Prose

Deadbat


older other prose newer

13 january 2021

Adam w delegacji cz.9

Wyjechali na autostradę po kilku minutach zaledwie Adam dostrzegł na błękitnym niebie charakterystyczny punkt, - Krzysztof jedź tam, to na pewno helikopter policji! - wskazał przyjacielowi kierunek Adam. Pomimo wczesnej pory żar lał się już z nieba tworząc nad jezdnią charakterystycznie drgającą warstwę powietrza. Wtem wewnątrz samochodu rozległ się głośny dzwonek telefonu Adama - No cześć Marek. Jesteśmy teraz zajęci wiesz? Właśnie jesteśmy na autostradzie, gdzie trwa pościg za autobusem z Jini, możesz zadzwonić później?... - Jak to wiesz o tym... Jak to jesteś za nami?! - Głos Marka wydał się Adamowi głosem kogoś w tych okolicznościach stanowczo za bardzo z siebie zadowolonego. Adam odwrócił się i w jego niebieskich oczach odbiło się zdumienie, Marek wyprzedzał ich właśnie błękitnym lamborghini machając im jednocześnie ręką przez uchylone okno, Adam był w szoku: - ss...skąd maż takie auto?! - ... Acha, prezes? Serio? - Pomachał drobnemu Koreańczykowi siedzącemu na miejscu pasażera, ten skinął głową - Acha - powiedziałeś mu, ze jesteś kierowcą rajdowym... i uwierzył?! No tak. Głupio się pytam, jak widzę...- - Aventador 700 czwórka następca Murciélago - rzucił od niechcenia Krzysztof, jakby zobaczył nowe warzywo w swojej tradycyjnej sałatce i skupił ponownie na prowadzeniu. Marek przyśpieszył i po chwili zniknął gdzieś przed nimi migając tylko pomiędzy samochodami - Cały Marek, nieustające ADHD - stwierdził Adam nie bez podziwu w głosie, żałując, że nie siedzi teraz obok Marka w zamian za tą koreańską szyszkę. Byli już znacznie bliżej helikoptera - Tam! - krzyknął Adam wskazując ponownie wyciągniętą ręką Krzysztofowi właściwy kierunek. Na zjeździe stał zablokowany dwoma pojazdami autobus nie wyróżniający się niczym szczególnym, wokół niego trwała dynamiczna akcja, kilkunastu członków oddziału antyterrorystycznego ubranych na czarno, w kombinezony bojowe, maski, hełmy i uzbrojonych w broń krótką ładowało się ze wszystkich stron do środka autobusu, wyglądali jak wielkie czarne mrówki szybko i symultanicznie wykonujący każde swoje wcześniej ściśle określone zadania. Wybito szyby bezpieczeństwa i czarne trapy wsunięto do środka. do środka wbiegli po nich krzyczący coś żołnierze. Kierowca leżał na kierownicy, prawdopodobnie nie żył. W środku nastąpiła krótka kotłowanina ...
Jedna z uwięzionych w autobusie kobiet, znana piosenkarka k-popu Kan Mi-Yun otworzyła oczy i niewyraźnie dostrzegła zbliżającą się ku niej środkiem autobusu postać ubraną całkiem na czarno, w jednej ręce trzymała coś, co wyglądało na broń w drugiej... nóż!. Mężczyzna stanął nad nią i pchnął ramie z nożem do przodu... zamknęła oczy. Nóż sprawnie rozciął pasy bezpieczeństwa uwalniając długowłosą kobietę. Dostrzegł jej śladową przytomność. - proszę nie wstawać, już po wszystkim, jest pani wolna i bezpieczna, zaraz ktoś się panią zajmie, zrozumiała pani?! - słowa były wypowiadane szybko, krótko, po wojskowemu, lecz brzmiały uspokajająco, kiwnęła lekko głową, spróbowała nawet ułożyć usta do jakiegoś słowa, które pragnęła wypowiedzieć, lecz w tej właśnie chwili w jej głowie rozpoczął się dziki taniec, wszystko naraz zawirowało i zemdlała. Żołnierz postąpił krok naprzód i uwolnił kolejną kobietę. ...
Pół godziny później Adam podszedł do ostatnich par noszy aby zobaczyć ostatnie dwie ładowane do ostatniej karetki odbite przez oddział kobiety - Niestety, drugi sprawca zastrzelił się kiedy zatrzymaliśmy pojazd. Czy rozpoznaje pan swoją znajomą? - zapytał stojący obok oficer - Nie! - powiedział przepełniony rozpaczą Adam - To znaczy, że albo nie pojechała, albo ... - zaczął oficer. W tej chwili odezwał się telefon i Adam uniósł dłoń wstrzymując jego dalsze słowa - Tak Marek?! - Słuchaj, oni zatrzymali niewłaściwy autobus, to znaczy właściwy, ale twoja dziewczyna była w tym drugim - - Drugi autobus?! - Tak, słuchaj! Wyjechali wcześniej, dlatego ich już nie dorwali i nie dorwą, my za to ich doszliśmy, ale znowuż nie było jak ich zatrzymać a do samego portu nas na czas nie wpuścili, na szczęście nasz koreański przyjaciel to tutaj także ważna szycha, użył swoich wpływów gdzie mógł, niestety trochę to trwało, żebyś go widział jak się wściekł! ... wiemy tylko i aż gdzie i kiedy będą w kolejnym porcie. Spotkamy się wieczorem tam gdzie zawsze na naradzie, powiadom Krzysztofa. Aha - pamiętaj że to L4 od mojego znajomego kryje cię jeszcze tylko jutro. Na razie, mamy tutaj małą potyczkę z miejscową policją... - telefon nagle zamilkł. - Mogę zapytać, co dotyczącego sprawy powiedział pański przyjaciel? - zapytał oficer. Adam przetarł czoło i spojrzał lekko oszołomiony ostatnimi wydarzeniami, dopiero zdał sobie sprawę, że Marek mówił po polsku i wojskowy nic z ich rozmowy nie zrozumiał, zaczął więc tłumaczyć - był jeszcze jeden autobus ... Wojskowy patrząc gdzieś w przestrzeń bluzgnął - shiba ... - i splunął na ziemię.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1