2 february 2025
Cierpienie ma kolor niebieski
Wiedziała, że musi coś z tym zrobić.
Chciała dalej studiować
i wcielać się w rolę kelnerki,
by opłacić część czynszu
za wynajęte mieszkanie.
Nie, nie ma wątpliwości,
to jedyna dobra decyzja.
Za kilka dni będzie po wszystkim.
Nieważne, że tuż pod skórą powiększonego brzucha
zaczął się delikatny, ledwo wyczuwalny taniec życia.
Nie, nie będzie o tym myśleć.
To tylko zbędny balast,
przez który rano zbyt często
biega do łazienki i boi się spóźnienia na zajęcia.
Na dodatek ta wieczna senność i rozdrażnienie,
jakby coś wysysało z niej życie od środka.
Musi się tego pozbyć, a im prędzej to zrobi, tym lepiej.
Swoją drogą zupełnie nie wie,
czemu zwierzyła się koleżance, z którą mieszka?
Chyba tylko po to, by poddać się jej chorej jeździe -
o zbrodni, karze, sumieniu czy zagrożeniach dla zdrowia,
oczywiście mieszając do tego samego Pana Boga.
Doprawdy, co za idiotka!
Czy On jest od tego, by zajmować się jej niedoszłym macierzyństwem?
Nie, to jasne jak słońce, ona po prostu chce triumfować!
Patrzeć na nią z politowaniem,
jak walczy o chwilę oddechu dla siebie,
w przerwie od pieluch,
płaczu czy podgrzewanych butelek.
Nie, nie będzie słuchać jej nawiedzonych kazań,
przecież ma prawo, by bawić się w nocnych klubach.
Żyć z kim chce i jak chce, tak, jak do tej pory.
Może dlatego nie wie kto jest ojcem,
ale czy to istotne?
W końcu nie mamy średniowiecza,
by miała żyć na wieki wieków
z tym jednym, jedynym.
Życie trzeba brać pełnymi garściami,
usuwając przeszkody, które ciągną nas w dół.
Po co zawracać sobie głowę
teorią o pseudo instynkcie macierzyńskim?
Czemu ma się nim kierować,
skoro nie wierzy w jego istnienie?
Jutro załatwi sprawę i o wszystkim zapomni.
Zostawi zakrwawione wiadro -
z wyrwaną z niej, bezbronną,
znieruchomiałą cząstką.
A może za jakiś czas,
obudzi ją we śnie niemowlęcy płacz
(gdzieś zza światów)
i dojrzy paraliż lęku,
w niebieskich oczach,
których nigdy poznać nie chciała?...