Diary

Laura Calvados


older other diaries from newer

3 january 2013

3 january 2013, thursday ( dea(r)th )

A teraz będzie głód. Czysty, pożywny.
Zimno mi w usta i nie mogę więcej. Nie wezmę niczego, co dałoby się strawić. 

Oddychanie jest rodzajem jedzenia. Jest też rodzajem wydalania. Jednocześnie.
Natychmiast. Pęcherzyki płucne żrą chciwie jak świnie. Zawsze kiedy brak mi oddechu myślę: "moje świnie wciąż się nie nażarły". Moje pęcherzyki nie dojadają.


W kołysaniu się jest pewna granica dla ciała. Amplitudy wychyleń po obu stronach.

Leżenie jest stabilne. Jak głód. 
Znikanie jest głodem. Znikanie jest pełne wychyleń.
Amplitudy głodu. 

Docieranie do miejsca, w którym skóra jest przejrzystą kalką kreślarską, spod której wychyla się schemat anatomiczny na potwierdzenie.



//
" Na Pani ciele można zdawać w ciemno egzmin z anatomii. Czuć wszystko".


- Gdzie jest usadowiona rozpacz, pytam.
Wtedy właśnie lekarz nie wie.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1