Poetry

Jarosław Gryzoń


older other poems newer

16 november 2010

łąki

te drzwi kiedyś będzie trzeba otworzyć
nurkując bezpowrotnie
w epicentrum czarnej dziury

pewnie spotkam tam ojca
i w końcu przestanie
nękać mnie w nocnych koszmarach
gdzie w konwulsjach błaga
o szklankę wódy

albo uleczę kalekie dzieciństwo
i nareszcie się od niego uwolnię
bo już dawno przestałem wierzyć
że tutaj mi się to uda

a może dno okaże się błękitem
nad połaciami zielonych łąk
gdzie leżysz w trawie ubrana w biel
jesteś dla mnie miła i ciepła
i nie mówisz że jestem śmieciem

bo na pachnących polanach
nie mogą przecież szaleć burze






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1