Poetry

Andrzej Talarek


Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 5 may 2012

Ten ciemny element ...

Ten ciemny element każdego mojego dnia
jest jak plama w rogu olejnego pejzażu.
Nie stanowi dominującego puncktum kompozycji,
nie on przyciąga pierwsze spojrzenia,
by przekazać wymyśloną prawdę
o zamkniętych w ramie codziennościach.
 
Pejzaż mojego dnia jest doskonały na tyle,
na ile może być doskonałą rzeczywistość,
która nie ma alternatywy.
 
Wymyślone tanecznie gesty dłoni, rozstania i powroty,
których nie  można skopiować,
słowa obrastające w rzeczy i pojęcia,
matczyny kosmos jeleniego rykowiska
i nieskończoność mlecznej miłości.
 
Wszystko we właściwych proporcjach,
porozkładane delikatnie na płótnie,
zasłonie nierzeczywistości.
 
I tylko ten ciemny element w rogu,
poza horyzontem codziennych zdarzeń.
Jak moja sygnatura albo signum temporis
tamtej strony.
 
 


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 1 may 2012

Źle mi jest ze świadomością..

Źle mi jest ze świadomością, że istnieją  chwile
zapełnione zamyśleniami innych, kiedy ja siedzę obok
pogrążony w niemyśleniu.
 
Ten czas, kiedy nie ma we mnie przyszłości,
pełnej dzisiejszych obietnic, ani Boga,
z którym utraciłem poprzez niemyślenie łączność,
jest dla mnie bezsensownym bezczasem.
 
Martwi mnie także to, że świadomość
takich chwil pojawia się wtedy,
kiedy zaczynam myśleć, co jest niewybaczalną
stratą, bo czas, który zaczyna być troszeczkę,
mógłby być bardziej.
 
Choćby dla podkreślenia swej wagi,
gdy, nie ważąc, ciąży kamieniem przemijania.
Kiedy kładę kamyk na dłoni
i zaciskam na nim palce, czuję puls.
To pewnie moje serce pozdrawia czas,
ale być może bije serce kamienia. 
  
Jest zuchwalstwem sądzić, że ma się znaczenie biblijne,
że waży się więcej, niż kamień polny w dłoni,
zamknięty w bezczasie. Jestem bezużyteczny,
jak kamień, bez wyczuwalnego pulsu,
głosu, który mówi.
 
Obracam się w sobie, zamieniam
miejscami z nieokreśloną bryłką ziemi.
Nie wiem nawet, czy jestem wtedy kamieniem polnym,
porzuconym przy niewidocznej ścieżce czasu,
czy jego kroplą.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 15 april 2012

Dzisiejszej nocy przyszła do mnie…

Dzisiejszej nocy przyszła do mnie starość.
Bez przywitania przerwała sen, tasując
przed oczami obrazki przyszłości.
Dmuchałem na nią, ale wracała
zapachem zapuszczonego domu,
widokiem samotnej nieporadności,
drażniła pomarszczoną skórą,
rozpiętą transparentnie.

W tę noc Bożego Miłosierdzia
nie miała litości starego człowieka,
który przeciągnął pług przez wszystkie zagony
i uśmiecha się do plonów życia.
Wynajdywała wszystkie grzechy,
które odcisnęły swój ślad
na skórze, co nad głową powiewa
jak naruszony zwój Prawa.

Zapomniałem tak wiele, ale starość pamięta.
Nie interesuje się dzisiejszą dobrocią,
czyta co było, wymyśla przyszłe.
Jest bezwzględna jak Sąd
Ostateczny, choć nie ma prawa sądzenia
młodości.

Dopóki ona we mnie jak gęś kapitolińska
gęga rankiem, jakby rodziła kolejne jajo,
albo porywała do walki,
nie boję się tej, która jak śmierć.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 10 april 2012

Nasi zmarli...


 
Nasi zmarli są, ale odeszli na chwilę.
Przed chwilką. Cóż to dwa lata do wieczności!
Jeszcze pozostało po nich drugie śniadanie
i ciepłe pantofle przy drzwiach.
 
