4 august 2012
3 august 2012, friday ( DDA? przecież w tym kraju wszyscy piją )
Dziś rano wróciliśmy z Woodstoku. Było cudownie. Na dodatek M. miała rację. Jeśli wystarczjąco długo powtarzasz "dziękuję, nie piję" ludzie w końcu dają ci spokój i nie proponują. I nie muszę wcale wymyślać dziwnych chorób i anytybiotyków, żeby tylko mnie nie namawiali. K. przywiozła ze sobą wódkę i wypiała ja razem z kolegą. Chyba robię się przewrażliwiona na punkcie moich bliskich będących pod wpływem alkoholu. Już kilka razy tak miewałamw związkach i zawsze kończyło się nadmiernym napięciem, a w efekcie paranoją. Nie chcę tego znowu. Do tej pory źle znoszę mojego młodszego brata po więcej niż dwóch piwach, chociaż wiem dobrze, że on nie musi być jak mój ociec i dziadek. Ale czasem zastanawiam się czy on sam o tym pamięta, szczególnie przy obciażeniach genetycznych z obu stron. Głupio mi dawać komukolwiek rady. Nie uważam, że mam prawo. Próbuję sie otworzyć na ludzi, na zmiany.. ale ten smutek jest tak duży, ze już nie wiem czy dam radę. Boję się zostać z tym sama. Podobno to normalne, podobno nic nie jest normalne.