Poetry

Wanda Szczypiorska


older other poems newer

23 may 2012

Był bez tytułu i pozostał bez tytułu (szpargał z czasów studenckich)

Rankiem wychodzę z domu
i idę zbierać pod dębami
suche gałęzie
żeby rozpalić ogień
i przygotować śniadanie.
 
(Chłód poranny pachnie dymem.
poprzez czerń liści jesiennych
widzę jabłka wtulone w gałęzie
a te, które opadły przez noc
leżą jasne w trawie brunatnej)
 
Z nisko ściętego pnia zrywam  korę, z wysiłkiem, bo trzyma się mocno, pakuje do worka, wracam przez las i ogród wlokąc za sobą worek, zadowolona ze zdobyczy, a radość powoduje, że mi do głowy przychodzą myśli szczęśliwe i błahe
 
A przecież nie poznałam jeszcze smaku jabłek widząc je tylko z daleka.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1