27 may 2013
Łuk Wilsona
Być może ktoś, kto nie ma wątpliwości,
jest człowiekiem widzącym rzecz całościowo,
a ten, który widzi najdrobniejszy jej szczegół,
jest człowiekiem wątpiącym.
Kto widzi wszystko w najmniejszym szczególe,
jaki sprawa lub rzecz oferuje, a nawet te szczegóły tworzy
dla wytłumaczenia całej złożoności,
nie powinien być nauczycielem życia
ani przewodnikiem.
Nie można widzieć jednocześnie całości
i każdego jej najmniejszego elementu.
Upraszczamy, syntetyzujemy prawdy i rzeczy
z otaczającego kosmosu drobiazgów.
Tworzymy ikony codzienności nieświęte,
uproszczone jak dzień powszedni,
znaki życia.
Nie wiem, co jest ważniejsze:
szczegół czy całość? Czy dla zrozumienia ogromu
można zlekceważyć szczegół?
Czy jedna kropka, jeden człowiek mniej
na palecie rozważań, zmieni obraz całości?
Marzy mi się impresyjny wizerunek
trudnej do ogarnięcia codzienności,
z uwydatnionymi plamami maleńkich spraw.
Będący razem syntezą i analizą życia.
Pozwalający na jednoczesne widzenie
dużego i małego.
Białe kamienie Zachodniej Ściany
wywołują dreszcz pamięcią świętości.
Drobne sprawy ludzi, wpisane w ich szczeliny,
są częścią całości, której nikt nie ogarnia
prócz Najwyższego.
Pod łukiem Wilsona, gdzie pobożni Żydzi
kiwają się w rytm odmawianych modlitw,
otwieram modlitewnik napisany cyrylicą.
Gdzież w nim biblijna jota, ważniejsza
od wszystkich poszczególnych bytów,
wetkniętych w szczeliny Muru?