Mówicie do nich nadal, a głos nie odbija się od ściany
lecz wchłaniany jest w ciepłą materię tęsknoty.
Może to ulubiony sweter, a może bladoróżowa
skóra, która tak lubiliście pieścić.
 
Są uodpornieni na polityczne przemówienia.
Wybierają z nich jedynie słowa o miłości,
pojednaniu i Polsce. Reszta jest milczeniem
kaleczącym wargi. Prócz Boga.
 
Nie wiem, czy zostali zamordowani. Oni wiedzą.
Ale w swojej nieskończoności nie zdradzą tajemnicy.
Nam, rozdzierającym sztandar na białe i na czerwone,
zrzucą wielką igłę opamiętania.
 
Kiedyś, kiedy zdrajcy zostaną ukarani, znajdziemy ją,
wbitą w nasz palec serdeczny lub stopę.
Pozszywamy to, co podzielone, w wielki całun
lub sztandar chwały.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 9 april 2012

Coś się zmieniło....


                                Są takie pary wielkości, których nie można zmierzyć jednocześnie z dowolną dokładnością.
Heisenberg – Zasada nieoznaczoności
 
 
 
Coś się zmieniło.
Chyba kiedyś byłem bardziej dociekliwy,
jak ten biskup, który wciąż patrzył w ziemię i szukał
kluczy świętego Piotra. Odkrywałem małe tajemnice,
wierząc, że poprzez nie sięgam istoty bytu.
 
Przechodnie obok, niezauważenie przemijali,
jak naładowane dobytkiem furmanki, wracający od żniw.
Za kolegów miałem wioskowych ikarów,
próbujących ulecieć, popatrzeć na świat z wysoka.
Widzieć! Rozumieć!
 
Dzisiaj patrzę w obłoki, nie marząc o lataniu.
Skonstatowałem, że polna krowa,
przeżuwająca rzeczywistość,
stała bliżej tajemnicy, na swojej łące, po kolana
w wiosennej nierzeczywistości, niż ja,
poszukiwacz sprzeczności.
 
Po przejrzeniu grud ziemi, którą zdeptałem,
okazało się, że rzeczywistość jest
nie do oznaczenia. Im bardziej precyzyjnie chciałem
znaleźć i dociekliwiej wpatrywałem się pod stopy,
tym bardziej to, czego szukałem,
było trudniejsze do znalezienia.
 
Dziś, kiedy pragnę wziąć do ręki tajemnicę,
ta staje się jasna jak ewangeliczny kaganek.
I kiedy mój wzrok słabnie, a wiara jest
silniejsza, wiem, że mam w dłoni szkiełko
na moje oko.
 
A biskup został papieżem.
 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 7 april 2012

Patrzę przez okno


 
Siedzę przy oknie i patrzę przed
siebie.
Rozważam, na ile mogę, patrząc
przez nie,
poznać tajemnice wszechświata.
 
Wiem, że nie przeczytam opasłych
tomów
o naturze rzeczy
czy matematycznych podstaw
filozofii przyrody,

ani nie  podążę gwiezdnymi
drogami.
 
Czy zresztą takie podróże są sposobem
na poznanie wszystkiego?
Zawsze spotkać można przydrożnego głupka,
który nie wie i pytaniem zburzy spokój filozofa.
 
Wolę popatrzeć na moje cztery
śliwy,
zbierające się do wiosny w
przeczuciu nowego,
na trawę, która zielenią zasnuwa przeczucie
końca,
na księżyc, nocną gwiazdę, z którą
jestem zaprzyjaźniony.
 
Co wieczora szepce mi tajemnice
kosmosu,
łagodnie, bez szlochu
supernowych,
a śliwy, gdy Bóg da urodzaj, wesprą
mnie
w rozumieniu najtajniejszego.
 
