Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

18 november 2013

Zamordyzm


Leżę i  zgrzytam, z bezsilnej wściekłości.
Aż zetrę na proch, później się obrócę.
 
Tajna historia pisana za łóżkiem,
prawie sennik, codziennych wulgaryzmów
i zaciśniętych pięści.
 
W portfelu dziura na przestrzał świata,
coraz mniejszego. Można go przejść w kilka godzin.
Na nogach, wciąż własnych.
 
Horyzont skrócony do wycinka za oknem,
trawnik cały upstrzony, kałuże i flaszki.
W perspektywie grają podzwonne, a niech tam
– nie ma tego złego, które by nie wyszło.
 
Ostatecznie na cokolwiek.
 
Epitafium na miarę mord, widywanych codziennie.
Także w lustrze – dzień po,
czy przed. Obojętne.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1