20 april 2013
20 april 2013, saturday ( wpis nieobecnym w stylu noir, samotnie palącym papierosy w pustych basenach* )
Wysypywanie się ludzi. Blokady. Podobieństwo. Lęk. Śródnoc. Zamykające się oczy. Cierpienie, które odbiera mowę odejmuje oddech. Wnyki potrzaski. Związki chemiczne. Interwał oddechu.
Żal. Lęk. Nieprzyznawalność. Przyzwalanie. Utrata pamięci. Wycofywanie. Odrzucanie. Odsuwanie. Siebie od siebie od innych. Od innego, owego innego. Innego.
Niepoprawna składnia, niepoprawna interpunkcja, niepoprawna wersyfikacja.
[Dwie osoby, od których zależy życie. Moje, dokładnie.]
odsuwanie ciała według wzoru, przemyślna akcja serca. Setki osób, które bez pozwolenia zamieszkują moją głowę, przechadzają się po pokojach oczu. Stygmatyzm jest prawie jak astygmatyzm, wada wrodzona: schorzenie na świętość, na to pomagają soczewki skupiające światło od Boga, od halogenu, energooszczędny Absolut.
Nie radzenie sobie.
Niemożność transfuzji, przeszczepu. Nie poddawalność, nie kwalifikowalność. Gwarancja dożywotniego odrzutu bez prawa do odwołania, wcześniejszego zwolniania. Przedtreminowa kara.
Fałszywy raj. Fałszywy sąd ostateczny. Fałszywa dawka fałszywego leku. Prawidzwy czyściec, prawdziwe piekło.
Czas, żeby nie być.
Względna stabiliacja obolałej głowy.
Amalgamaty kognitywne zamiast rachunku sumienia. Prymitywne okładki lewackich pisemek. Bezprawie ciążenia. Antygrawitacja antymateria.
Oznaczanie. Próg słyszalności. Getto znowu o sobie przypomina.
To, że tracę czucie w rękach, a równowaga staje się dobrem luksusowym daje mi powód, żeby częściej farbować białe włosy i wycinać w metryce żyletką daty kolejnych urodzeń, urojeń, stworzeń, poczęć.
*Pamięć o nocy w górach, kiedy się śmiałam. Ze strachu.
-
Nimożliwość poznania wielkiej nieobecnej. Bolesna niedostępność.
Wściekłość.