Poetry

ks_hp


older other poems newer

6 march 2014

słomność

Ostatnio przeglądałem się, kropka po kropce;
biel spływała we mnie haustami. Odeszły wody
do ciemniejszych miejsc, wężyście splotły
kokon. Teraz zależy od ciebie, czy wypuścisz
światło. Czy uschnę jak niewypowiedzenie.

Tylko kołki, wszędzie kołki, rozsypane
w alegorii ciała. Nie chcę mieć na zawsze
gładkiej pościeli obok. Sam zostanę
fałdem na aksamicie, zaledwie wzgórkiem,
nie doliną. Zasługujesz na lepsze góry.

Tym razem naprawdę się przyjmie - ułoży
kość przy kości, czaszkę na posłaniu
z dziur i dorzeczy. Należę do (prze)szczepu,
który powinien zostać odrzucony.

Jeżeli mam mówić, to tylko tobie. Słodzić
kawę, choć jej nie ma. Odparować
słowa z nadmiaru goryczy, przecedzić zębami
fusy. Drażni to ziarno język, odkrywa
istotę: czerń, żadnej bieli. Brak ciemności
to po prostu kolejna ciemność ukryta za
piersią. I tętniący mały wszechświat,
i dogasające układy.

W szponach mnie nieś. Po raz pierwszy chciałbym
być przebity lub zmiażdżony, stać się
padliną za grzechy. Wykrwawić sumienie.
Przy ziemi mnie złożą, ucałuję twoje stopy
ołowiu i miedzi. Pomnika nie postawią;
odlew skóry i mięśni, rozbryzgana ciecz
niby odwłok nieznanego owada. Zdeptany.

Do całej reszty: nie trzeba. Cóż po życiu,
jeśli nie śmierć? Zachowajcie resztę.



___________________
cykl: bliźnięta babilońskie






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1