5 december 2010
Zanim zbudzą się ptaki...
Wielobarwne slajdy wspomnień wirują w napuchłej myślami głowie
w rytm monotonnej melodii tykającego budzika
Wnikam w upiorną szarość przedświtu chowając w niej ostrość spojrzenia, które nieśmiało błądzi po mapie twego ciała
W powietrzu czuć jeszcze ciężką woń piżma
ten słodki zapach fizycznej miłości...
Cicho szepcę ochronne zaklęcia a na twej wciąż rozpalonej skórze zostawiam elfi pocałunek by odegnać czyhające w mroku
Demony Niezgody
Kontempluje martwą ciszę przedświtu i spijam miękki szelest twojego oddechu - taka ulotna chwile bez której bylibyśmy niekompletni...
Ciągle szepcę te zaklęcia, bezdźwięcznie prosząc byś nigdy nie zmienił się w popioły co je wiatr rozgoni na zatracenie.....
Pora przedświtu zmierzcha a ja napełniona wzniosłym obrazem Miłości doskonałej zasypiam wreszcie zmęczona w kącie twojej głowy...
Lilith
Anno Domini 2010, pierwszy dzień grudnia
gdzieś w skutej zimą Polsce