Leszek Czerwosz, 31 march 2011
jej miasto
ma swoje ulice
wzdłuż i w poprzek równo wyznaczone
kamienice światełkami rozświetlone
czytam wokół
księgę wspomnień
na pewno przekracza
ustawę o ochronie danych osobowych
nie znam mojego adresu
ani daty
ale kiedyś polubię to miasto
Leszek Czerwosz, 31 march 2011
Robiąc rachunek sumienia
uprawiam kreatywną księgowość.
Pasywa zamieniam na aktywa,
porażki w sukcesy lub odwrotnie,
jak mi mój Szef każe.
A dla siebie rozliczam
superatę z drobnych grzeszków,
manko pustych wspomnień,
których nawet już nie liczę
do moich rachunków.
Sporządzę tylko roczny bilans
podbojów i niezrealizowanych pragnień.
A potem zrobię wielki skok na kasę,
by chociaż pięć minut
pobyć w swoim niebie.
Nie wiem, czy się jeszcze odważę
przyznać do siebie.
No, i ten Szef.
Bo go pewnie jednak kiedyś
zobaczę.
Leszek Czerwosz, 31 march 2011
nadeszła znikąd
i za nic
wiem wiem
to ból za ból
w oku drzazga sól
emocja wyprzedza koncepcję
inna percepcja
chciałbym wiedzieć
że te krople na twarzy
to naprawdę tylko
deszcz
Leszek Czerwosz, 30 march 2011
wypoliturowany na skrzypce
skrzypi stary rupieć
kryształowe lustro
rozprasza na fragmenty
odblaski słońca
fiolet błękit czerwień
coś dziwnie szeleści
to suknie wychodzą z mody
przechowane fragmenty wspomnień
matki
Leszek Czerwosz, 30 march 2011
kręcę gałkami
starego radia
przekręcam klucz wiolinowy
otwiera przestrzeń
olśniony krystalicznym dźwiękiem
żyję pełną mocą
co noc
śpiewam tańczę gadam
z czasem
zmieniam pokoje
języki nastroje
powoli dostrajam stację
przeznaczenia
Leszek Czerwosz, 30 march 2011
marzenie dalekiego zasięgu
osiągalne albo nie
przeznaczenie określi
czy do spełnienia bliskiego
sam zdecydować muszę
w głębokiej sprawie
nie znając zamysłów losu
co powziął pewne kroki
na podstawie płytkich emocji
wyrobionych samodzielnie
przewiduję swój los
oświecony tylko blaskiem gwiazd
lecz bez echa z lasu
ani znaku z przestrzeni
bez żadnego znaczenia
w czasie
Leszek Czerwosz, 21 december 2010
jej wzrok
kryształowe ostrze
dyskretnie rani
nawet nie poparte w mowie
nie bronię się
dla zwiększenia działania
broń ukruszam
aż przy rękojeści
mówię że kolejny raz
nic się nie stało
rany z czasem nie bolą
znowu jemy śniadanie
ja sznytów kolekcją
chwalę się potem chłopakom
profesorom psychologii domorosłym
kiwają głowami
i kobietom pokazuję ciało
dla wzbudzenia chęci
wydłubywania ze mnie
tego paskudztwa
Leszek Czerwosz, 21 december 2010
ponawiam
słowa kontynuacji
przychodzą
gdy czynię coś
bezmyślnie
czekanie
nie wypełnia się
treścią
gdzie kiedy
nie znajduje dopełnienia
w czasoprzetrzeni
którą sobie wyobrażam
wystarczyło spojrzeć
dotknąć
i uczucie zostaje
a teraz myślę
po co
Leszek Czerwosz, 21 december 2010
ustawiana kolejność dziobania
w dyktaturze
najbardziej z oświeconych
oburza
bo
sprzyjam państwu prawa
niesprawiedliwość płynie z góry
ryba od głowy
lecz liczę na kolesia
z komisji przetargowej
o moją duszę
Leszek Czerwosz, 5 august 2010
w sieci jest ruch bitów oszalałych
nie do mnie adresowanych.
ciebie tu nie ma
stoję na czatach
i obserwuję awatarów pełne pokoje
zaszyty w obwody drukowane
ręka już zapomina
jak się pisze
zwyczajne słowa
a jednak
jest jak dawniej
czekam na przystanku
autobusy pędzą wciąż nie moje
a ciebie nie ma