9 november 2020
Babie lato
Jesień odkłada myśli więdnąc,
zapas sennych pigułek
na zimę.
W rozpuszczonych liściach
zaplótł się wiatr, gwiżdże
do ucha złoto szarą
codzienność.
A ona tęskniąc zapada w dzień,
nieprzytomnie dotyka
pęknięć
od łez, które deszczem
ożywią kwiaty.
Nocą wsiąka w obrazy,
nad przepaścią gdzie czas
nie potrafi umknąć,
nie w palcach lecz w słowach,
przędzie los, niby marność