3 january 2013
3 january 2013, thursday ( odpoczynek od perfekcji )
zwykle piszę wtedy, gdy jestem sama. i wtedy też słucham dobrych starych polskich piosenek, a może ja lubię być sama?
może sama wybieram samotność? z przygaszonym światłem w pokoju, w za dużej koszulce poplamionej kawą, byle jakim kucyku, z wypchanym brzuchem i bez makijażu? może ja całkiem dobrze się czuję sama ze sobą? bo gdybym potrzebowała towarzystwa, przecież bym je znalazła. bez problemu - wystarczyłby jeden sms. a może ja nie lubię się prosić o uwagę?
nie, nie czuję, bym łapczywie potrzebowała ludzi. przynajmniej na ten moment. chciałabym mieć psa. prawdziwego przyjaciela. nie musiałabym przy nim udawać, że się śmieję, ani biegać co chwilę do lustra, by sprawdzić ułożenie włosów. nie musiałabym wciągać brzucha, chować się, gdy na chwilę stracę fason. potrzebuję kogoś, przy kim będę mogła być prawdziwa.
dlatego czasem lubię być sama. bo mogę odpocząć od perfekcji, fałszu i sztucznego uśmiechu. choć skłamałabym mówiąc, że on zawsze jest sztuczny. raczej uśmiecham się często, lubię się uśmiechać. ale uśmiechając się do kogoś trzeba jakoś wyglądać. sam uśmiech nie działa.
a szkoda.
bo nie czuję się na piękną. na ten moment. mam tylko uśmiech. szczery uśmiech? i smutne oczy. prawdziwe, niepomalowane oczy. i dobre serce. ubrana w czyste myśli, pachnąca naturą.
nie działa.
to nie są kanony dzisiejszego piękna. piękno to nie zachwyca. i ciężko je docenić.
a szkoda.