8 july 2015
(Po)tępienia
Jamochłony zza ściany wysysają
powietrze.
Napęczniałe unoszą się do sufitu
– nisko zawieszonego nieba.
Gratulując świętości pieczołowicie zbieram
ślady stóp, rąk, ciał.
Nie ma we mnie przyziemnej zawiści.
Może tylko zbyt przedmiotowo traktuję
każdy dzień, krzesło, talerz.
Mea culpa.
Szkoda, nie wierzysz w moje skruchy
i spowiedzi.
Więc daruję winowajcom.
W zastępstwie dobrych ludzi.