Poetry

Deadbat


Deadbat

Deadbat, 26 march 2024

Prawdziwy sen

Sparzyło mnie każde słońce
Zgorzkniała mi każda ziemia
Trucizną stało się dla mnie każde pożywienie
I oto trwam jeszcze uwięziony w trwaniu
I nie ma już dla mnie realnej pociechy
Oto przed wiekami zostałem skazany
na zagładę
Niczym ten głupiec co zamiast arki pobudował wieżę
patrzę jak bestialski żywioł co dnia wypłukuje z jej murów kolejne cegły
Nieuchronnie zbliża się jej upadek
Jedynie sny na chwile oddalają wyrok
Jedynie gdy usypiam i staję na odległym krańcu
Wtedy bowiem zbliżam się do tej
która cała jest pięknem w przepięknym ogrodzie
Wdziękiem są wszystkie jej ruchy
Radosnymi dzwonkami każdy dźwięk jej głosu
Każde spojrzenie jej urocze jest i och jakże miłe
Nie ma być nie może i nie było innej
Śpiewaj więc miła moja siostro snu i powierniczko najgłębszych tajemnic
Niech twojego czar głosu
odsunie na chwilę przykry świat
sprzed moich oczu
Uchwyć instrument drgający każdą struną barwą wszechpotężny
Zagraj mi miła pieśń niech połączy nas ona na tą jedną chwilę nim spoczniemy na tym łożu
Zanim będę musiał zbudzić się i odejść
powrócić tam gdzie łoże tortur
I uśmiech kata co gładzi mą pierś aby znaleźć miejsce
skąd rwać mu będzie moją skórę lepiej
Oddzielać organy od mięśni
a kości od ciała
Aż usta moje wypowiedzą
Żegnaj ukochana
obcym pustym dźwiękiem


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 18 january 2024

Dosyt

Dzięki Tobie niech będą Nibbano
Że zabierasz mi myśli słowa wreszcie mnie samego
Że uwalniasz od męki stawania się ciągłego
W praoceanie chaotycznych uczuć
Skazany bowiem jestem na śmierć od dnia moich narodzin
Dlatego
Oddaję ci z chęcią moje złe uczynki
Oddaje ci z chęcią również i te dobre
Nic przed Tobą nie skryłem nic nie przywłaszczyłem sobie
przeniknij mnie do kości i od najjaśniejszych szczytów do najciemniejszych krawędzi
zatrzymaj moje serce i uwolnij od niego
Obym nie musiał już trwonić czasu na próżne istnienie
Na rozdzielenie odłączenie i pustkę
Na odczuwanie nieistniejącego ego
Na puste gesty myśli i uczynki
dzięki tobie zrozumiałem je bowiem i je porzuciłem
jak krab porzuca nieużyteczną muszlę bez żalu czy smutku
Na wydumane rozdzielenie i nieistniejącą jedność
Na własne cierpienie którego sam jestem sprawcą
Na wydmuchane zasługi i zawyżone winy
które głoszą mi inne cierpiące istoty z tego uniwersum
Na własną niemoc kiedy patrzę na ogrom cierpienia które je wypełnia
Cierpień tych mrowie nie do wyrażenia wszystkich istot czujących rozdartych skazaniem na tymczasowe trwanie
Obym puścił się nieistniejącego parapetu
wraz z którym spadam od dnia moich narodzin
i odnalazł radość swobodnego lotu
Niechaj mój umysł stanie się niczym idealne lustro
i nie zatrzymam nigdy już dla siebie niczego
lecz zwyciężę byt niebytem
nienawiść zwyciężając miłością
Stając się w pełni sobą
poprzez zaprzestanie stawania kimkolwiek
Na miliard gwiazd bowiem
człowiek rozpryskuje się uderzywszy w nibbanę
Albo zapada w czarną dziurę pod wpływem własnej masy
Dlatego dzięki niech będą Tobie
Nibbano


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 30 november 2023

Ecce mortuus

Serce wyschnięte na wiór znów tętnić i krwawić zaczyna
Płyn lepki i gęsty w suchych krążyć żyłach
Czy nie było dla mnie lepiej pozostać umarłym dla życia
Czy wbrew losu kolejom wyjść i unieść swoje czoło
W stronę tego ognia co tak pali
..........................................co nie zna litości

