Poetry

Jackowlehkas


older other poems newer

16 august 2010

ZIMA

Jesteś w końcu wyczekana, tak zastygła, taka czysta,
krew, krew w Tobie nieogrzana, nie czerwona, przezroczysta.

Słyszysz wiatrem przenikliwym,patrzysz lodem,mówisz śniegiem,
robisz wszystko trochę wolniej, idziesz krokiem już nie biegiem.

Ale dobrze odpoczywaj, mgłą swą wyściel swoje łoże,
przebudż się na święta tylko, poprósz, posyp, szczęść nam Boże.

Gwiazdą mrozną czasem błyśnij, śniegu łuną oświetl ziemię,
i powietrze tak przejrzyste wraz z oddechem w szron zamieniaj.

Pani sroga mi się zdaje, czy to pozór Pani mina,
czy szkłem wszystko wewnątrz w Pani?
....... szkłem boś Pani przecie zima.

No to stój tak lodu bryło, zaspo śniegu, siny mrozie,
póki słonce Cię nie dotknie, topiąc co lód zamknął w pozie.

I znów wezmiesz swój parasol i spod niego zaczniesz patrzeć,
ale..... to już będziesz wiosną, ślady zimy chcącą zatrzeć.

Teraz widzę Cię już całą, ustrojona każdą porą,
nie wiem jednak wciąż kim  jesteś,
     znam Cię, znam Cię.... nieznajomo.

Będziesz tak przemijać zawsze, zawsze będzie to tak samo,
zawsze będziesz bardzo blisko, zawsze bliską i nieznaną.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1