapachem kwitnącej jabłoni
którą szalony malarz umieścił w dzikim stepie
 i ukrył poza horyzontem
wraz z tajemnicą perłowych oczu
 
może zobaczysz ją kiedyś
jeszcze raz
jak będziesz umiał tam trafić


number of comments: 42 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 21 january 2013

Wilk

dzisiaj pyka fajkę
w zwiewnych kłębach dymu
widzi niby w bajce
swój dawny azymut

dziewczyny z tysiąca
jak gwiazdy rozsiane
w żarze wysp południa 
syconym hebanem

lał się rum i piwo
złocistym strumieniem
na grzywach fal wpływał
w życiowe spełnienie

potem łoskot w głowie
tłumił w mglistym piekle
parnych ranków mrowie
pośród głośnych przekleństw

znowu jednak ruszał
to był już narkotyk
w bezkres morskiej głuszy
w monsununowe słoty

westchnął wciągnął bryzę
teraz tylko z brzegu
jednak jego życiem
obdzieliłbyś siedmiu


number of comments: 41 | rating: 11 | detail

Jaro

Jaro, 21 january 2013

Samotność

 
tajemny dźwięk didgeridoo
rozbrzmiewa w ciemnym bezkresie
ocean jest czarną płytą
płynnym nośnikiem uniesień
 
głośno zaśpiewa  przy klifach
nie złamie wietrznej melodii
lecz szkwałem brzegi  pozrywa
szarpiąc jak rekin  wciąż głodny
 
wieczność przegoni  fale
spokojnie i  bez miłości
niektóre dotrą najdalej
gdzie tylko gwiazdy są gośćmi


number of comments: 19 | rating: 17 | detail

Jaro

Jaro, 21 january 2013

Zalotne pustynie

 
 
ze szminką na ustach
oczy ciemne jak szparki
a w środku zwykła pustka
 
nie potrafiły się przyznać
że je tak bardzo pociąga
wokół pachniało maligną
kto by się na to oglądał
 
ważne że buty na glanc
kołnierzyk jarzy się bielą
w kieszeniach zalega szmal
więc jęzorkami wciąż mielą
 
o upojnych nocach z księżycem
w opiekuńczych ramionach
miłość też może być kiczem
sprawa udowodniona
 
rano już niepobudzone
znów zanurzą się w marzenia
jak dorwać tego faceta
faceta w czarnych skarpetach


number of comments: 20 | rating: 8 | detail


10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1