30 august 2010
Bartek
Nie wiem czy udana proba zmierzenia sie z proza. Enjoy.
Stał tam. Nie mogł jej widzieć. Nie z ósmego pietra. Nawet jeśli, to nie mógł jej rozpoznać, dlatego odważyła się spojrzeć jeszcze raz na ten balkon. Na szczęście jego wzrok tkwił gdzieś w nieokreślonej przestrzeni.
-Przepraszam bardzo, naprawdę nie chciała na pa... Duśka jak miło cię widzieć!- zawołała w stronę potrąconej kobiety.
-Julita! Kiedy przyjechałaś, na długo zostajesz w kraju? Rany, ślicznie wyglądasz, ten kolor włosów i schudłaś tak fajnie. Gdybym cię nie znała pomyślałąbym, że się zakochałaś.
Stały tam, a Dusia gadała jak najęta. Dokładnie pod jego balkonem. No pięknie, przecież Duśkę rozpozna. Brakuje tylko tego, żeby tu zszedł.
-Nie uwierzysz, ale miałam dziś do Ciebie zadzwonić. Jeszcze się dobrze nie rozpakowałam. Nie wiem nawet na ile zostaję. Wyskoczymy wieczorem na soczek? Tam gdzie zawsze o ósmej, ale w tej chwili już jestem spoźniona.
-W porządku, będę punktualnie.- Duśka żegnała ją rozpromieniona.
Matko, ależ ja się stęskniłam za tym miastem i ten park.- zamruczała do siebie aaferowana- Wiąże się znim tyle wspomnień. Ojciec tu ze mną przychodził po szkole, a on,hmm, on mnie tutaj przenosił na rękach przez kałuże- Mam ochotę na papierosa, tak tu gdzieś był sklep.-powiedziała do siebie zadowolona.
Bardzo chciała zapalić, zapach nikotyny dopełniałby te 'wszystkie sentymentalne bzdury, które próbowała z siebie wyplenić', bezskutecznie. Gdy podawała ekspedientce banknot, poczuł za sobą zapach perfum identyczny do tych, których on używał. Nigdy nie zapomni tego zapachu, ale to nie mógł byc on. On nie lubi tego sklpeu i ma dwa inne bliżej. W roztargnieniu wpadła na meżczyzne, który jakby próbując zejść jej z frogi przesunął się w tą samą stronę co ona. Co za gbur!- warknęła pod nosem prawie bezgłośnie.
-Przepraszam nic się pani nie... Julita? Ale co ty...? -stał wpatrzony w nią wyrzucając z siebie na wpół urawne zdania.- Milo cie widzieć. Jakoś tak ina.... ładnie wyglądasz.
- Cześć- chyba nie zdołała powiedzieć nic więcej- Jesli uda mi się nie powiedzieć nic więcej to wygrałam pomyślała. Zaraz, ale jakie wygrałam? przecież ja nie chcę z nim w nic grać. Już nic od niego nie chcę. Kochałam go, a jego to przerosło.
-Proszę poświęć mi chwilę, Napijemy się kawy, chcę chociaż usłyszeć co u ciebie słychać.
-Fajnie, ale ja naprawdę nie mam czasu. Innym razem.
-Chociaż na jednego papierosa, proszę.
-Dobrze, niech będzie.. na papierosa.
Siedzieli w praku na tej samej ławce co zawsze. Czuła się jak gówniara, to takie głupie. Dlaczego to robisz głupia idiotko. Dlaczego tu jesteś. Dlaczego ciągle go kochasz?- wykrzykiwała do siebie w myślach. Jakiś chłopak poprosił ją o papierosa.
- W podstawówkach wam dają?- burkęła wyciągając w jego stronę paczkę.
Czuła, że nie powinna się zgodzić. Wolałąby tygodniami zastanawiać się co by było, gdyby nie poszła z nim do tego parku, niż czuć ten ból w żołądku w tej chwili. miała ochotę wrzeszczeć byle co, żeby tylko przerwać tę ciszę między nimi.
-Chiałeś pogadać, to gadaj.-to najmądrzejsze i zarazem najmilsze zdanie jakie była w stanie wypowiedzieć w jego kierunku w tej chwili.
-powiedz najpierw co słychać, co robisz? Jak ci sie powodzi?- jeśli chciał rozluźnić atmosferę to słabo mu idzie.- Nic na to nie poradzi, chciaż w myslach była dla niego bezlitosna. zasłuzyl na to. oj, zasłuzyl.
-Dużo podrózuje, wróciłam własnie z tajlandii, teraz mam urlop wiec wrocilam do kraju na chwilke. Potem czeka mnie Barcelona, Honk Kong i może gdzieś pomiędzy Mediolan albo Hamburg.
-wspaniale, cieszę się.-bedzie mnie zmiekczall, yhym- U mnie po staremu-wcale nie byłam ciekawa-jakos nie mogla powstrzymac tych mysli- no dobra, bylam!-Szukałem cię, naprawdę cię szukałem. Przepadłaś bez wieści. Rozumiem, ze chciałaś odejść, ale dlaczego w taki sposób?
- Co ty tam cholera rozumiesz? Naprawdę myślisz, że chciałam odejść- nie powstrzymała emocji- nie chciałam, ale ty nieczego nigdy nie pojmowałeś! Chciałam zmarnować przyszłość dla ciebie, a ty chciałeś czekac co przyniesie przyszłość iw tedy zdecydować. Nie potrafię tak i nie chcę. Co to za głupkowate podejście jest?- sam zaczął to niech teraz słucha- Chciałeś poczekać parę lat, żeby się przekonać czy dalej będę cię tak głupio kochać. Jak mogleś? Przecież byłam dla ciebie tylko sposobem naumilenie sobie czasu, pobawiłeś się mną.- nie powinna mu tego mówić, ale nie wytrzyma- Zniknełam, bo myślałam, że jestem z tobą w ciaży. Chciałam tego dziecka bardziej niż czegokolwiek innego, ale wiem, że dla ciebie byłoby tylko problemem na drodze do tej twojej popieprzonej wolności. Bartek, to nie jest sposób, który chciałam wybrac, ale najbardziej na świecie chciałąm mieć twoje dziecko. Niestety, nie byłam w ciąży.
-Julitko, skarbie! Ja nie...
-Nic ju nie mów1 Nie chcę..-I nie zdołała powstrzymać łez w tym moemncie, nie chciała tego. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęła, bylo okazenie emocji. Czuła się bezradna. Kiedyś uwielbiała się czuć przy nim bezradna. w tej chwili wołałaby umrzeć.-Nie chcę usłyszeć niczego co mógłbyś mi teraz powiedzieć. Rozumiesz?
-Tak wiem, rozumiem. Ja...
Dlaczego do cholery ją pocałował. Jak smiał? Jak śmiał całować tak cudnie. Chciała oddać pocałunek ale w ostatniej chwili ocknęła się...
-Nie wolno ci!
-Ale, ja...ja szukałem cię tak długo, żeby ci powiedzieć, że zrozumiałem czego chcesz i jestem gotów... Moze nie umiem ci tego dac tak od razu, ale jestem gotow sprobowac. Pojadę z tobą do tej Azji i gdzie tylko cię rzuci ta twoja niecierpliwość. Pozwol mi proszę. Tylko na tym mi zalezy..tylko na tym!
- To przynajmniej się dowiesz jak to jest zostać pozbawionym jedynej rzeczy, której naprawde pragniesz!- wysyczała z satysfakcją!
Wstała i zamszyście ruszyła przed siebie. BYła pewna, że dobrze zrobiła. No ok, była prawie pewna. A może by tak odwrócić się i...