Poetry

Marcin Kowalik


older other poems newer

10 december 2013

gdzie żyję i umieram

Zabobonny robak toczy młody, zdrowy owoc.
Sutenerzy w bramach walczą z nudą, mordercy doskonalą warsztat
miasto fizycznie uśpione wchłania permanentne zapachy ciał
dewoci w świątyniach modlą się o trąd i syfilis dla swoich wrogów.
Młodociani buntownicy śpią we własnych rzygowinach próbując
choć na chwilę stłumić ból
zgrzybiali starcy przykuci do łóżek w nieswoich domach
śnią o cudzym szczęściu i minionej chwale.
Jak dobrze, że pamięć jest zbyt zwodnicza, tak jest dobrze
w pieśniach i na płótnach wstaje świt, upada raj, wznosi się krzyk.
Pewnego dnia zabraknie młodych, zdrowych owoców.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1