30 november 2020
Przepowiednia
kolejny dzień rozpłakał deszczem
koszmarny sen najgorszych myśli
i trudno rzec czy jeszcze jestem
a może czas mnie smutno przyśnił
nad życie w sidłach z rąk szaleństwa
przedkładam miłość nieistnienia
na więcej chyba mnie już nie stać
do powiedzenia też nic nie mam
gdy każdy napotkany człowiek
tak bez skrupułów i świadomie
chce dla mnie być jednym bogiem
i jak złowróżbny czarny omen
przynosi same smutne wieści
i chłepce łzy z przelanej czary
rozpamiętując każdy przeszły
wewnętrzny kryzys kruchej wiary
już nie mam siły znów markotnieć
w tych ciasnych od bezsensu klatkach
więc kiedy noc ich prętów dotknie
w mroku rozpłynie się wariatka
na oczach bóstw tych samozwańczych
ku ich uciesze i zdumieniu
jak śmierć na ścianie cień zatańczy
a ja rozpłynę się w tym cieniu
kolejny dzień może ostatni
nie dzwoni w uszach jak poprzednio
tu w czterech ścianach szarej matni
jest mi naprawdę wszystko jedno