Czy masz jakikolwiek wybór
Czy jakikolwiek kiedykolwiek miałeś
Ranią na nowo wzywane emocje
Rani na powrót przywracane słońce
Jak mam raz jeszcze wydać się na ogień
Jakże mi teraz opuszczać mój chłodny grobowiec

I żyję krwi pragnąc
I nie mogę umrzeć
I połykam zbędne mi powietrze
I jestem wciąż na nowo i wciąż na przekór sobie
trwam
W tańcu zapamiętany
Którego znaczeń odgadnąć od dawna nawet nie próbuję
Lecz oto na szwach mego serca
pierwsze widzę krople
i łzy pierwsze na twarzy swojej czuję
miła moja
Czy wiesz jak to boli

Nienaturalne to i wynaturzone
To co zapomniane i martwe przywoływać ciszą
Dlaczego więc czuć muszę kiedy nie chcę widzieć
Ryk mojego bólu wszyscy wnet usłyszą
Lecz
Snu twojego zrywać nie chcę abyś się z niego nie zbudziła
Każąc mi umierać na nowo kiedy będę widział
Oczy twoje pełne łez
Twoją odrazę gniew i trwogę

Jakie bowiem skarby wynagrodzą ci stratę
Jakie złoto i drogie kamienie sprawią że zapomnisz
Że dla wszystkich więc także dla ciebie
Umarłem przecież dawno miła więc żyć już nie mogę


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 october 2023

Napomnienie

Spójrz na otaczający cię obłęd
Na to szaleństwo nazywane życiem
Na absurd początku czegoś co wraz z narodzinami
przynosi na świat zapowiedź swojej własnej zagłady

I zobacz mój smutek
Och
Zwróć swoją uwagę na wolnego ducha
Jakże poniża go trwanie w tym ciele
z wszystkimi jego pragnieniami i ograniczeniami
Spójrz na własne więzienie
Unosi cię umysł wiotki
Lecz ciało pełzać w prochu musi przez czas pewien
czas krótki gryźć musisz i przeżuwać ziemię
Tyle razy gryzioną już i żutą przez innych
Których nie poznałeś

Umysł twój nawet teraz drąży świateł korytarze
z czasem chylą się one ku niebytowi i walą nieodnawiane
a jego zęby stępieją starte w proch którym się ciało żywi
lecz i wtedy trwać musi dalej aż się nie rozpadną całkiem
żarna jego ciała
Oto życie całe czynić ono pragnie na własną modłę
i pomimo znaków czynienie go pociąga niczym ćmę bezrozumną
Lecz
Och
jakże rzadkie
są chwilę gdy czyni prawdziwie

Dlatego niechaj czyny twoje będą niczym najczystsze klejnoty
dzieła twe niczym gwiazdy własnym bijące światłem pośród mroków nocy
na przekór bezdusznej otchłani
co nie dba ani o żywych ani tym bardziej tych co już umarli
Niechaj goreją jak słońce pośrodku chłodu pustynnej nocy
Jednakże
Och
Niechaj nie świecą one cudzym blaskiem
niech nie będą niczym marne świece co dymią i syczą dusznych bagien otępiającymi parami

tylko wówczas twych klejnotów prawda i piękno uzdolnią cię
abyś trwać mógł w jasności każdej chwili życia


