Poetry

Bozena Nitka


older other poems newer

23 june 2016

w rocznicę śmierci Mamy

do nocnej szpitalnej sali
drzewa podchodziły coraz bliżej 
odgradzały świat rzeczywisty 
od izolacji ludzkich cierpień

łomocząc w szyby konarami 
jak złowieszczymi mackami 
omiatając umysł koszmarnymi myślami

ona taka cicha ...

zdrową ręką rozplatała cienki siwy warkocz 
rozsypując włosy po poduszce 
kołysała spokój wspomnieniami 
tęczy kreską malowany

dotykałam jej rozpalonego czoła 
rąk drugiej części nie sparaliżowanego ciała 
liczyłam chwile wierząc w cud 
trzymając się tego ostrym zadziornym pazurem

strach chwytał za gardło 
drżało z trwogi serce
świt kotarą zasłonił czarną 
ciało jej stopy 
oparte o metalowe poręcze






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1