Bo czyż jest większa tajemnica od
tajemnicy dni,
w których na spółkę z Bogiem hoduję
życie,
nawet tak małe, jak życie śliwy?
I kiedy mam
pełne dłonie dojrzałych nagród,
oczekując nagrody?
 
Tu, gdzie smutek miesza się z
radością,
tworząc upojny napój każdego
dnia,
patrzę przez okno i wiem.
 
 


number of comments: 7 | rating: 2 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 7 april 2012

Nazwałem


 
 
„dowodem istnienia potwora
są jego ofiary”
 (Zbigniew Herbert „Potwór Pana Cogito”)
 
Uczyłem się mówić. Uwalniałem
przeczucia.
Ulatywały dźwiękami, ptasim głosem,
skrzypieniem kołyski, płaczem.
Zmieniały się w słowa.
 
Mówiłem. Mama ubrana w dumę i
zapach mleka,
pokazywała mnie ludziom jak sepleniącą
małpkę.
 
Nie wiedziałem, że mówiąc mama,
stwarzam matkę w całej jej oczywistości,
mówiąc kot, stwarzam kota
i gładziutką relację pomiędzy mną
a nim.
 
Wyciągałem słowa z nicości
osobliwej jak partenogeneza,
 a stwarzałem rzeczy nie będące na obraz ani
podobieństwo.
Obdarowany słowem, brałem je w
dłonie
i wkładałem do ust jak mały
palec.
 
One były na początku.
I stawał się kot, drzewo, dom,
kocham,
Stwarzałem świat. Nazywałem.
Choć było już raz nazwane.
Potem już tylko budowałem.
 
Nie wiem, kto stworzył we mnie
potwora.
Był jak senny koszmar, przerażenie,

które mnie wypełniało, nienazwane,

zalewające mózg, obezwładniającą
lepkością lęku.
Żyłem z nim przez lata. Żyłem w
jego cieniu. Drżałem liściem.
Zwijałem się w kłębek nastroszony
igłami.
 
Kiedyś wymówiłem jego imię. Może
przypadkiem.
Wyfrunął nietoperzową chmurą.
Pozostawił mi poharatane sumienie

i wspomnienia potwornych nocy.
 
Oddycham.
Tylko za siebie. Mówię. Przynajmniej
tak mi się zdaje.
Czy mogę powiedzieć, że się stworzyłem?
Dając imię lękowi?
 
A jeśli potwór, który ze mnie,
powróci?
Owinie mackami lęku?
Nienazwanego?
Znów?
 
Czy moje trwożne milczenie będzie

jednocześnie świadkiem i ofiarą?
 
 
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 1 april 2012

Niedziela Palmowa

Nie miałem w życiu tryumfalnego
wjazdu.
Gdziekolwiek. Ba, nawet wejścia z
aplauzem paru gapiów
oszczędził mi los. Widać nie
zasłużyłem sobie.
A może jestem tak mało ciekawą
osobą, że nawet osły
nie odwrócą głowy z nad żłobu, w
którym owies.
 
Zasuszone kwiatki jesieni utkane
na wierzbowej witce.
Nie zmartwychpowstaną. Nie popłynie
sok przez ich kolory,
nie nasyci życia. Pastele, barwy
jesieni i śmierci. Łagodne.
Łatwo przyswajalne. Poprzez oczy.
Kojące.
 
Dziadka wóz zajeżdżał tryumfalnie
na podwórze,
ciągnięty przez Kobyłę. Babcia
trzymała w dłoniach palmę.
I nie była to palma pierwszeństwa.
Zawsze za Dziadkiem i Kobyłą.
Ale Dobroć zawsze była pierwsza.
I łagodny uśmiech.
Dzisiaj pamięć w ewangelicznej
kolejności przypomina:
Babcia, Kobyła i Dziadek, który
coraz bardziej nieistniejący..
 
Czy warto być pierwszym na tej
ziemi? Czy warto oczekiwać
aplauzu gapiów? Tak szybko
zapominają. Chętni ukamienować
pamięć. A jednak jest coś, co
pozostaje.
To miłość. Jedni wiozą ją na
osiołku, inni na wiejskiej furmance.
 