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 24 september 2023

Zdobycie zamku Ego

Postąp naprzód Om

Rzekł Starzec

I Om postąpił

Spójrz na zamek Ego
Oto jego wysłańcy
Ten sprytny lękliwy jest i boi wszystkiego
przed wszystkimi chowa
choćby zgrywać miał martwego
on skrycie marzy i władcy podsuwa pragnienia
czai na krawędzi tuż za powiekami
Ten natomiast w wielkim stalowym pancerzu z koroną na hełmie
pyszni się i nad wszystkimi pragnie górowania
Pochwał łaknie i chętnie na pokaz publiczny wystawia
najdłuższe najbogatsze lance i proporce
Jednakowo oni maski przybierają
ukrywają prawdę pod stertą pozorów
radość czerpią ze złudzeń
Jeśli z nimi w spór wejdziesz
skazany jesteś na porażkę
Jeśli im z nimi w zgodzie rękę podasz
skazany jesteś na upadek
Om wówczas otworzył swoje usta i wyrzekł
Jak zatem Starcze kroczyć mam tą drogą
która dla nikogo litości wszak nie zna
i którą i ja i one byty kroczą
walcząc (jak ja) o niepodległość większego nadrzędnego bytu
Starca głos przeciął ciszę z siłą wodospadu
cichego gromu który z czasem narasta tak bardzo
że aż niepokojem serce się czerwieni
zacząwszy łagodnie od cichej pochwały

Oto jest pytanie godne wojownika
człowieka ku górom cnoty wznoszącego oczy
nie ku tartarom chuci wszelkich (i wszelkiej nikczemności)
które w swojej zapłacie jeno korzyść widzą
o nic i nikogo nie dbając już dalej
niczego nie widząc poza krótkotrwałymi błyskami rozkoszy
co jak szybko przybyła jeszcze szybciej zniknie
bytowi onemu wysoki wystawiwszy kredyt
Ten zaś w swoim czasie bezwzględnie spłaconym być musi
jak wszystkie rachunki co życie wystawia
skrycie i podstępnie przecież kradnąc to wszystko
co prawdziwą miało wartość
spopiela w krematoriach ukrywanych w mroku
tak że wiatr pył onych zamiecie po pustym gościńcu
obracając w niwecz
a nadzieja wszelka na szczęśliwe życie
pochyli się nieco ku ziemi aż na nią upadnie bez siły
bez mocy i bez życia w sobie
czyniąc go na podobieństwo tych co dawno zmarli
lecz choć w środku martwy ciało przecież wciąż trwać będzie
na posterunku życia
niczym poraniony żołnierz
porzucony przez swoich pierzchających na widok wielkiej wrogiej armii
uparcie a skrycie wierząc wbrew nadziei
i w rozpacz wątpienia wpadając co chwila
Każde życie przecież dotknięte chorobą
czasem odruchem najprostszym dąży do jej końca
Podobnie jak woda wypełnia naczynie aż siły wyrówna
Jak atom każdy pragnie być żelazem
i trwać w równowadze wszelkich sil czy to w środku czy to wokół siebie
Tak i człowiek dąży do harmonii
I harmonii pragnie co z miłości płynie
I stąd też płynie dla niego nadzieja
a gdzie cel jest tam i droga podąży wszak bez wątpliwości
jeśli tylko ci co pragną nią zmierzać
zrobią krok pierwszy a po nim kolejne
choćby w malignie cel z oczu tracąc choćby na kolanach
lecz naprzód
Wyrokiem bowiem opatrzności to co upadnie
wstać czasem z kolan musi i zwyciężyć na przekór nadziei
Powiedział Starzec i zamilkł zmęczony tyradą
milczeli tak patrząc to na siebie to na niebo
błyszczące czerwienią
nim krok uczynili
miecz mocniej chwyciwszy oburącz


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 2 june 2023

Proroctwo

Oto jestem
Wróciłem
Biedny robaczek
Czerw drążący ziemię

Nieśmiało i z zalęknieniem spoglądam nieraz
na głęboki kosmos
na to przedszkole światów
To gniazdo gwiazd niczym szerszenie
lecących w niemym gniewie ku katastrofie
Wiem że jestem jak one
w odwiecznym kręgu nieustających narodzin
Odwiecznej zagłady
Och jakże ciasnym
z mniejszych jeszcze ułożonym kręgów
och jakże pełnych cierpień miałkich i jakże zbędnych
których sam jestem sprawcą przyczyną i skutkiem
Ukradłszy szept ze szczytu niedosiężnej góry
Rzucam wyzwanie stworzeniu
Lecz widzę jedynie uśmiech tygrysa w gęstwinie
Lecz sam niedowierzam
że mój rodzaj przetrwa
kolejne tysiąclecie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 26 april 2023

nieuchronność

Kropla rosy rozgwieżdża krawędź
wiosennego płatka
Nie smuć się i nie gniewaj
kiedy zmoczy ona twoje palce


