5 may 2014
Na debecie, wieczny odpoczynek
Streszczając w dziesiątkach znaków – drzwi, szafy
i inne imponderabilia:
Listonosz puka trzy razy, więc pora na objawienie.
Znaki na niebie, ziemi i pod nią
– odwieczne naprężenia.
Z zasady nie wpuszczam obcych, z butami
w pościel. Omijam szerokim łukiem natrętów
po drugiej stronie,
zgodnie z prawem dialektyki – nie żebym cokolwiek
rozumiał. Najmniej lustra. W których zimne oczy,
wykrzywione usta, pomimo żebraczych gestów.
Nie jest dobrze, tylko szkielety w szafie radośnie stukają
kością o kościec.