Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

6 march 2013

Kanibale w miasteczku


U zbiegu ulicy Głównej i Poprzecznej kulawa
rzeczywistość szczerzy zęby.
Piekło umarło – krzyczy prorok, już go wsadzają
do samochodu. Uwaga na głowę.
 
Tymczasem N. w swoim mieszkanku parzy herbatę,
piątą z tej samej torebki.
Do rana będzie słuchał szpary w oknie,
nie zaśnie drapiąc powieki.
 
A przecież mógłby dyskutować z przygodnie poznanym
filozofem. Jednak obawia się kradzież, gwałtu i innych.
Więc zawinięty w koc oddycha jak najciszej.
 
W nadziei, że nie usłyszą; jeszcze mu zależy.
To go poniekąd mocno dziwi, skoro jednak
 – niech tam mruczy bezszelestnie sunąc
do łazienki.
 
Tymczasem w parku świat zamarł na wyciągnięcie ręki;
szczegół bez znaczenia, jednakże piękny.
 
Prorok odsypia wtulony w śmierdzące prześcieradło,
N. bezmyślnie wyłamuje palce.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1