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 31 january 2023

Słodkie cytryny kwaśne winogrona

Od chwili gdy zostaliśmy poczęci
Aż do dnia sądu przez fizykę i chemię unoszące się
ponad naszymi sztywniejącymi ciałami
jako znak ostatecznej konieczności
Wszystko jest racjonalizowaniem
racjonalizujemy więc chleb nasz powszedni
I świąteczną nagonkę
I miłość i wojnę

Zobacz jak raz jak świetnie zracjonalizowaliśmy śmierć
Innych zwierząt
Religie zracjonalizują naszą własną
w milionach świątyń tysięcy wyznań
zarówno tych z jednym czy bóstw tysiącami
Tak i w tych przeczących czy całkiem bez Boga
(które w jego miejsce z upodobaniem wstawią choćby rozum)
Nieustanie poszukujemy sensu
Odkrywamy więc sens i go wynajdujemy
Bez wytchnienia i bez chwili przerwy
W cierpieniach wykuwamy sens na kowadłach ołtarzy
Na kowadłach mediów
Megakorporacji
Na kowadłach własnych zgnębionych umysłów
błądzących w niewiedzy
Racjonalizujemy pośpiesznie
Racjonalizujemy cierpienie
wierząc boleśnie głęboko
z grymasem uśmiechu rozjaśnioną twarzą
w oszustwo każde
kłamstwo i złudzenie

miłość co nigdy nie była miłością
I nienawiść co nigdy nie jest nienawiścią
Prawo co nigdy nie jest życiem
Dobroć co nie jest prawdziwą dobrocią
...
Przekonani o słuszności i prawdzie swych racji
Zawołajmy bracia w wierze zgodnie aż po siódme nieba
Chwała niech będzie
Racjonalizacji
Pozwalającej nam na całą bierność
jakiej nam potrzeba


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Deadbat

Deadbat, 21 january 2023

Wspomnienie pierwsze

Biegniemy po polu
Jest jasny słoneczny dzień
Nie nie jest upalnie
Nie pamiętam upału
Anioł śle nam dziwne znaki
na idealnie czystym niebie
świetliste i dziwne dla mnie
Nie straszysz mnie z cienia

Osobno i razem
Biegniemy po polu
Gdzie moje ręce przenikają
I stopy zbyt lekkie niosą ku wielkiej
pachnącej sianem i mrokiem bramie

Nie lękam się jeszcze

I tylko po dziecinnemu dziwię
znakom na niebie
świetlistemu słowu
cichym niewypowiedzianym nigdy
słowom

Bez wyraźnego znaczenia
w zachwycającej tajemnicy
zdumieni wskazujemy na niebo
bez słów


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 11 january 2023

Jak działa wojna

Chciałbym nauczyć się krzyczeć
Chciałbym nie czuć wstydu że milczę
Chciałbym ze sobą się zgodzić
chciałbym się oswobodzić

Chciałbym nie czuć wstydu że krzyczę
Chciałbym zanurzyć się w ciszę
Chiałbym zapłonąć jak gwiazda
Chciałbym znów nie wyjść na błazna

Chciałbym na chwilę zaistnieć
zanim zamienię się w chłodną ciszę
Chciałbym cokolwiek gdziekolwiek
zanim ułożą mnie w grobie

Chciałbym nie widzieć udręki
Ludzi bez nogi czy ręki
Chciałbym nie wiedzieć o grozie
śmierci na dziwnej wojnie

Chciałbym nie widzieć że róże
rosną na ludzkim nawozie
i że gdzieś w śnieżną burzę
umiera gdzieś dziecko na mrozie

I że pieniądz ważniejszy niż życie
niż własne zdrowie dla tego co żyje by zyskać
niż jakakolwiek moralność
opium dla naiwnego motłochu
na równi ze strachem utraty komfortu

Chciałbym nie rozpoznawać siebie
jako myślącej małpy
lecz się nie da przecież
patrząc jak my działamy


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1