I pewnie nie widzą chwilowego
zachwytu gawiedzi. Zapatrzeni
w przyszłość do przekształcenia
na obraz i podobieństwo
tego, co ponad mody. Tego, który
wciąż zmartwychpowstaje.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 31 march 2012

Rozległe pole

Podobny kolor nazywa się umbra lub siena.
Kojarzy mi się z Italią. Szczególnie wczesną jesienią.
Wybrązowione przestrzenie emanują tęsknotą.
 
Za oknem rozległe pole, pokryte ziołami
zasuszonymi w umbrze przemijania,
Łąka, która umarła, zmartwychpowstaje.
Jest niedzielny poranek. Wiosna.
 
Kot czai się tutaj na małe myszki niecierpliwości.
Starsze panie w nabożeństwie nordic walkingu
rozcinają perspektywę na dwie nierzeczywistości.
Myśli podążają nieśpiesznie za marzeniami.
Widzę, jak łopocą na drugim krańcu horyzonu.
 
Pod niebem, z którego wystrzelił cień jastrzębia,
jest miejsce na wszystko: ścieżki historii, odbicia kopyt,
miłosne wyznania, czerwień poziomek, skrzyp sandałów.
Nie, nikt ważny nie przechodził przez karty tej ewangelii,
zapisywanej rzędami mrówczych istnień.
 
Tylko zapach - jakby garbowanej skóry - przywołuje
pamięci błogosławieństwa ziemi, które odczytuję
w ubogich kwiatkach, smutnych oczach saren, ciszy lasu,
sprawiedliwości wspólnej troski o małe, miłosierdziu czekania,
czystości strumienia, pokoju poranka, cierpieniu myszy polnych,
bluźnierstwie niezrozumienia tej, z której wszystko.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Andrzej Talarek

Andrzej Talarek, 25 march 2012

Gdybym się dziwił...

Wszystko na tym świecie jest takie,
jakie powinno być. Myślę o tym szczególnie wtedy,
kiedy wszyscy pytają: dlaczego?
Przecież mógł jeszcze żyć. To niesprawiedliwe!
 
Ja  nie pytam, dlaczego jest pustynia,
a rzeki płyną tam, gdzie nie są potrzebne.
Nie pytam, dlaczego tygrys rozszarpuje
łanię o zapłakanych oczach. Nie dziwię się,
bólowi matki nad zmarłym dzieckiem.
Współczuję.
 
Co rano wschodzi dla mnie słońce. Takie samo.
A wiosną wyrastają kwiaty. Cieszę się bez zdziwienia.
Są piękne. Jak życie. Chociaż wciąż przychodzi ktoś
w ciężkich buciorach, bez przeczucia piękna.
 
Kiedy składam dłonie, pojawia się obok Bóg.
Rozmawiamy. On jest cierpliwszy niż ja.
I ma więcej czasu. Nie dziwi się, że jestem
zabiegany. Więc dlaczego ja mam się dziwić?
Przecież jestem na wzór i podobieństwo!
 
Gdybym się dziwił i pytał: dlaczego?,
chciałbym mieć odpowiedź na moje zdziwienie.
Chciałbym zerwać nie swój owoc z pięknej jabłoni.
Zgrzeszyłbym niewiarą w porządek. Brakiem posłuszeństwa.
A ludzie i tak umieraliby, a rzeka niosła swoje ryby i czas,
Który dwa razy nie moczy nóg.
 
Gdybym się dziwił i pytał o sprawy najprostsze,
które ludzie czynią w swym zdziwieniu najtrudniejszymi,
czy mógłbym naśladować Boga, który się nie dziwi,
bo wie. Ja wiem, że On wie.
To mi wystarcza do akceptacji faktu,
że płynie rzeka, a ludzie kochają i nienawidzą.
 
Czy jestem poetą? Przecież poeta powinien się dziwić.
Pytać. A ja wierzę.
 
 
 


number of comments: 4 | rating: 5 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1