17 june 2015
nie umiem pisać prozy cd8
Grudzień 2012 r.
-Chcesz, żeby wszyscy myśleli, że jesteś taka ciacha woda, bo nic nie mówisz? Uwierzyłbym, ale widziałem te dziarki. – Zaśmiał się wczoraj pielęgniarz P. podczas zmieniania mi kroplówki.
Lubię go, bo zawsze jest miły i uśmiechnięty, a kiedy musiał mi zmieniać cewnik lub pieluchę, zawsze powtarzał spokojnym głosem, że on jest facetem, ale nie w tej chwili, kiedy ma na sobie fartuch i żebym się nie krępowała. Szczerze mówiąc nie miałam takich obaw. Nie odczuwałam prawie niczego, ale ostatnio znowu zmniejszyli dawkę leków o jeden rodzaj tabletek. Teraz jestem w stanie zapamiętać sny, a nawet rozróżnić, co rzeczywistością nie jest. Rzadko, ale to lepiej niż wcale. Co dotyczy krępowania, zaczyna mi przeszkadzać to, że pod piżamą nie mam stanika Napisałam nawet w zeszycie prośbę do mamy, aby mi jakiś przyniosła. Nadal nie wiem jak poradzę sobie z zakładaniem i zdejmowaniem. Na początek dobrze by było samodzielnie usiąść.
Od kiedy nie mam cewnika ani pieluchy, wołam, kiedy chcę do toalety naciskając czerwony przycisk nad łóżkiem. Mama i babcia wychodząc upewniają się, że go dosięgam. Po naciśnięciu przycisku do sali przychodzi pielęgniarka i pomaga mi dojść do toalety. Kiedy jest to pielęgniarz nawet nie jest niezręcznie, ponieważ oni są zwykle bardziej spięci ode mnie. Ja staram się tylko dojść i wrócić. Wczoraj w nocy dyżur miała ta jędza z kolorowymi włosami i po którymś razie stwierdziła, że nie będze przychodzić. Zaproponowała mi przywieźć wózek, który służy jako basen. Wszystko fajnie tylko jak ja mam do cholery na tym usiąść. A. bez problemu mnie zaprowadziła i dodała, że zamiast wołać pielęgniarki mam powiedzieć jej. Martwię się o jej kręgosłup. Może i jestem wychudzona, ale jak jej się coś stanie to nie wiem... Poza tym prawie nie jestem w stanie odezwać się na tyle głośno, aby mnie usłyszała. Jeśli w sali dzieje się cokolwiek innego. Może kiedyś będę w stanie przeprowadzić z kimkolwiek tutaj dialog, nawet nieciekawy. Obecnie na pytania odpowiadam minami i ruchami głowy. Na kolację znowu był twarożek. Dobrze, że mam zostawiła mi kanapki. A. pomogła mi je zjeść. Jej córka ostatnio mnie nie rozpoznała, kiedy zorientowała się, że to ja, zrobiła smutną minę. Wyglądało jakby chciała coś powiedzieć. Dobrze, że tego nie zrobiła, bo mogę jej co najwyżej odkiwać i się uśmiechnąć. Od kiedy mam mniej leków uśmiecham się częściej i jakby chętniej. Nie do rehabilitantki, bo to małpa, ale uśmiech sprawia mi przyjemność. Podwójną, gdy widzę jak bardzo cieszy moich najbliższych. Mało mówię, więc mam dużo czasu na takie obserwacje i wnioski. Skoro już coraz więcej czuję to może napiszę jakiś wiersz. Chciałabym. Tylko jak i gdzie?
Ogłoszenia parafialne, prca magisterska skończona, więc mam czas tu coś napisać. Kilka dni temu też dowiedziałam się, że A. zstanie babcią od córki, o której mowa. Pomimo moich uczuć dotyczących dzieci bardzo mnie wzruszyła ta wiadomość.